Dramat na żywo

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#71 Post autor: eka » 25 wrz 2015, 17:56

Ola
- Jędrzej, słyszałeś to, co ja?
(Jędrzej kiwa głową)
- Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć?

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dramat na żywo

#72 Post autor: alchemik » 25 wrz 2015, 18:08

Jędrzej

- Nie jestem pewien czy mi wolno.
I nie jestem pewien ciebie, Aleksandro.
Jeżeli wcześniej tego nie wiedziałaś, a coś mi mówi, że wiesz więcej niz ktokolwiek tutaj, to nie jestem zwykłym kierowcą.
Moja rola jest całkiem inna.
Choć teraz, nie jestem jej pewien, tak jak nie jestem pewien komu należy się moja lojalność.

Pewien, ha ha, pewien. Niczego nie jestem pewien.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#73 Post autor: eka » 25 wrz 2015, 18:51

Ola
- Wam coś na mózg padło? Wojenny stres pourazowy? Damian majaczy, a ty sugerujesz, że wiem lepiej? W końcu to nie ja, a ty z nim byłeś w walce. Zawsze będę twoim dłużnikiem za uratowanie życia memu mężowi. Dlatego znoszę tę historię z Kirą, i wasze z Damianem zamykanie się w gabinecie. Do tej pory mówiłam sobie: Ola, wyluzuj, Jędrzej ma prawo być domownikiem, nawet bałamucącym dziewczynę mego syna, ale teraz stanowczo domagam się wyjaśnień! Mamroczesz po kątach, Mścik zniknął, roboty w domu, Damian w transie...
Żądam wyjaśnień!

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#74 Post autor: pallas » 25 wrz 2015, 19:43

Damian

(zaczyna znowu coś mówić, ale nikt nie wie co)

- Demon kronosa, anioł Maxwella, klatka Faradaya. Hegel i Bach.

(Nagle w całym mieszkaniu słychać szukajcie a znajdziecie Bacha. Coś dziwnego dzieje się w domu i nagle nastaje dzień. Prawie nikt nie pamięta co się wydarzyło w nocy, oprócz Konstantego.)

Scena kolejna (uniwersytet sala wykładowa, nikt nie przybył na wykład)

Damian do siebie

- Na Sokratesa, co ten Konstanty przyniósł za wino. Nigdy mnie tak głowa nie łupała, żeby coś zaraz miało z niej wyskoczyć.

(chwyta się za głowę)

- I ja się pytam jak pracować, skoro nikt nie chce, ze mną współpracować.
Wydaje mi się, że gadam do ścian a nie ludzi. No cóż chyba wrócę do domu.

(Na sale wchodzi Jędrzej, którego nie poznaje Damian)

Damian
(Uśmiecha się)

- Jest pan, panie Bogusławie a myślałem, że i pan mnie zawiedzie.
Więc jak idzie z Demonem Maxwella, bo łączy je pan z myślą międzyczasu i filozofią św. Augustyna, jak dobrze pamiętam.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dramat na żywo

#75 Post autor: alchemik » 25 wrz 2015, 20:03

Jędrzej do Oli

- Nie wierzę ci.
Zbyt gładko przełknęłaś te roboty.
Nie ma czegoś takiego ani w waszej, ani nawet w naszej technologii.
Nazywamy to HVR.
Hiper wirtualna rzeczywistość. Obejmuje wszystkie zmysły i jest autonomiczna. W pewnym sensie to żywe informatyczne twory.
Nauczyliśmy się je stwarzać, bo widzisz nasza nauka sięga do ...

Zamilkł na chwilę wpatrzony w beznamiętną twarz.

Kontynuuje

- No tak, nie byłem pewien, ale teraz ...?
Nie pochodzisz z tego świata. Ale również nie z mojego.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#76 Post autor: eka » 25 wrz 2015, 23:41

Ola
- Tu w domu jest tylko jeden człowiek, Damian. Dobry człowiek.
(wyjmuje z kieszeni żakietu małe, okrągłe lusterko)
Widzisz to piękne różowe morze i gramolącego się spod czarnego piasku kraba? To ja. Mścik jest prawie identyczny, różnimy się zaledwie jednym nieistotnym szczegółem.

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#77 Post autor: pallas » 28 wrz 2015, 12:15

Akt I

Scena 1
(dzieje się to w domowym salonie, umeblowanym w stylu sarmackim)

Konstanty
(do siebie z irytacją)
- Czemu domofon nie działa? Niepotrzebnie dałem się namówić na to idiotyczne spotkanie.

Dafne
(przymilając się do Konstantego)
- Przyniosłeś mi jedzenie? Moja służąca drugi dzień zmaga się z grypą żołądkową. Ciągle o mnie zapomina.

Jędrzej
(w miarę sztywno udając podległość szefowi.)
- Ta kotka doprowadzi szefa do bankructwa. Te jej wymagania.
Kawior na pół lekkim miękkim jajku pelikana.
Ale co ja tam wiem, jestem tylko kierowcą opancerzonej limuzyny.

Kira
(do Konstantego, wyraźnie osłabiona)
- Proszę, proszę, tata zaraz przyjdzie.
(do Jędrzeja)
- Ty marudo! Gość przyszedł i nawet go nie zaprosisz. Nie wiem, jak ojciec mógł ci pozwolić z nami zamieszkać.

Dafne
- Phi, jeszcze przed ślubem, a już o teściu mówi "tato".

Konstanty
(szeptem)
- Jak tam Dafne, często mdlała?
- Kiro, muszę do łazienki. Nie miałem czasu się ogolić.

Kira
- Proszę się nie krępować. Ja pójdę się położyć.

Dafne
(do odchodzącej Kiry)
- I gdzie leziesz? Mam pustą miskę.
(znów przymila się do Konstantego)
- Pomiziaj mnie po brzuszku, a wyjawię ci wszystkie sekrety tego domu.

Jędrzej
(odchodząc za Kirą)
- Znowu będzie na mnie sprawdzać właśnie nabyte techniki erotyczne.
Owszem, to całkiem przyjemne, ale czy ktoś pomyśli, że ja, zwykły kierowca, ninja i poeta, też potrafię kochać?

Ola
- Jędrzeju, mąż czeka w garażu, pospiesz się.

Konstanty
(miziając po brzuszku Dafne)
- Szepnij Oli, żeby przyszła do łazienki. A to dla ciebie. Tyle szynki zostało po imprezie integracyjnej. Ledwo plasterek zdołałem schować do kieszeni.

Dafne
- Mrau, szepnę. Jutro poproszę kurczaka. Na moją służącą nie mam co liczyć.
(do Oli)
- Masz plamę po ketchupie na spodniach. Lepiej idź to spierz.

Konstanty
(półgębkiem)
- Inteligentna bestyja. Zasłużyła na kurczaka.
(do Oli)
- Tak to prawda, Kira sypia z Jędrzejem, a Mścisław niczego się nie domyśla. Spiłem go wczoraj, ale po pijaku i na trzeźwo nie kumał żadnej aluzji. I co z ich ślubem?

Ola
- Ale sucz! Mnie szantażuje od dawna. Wie o naszym romansie. O matko! Damian, zgodnie z intercyzą, pozbawi mnie wszelkiego majątku. Chyba że... zdradziłby mnie również. Kochanie, nie masz tam u siebie jakiejś panienki z rudymi włosami? Koniecznie inteligentnej, nie lubi się nudzić.

Konstanty
- Pomyślę. Wiesz co Olka? Żal mi ojca i syna. Porządne chłopaki... nie zasłużyli sobie na takie traktowanie. Może powinniśmy to... zakończyć?

Ola
- Idiota!
(trzaskając drzwiami opuszcza łazienkę, zderzając się z Kirą)
- Podsłuchiwałaś?

Kira
- Co, co? Skąd, tak tylko się oparłam o drzwi, słabo mi się zrobiło. Taty jeszcze nie ma?
(do Konstantego, który wychodzi z łazienki, trochę naburmuszony)
- Pan się bardzo naczeka. Może pogramy w coś? Olu, wyżyjesz się na panu Konstantym w grze w karty. Proponuję wojnę, myślę, że zdążymy rozegrać jedną partyjkę do czasu przybycia ojca z Jędrzejem. Co oni tam robią w tym garażu?

Scena 2
(Słychać dziwny hałas dochodzący z dworu. Kira, Dafne, Ola i Konstanty wybiegają z domu. Ich oczom ukazuje się Damian strzelający do opancerzonej limuzyny Jędrzeja. Jędrzej początkowo próbuje powstrzymać Damiana, w końcu jednak wsiada za kierownicę i odjeżdża.)

Kira
- Co się stało? Czemu tata strzelał?

Damian
- Czemu strzelam? Gołębię obsiadły samochód.
(wszyscy patrzą ze zdziwieniem)
- Co tak patrzycie jak na wariata. Od zawsze nie lubię gołębi i nie wiem czemu. Szlak mnie trafia po prostu na ich widok. Syn namawiał mnie na terapie, ale ja... no powiedzmy... nie jestem przekonany, co do jego metod pracy.

(Limuzyna wraca po chwili. Zatrzymuje się przed garażem. Jędrzej wysiada i uważnie ogląda maskę samochodu. Z aprobatą kiwa głową.)

Jędrzej
- Może pociski ze zubożonego uranu pozostawiłyby jakiś ślad?
(Zaglądając do garażu)
- Panie Damianie, ten ostatni lakier oparty na fulerenach węglowych, jako podłoże bazowe jest chyba najlepszy. Dzięki właściwościom półprzewodnikowym i nadprzewodzącym jednocześnie, w słoneczne dni zasila akumulator. A co najważniejsze, może zastępować procesor komputera pokładowego.
A tak z ciekawości? Dlaczego celował pan w gołębie? Będę musiał zmywać krew i piórka.

Damian
(wymachuje bronią)
-Panie Jędrzeju przepraszam za szkody lecz gołębi nienawidzę. Proponuję panu zmienić te.. jak.. to pan określił... Nieważne. Właśnie do tego materiału gołębię ciągną, jak muchy do lepu. Najlepiej byś zrobił gdybyś przemalował na karmazyn... no toby ci mucha nie siadła, a znam się na zniechęcaniu gołębi.
(obraca się w stronę ulicy, przeładowuje broń i oddaję serię strzałów. Mówi do siebie)
- Cholerne gołębie, wszędzie ich pełno.

Kira
(ze zbytnim przejęciem)
- Och, tato! Przecież to gołębie Mścisława! Hoduje je dla lepszej komunikacji międzyludzkiej, odkąd odcięli mu Internet.
(uspokoiwszy się)
- Więc... tato... pan Konstanty chce z tobą porozmawiać. Może pójdziecie na górę, zrobię herbatę, przyniosę ciastka... My tymczasem trochę tu posprzątamy.

Dafne
(oblizując pyszczek na widok jednego z zabitych gołębi)
- Ja bym nazwała to inaczej, ale niech będzie.

Scena 3
(Konstanty z Damianem wracają do domu.)

Damian
(do siebie)
- O i oto jego szatańska metoda, że niby gołębie da się polubić. Bzdura.
(do Dafne)
- A ty co, gołębi nie łapiesz. Leń z ciebie a nie kot. Chociaż...

Dafne
(słychać głos z ogrodu)
- Ktoś coś mówił? A, to ten palant drze się z domu, choć dobrze wie, że go nie słyszę.

Damian
(Wchodząc do domu pozostawia broń na komodzie w pokoju)
- Konstanty po coś mnie tu ciągnął. A gdzie ten burak, co niby za analityka się ma. I ojca do grobu chcę wpędzić.

Konstanty
- Siadaj, Damian, chłopie i nie wciskaj mi kitu o nienawiści do gołębi. Wiem co Cię dręczy, nie jesteś tak naiwny jak Mścisław. Ale wyładowywać frustrację na ptakach? Stać Cię na więcej. Działaj skutecznie, wiesz, analiza, projekt i wdrożenie.
Sugeruję jednak bez ptasich przymiarek celować wprost do tej małej intrygantki i niekoniecznie zaraz kulami. Chcesz wylądować za kratami? No co tak się patrzysz, naprawdę nie wiedziałeś, że twoja przyszła synowa Kira puszcza się z Jędrzejem?
(Damian wpada w stupor)

Konstanty
- Głupi jak jego dzieciak. Słyszysz? Skończ z tym wreszcie! Wiem, wiem że w Iraku Jędrzej, ten znany hazardzista uratował Ci tyłek, zabijając dzieciaka, który do ciebie strzelał, ale już dawno spłaciłeś ten dług, znaczy jego karciane zobowiązania, w dodatku legalnie zatrudniłeś, będzie miał niezłą emeryturę od tych 10 tysięcy na miesiąc. Damian, odezwij się!
(uderza go w twarz)

Damian
(wstaję to znowu siada, myśli, układa się w pozycję myśliciela)
- Wiesz... Gadasz jak mój student. Z niego będzie filozof, bo ze mnie marny. Skoro...
(łamie głos, zniża go, patrzy z przerażeniem na Konstantego)
- Skoro... skoro już wiesz. Tak wiem, co się dzieję, ale muszę się wyładować na gołębiach.
Człowieka przecież nie zabiję. Idiotę udaję dla pozoru, ale nie mów nikomu. Kiedyś rzeczywiście miałem problem z gołębiami. Pomógł mi pewien... nieważne. Powiedz Konstanty, co robić. Niedługo w promilu stu mil nie będzie żadnego gołębia. I co? Do czego wtedy będę strzelał? No chyba, że śrut mi się pierwszy skończy, ale wątpię. Hi, hi, hi...

Konstanty
- Wynająłem detektywa, aby pokręcił się wokół tej spiskującej pary. Twój kierowca podejrzanie często znika w garażu, ma prawdopodobnie zamaskowane pomieszczenie. Agent zarejestrował na pluskwie jego niewyraźne słowa. Wczoraj starałem się je odgadnąć.
Czytałeś Trylogię?
(Damian kiwa potakująco głową)
- Można wyłowić słowo Kmicic. Zauważ Damianie, że Twoja żona ma na imię Oleńka. Ja tu widzę niebezpieczną analogię. Pytałeś co masz robić... hmm... poczekaj na wyniki mojego śledztwa. Byliście w Iraku, tam teraz fanatyczni islamiści rządzą połową kraju. Może on jest w coś wplątany? Bo Ty chyba nie? Twoje miliony euro to legalny zysk z handlu ropą?
(Damian otwiera usta i milknie, do pokoju wchodzi Kira i Jędrzej)

Damian
(Daje znać Kirze, gestem ręki, że powinna iść do Mścisława. Jędrzej zostaję i sucha, czasem się odzywając.)
-Analogia jest mój drogi Konstanty i to wielka, ale tyczy się czegoś innego.
A mianowicie Bogu jest dana sława, który potrafi otworzyć oczy...
(W tym miejscu Jędrzej uśmiechnął się do Damiana. Damian jeszcze ochoczej mówi)
- Bo właśnie On otworzył drzwi prawdy. Ona potrafi załamać człowieka, ale również wylać zimny kubeł wody. Obudzić. I stworzyć nowego człowieka. Czy nie o to chodzi Konstanty.

Jędrzej
(Jędrzej na stronie)
- Skubany Damian, chyba domyśla się, że go chronię. W końcu to geniusz i o niego idzie gra.
Chciałbym wiedzieć, o co ona się toczy. Ale agentom terenowym daje się tylko instrukcje.
Tylko nie mają pojęcia, kim jestem naprawdę.
(Jędrzej do pozostałych)
- Chyba pójdę do garażu. Przypilnuję, żeby land cruiser był gotowy do drogi. Bo jak rozumiem, czeka nas podróż przez bezdroża.

Konstanty
- Zagadkami odpowiadasz, Damianie. Prawdziwe imię Jędrzeja to Bogusław? Jędruś tylko dla zmyłki? Ciekawe co wy tam robiliście w Iraku... Szybko się zmył z pola widzenia, garaż - dobra wymówka.
(podchodzi do okna)
- Ale może nie chciał patrzeć na Kirę ściskającą się z twoim synem. Powiesz mu o jej romansie z kierowcą?

Damian
-Nie powiem mu. Za wariata by mnie wziął. A zresztą nie uwierzy mi.
(macha z rezygnacją ręką, nagle się ożywia i podchodzi do Konstantego )
-Tu potrzeba innej metody, a wręcz Idei, większej niż Heglowska, drogi Konstanty.
(Konstanty patrzy uważnie i ze zdziwieniem na Damiana)

Konstanty
- Jakiej metody? Zaciekawiasz. Opowiadaj.

Damian
(Rozgląda się z niepokojem po pokoju, czy nikt niepożądany nie podsłuchuję.)
- Nie metody a Idei. Od jakiegoś czasu badam zjawisko białego szumu. Wiesz o czym mówię?
(uderza się w czoło)
-Zapomniałem, że wspominałeś Konstanty kiedyś, że nie znasz fizyki. Pokrótce ci więc wyjaśnię.
Ten biały szum pochodzi z kosmosu, to są fale elektromagnetyczne, w linii wodoru tj. 21 cm, częstotliwość 1420 MHz, który wychwytuję w garażu. Znaczy się w laboratorium pod nim. Inni również, ale oni myślą kategoriami empirycznymi, a ja abstrakcyjnymi. Znaczy się inni szukają obcych cywilizacji i ich sygnałów, a biały szum ignorują i mają go w dupie.
(Konstanty stoi jak wryty)
- Tak Konstanty inni mają go w dupie. Pierwszy raz słyszysz dupa czy co.
A wracając do białego szumu. Jest to relikt po Wielkim Wybuchu. A niektórzy mówią, że to odwieczny głos Boga. Tak więc biały szum to dźwięk o takiej częstotliwości, że ucho ludzkie go nie słyszy. Ja i mój student oczyściliśmy ten dźwięk i otrzymaliśmy coś zaskakującego. A mianowicie to, że w tym jednym szumie gra ogrom dźwięków. Bach to docenił, bo można usłyszeć jego toccate. I tak zacząłem studiować Bacha od jego utworów po nazwisko.
Pomaga mi w tym pewien inspektor. Dobry człowiek z niego, nie chce pieniędzy za pomoc.
Wystarczy mu, że ktoś chce skorzystać z jego wiedzy. On też wyleczył mnie z obsesji.
Ale uciekam od tematu.
(W tej chwili wchodzi Ola, Jędrzej, Kira i Dafne. Damian milknie, a Konstanty daje znak, że dokończą rozmowę później)

Scena 4
(Tymczasem Jędrzej, zmierzając do swojej enklawy. Miejsca ukrytego za ścianą pólek narzędziowych starego warsztatu w piwnicy.
Zacina się w nadgarstek i kroplę krwi rozciera na palcu lewego kciuka.
Przytyka palec do czujnika udającego rdzawą plamę.
Rozsuwa się niewielka ściana. Jędrzej schylając się, wchodzi do swojego sanktuarium, nieumieszczonego na żadnych planach tego budynku.
Podchodzi do konsoli komputera.)


Jędrzej
- Halo, Aurora, zgłasza się Kmicic - szepcze po wybraniu cyfrowego adresu.
- Autoryzacja
Be jak becik, O jak osty, eM jak Milicja Obywatelska.
Bom.
- Bom wejrzał w nieboskłon.
- Hasło potwierdzone, Kmicic.
(Jędrzej do powierzchni zbierającej dźwięk.)
- Korporacja CŻB-czas, gotowa jest zapłacić za analityka. Dotychczasowe groźby nic nie dały. Nawet nasyłanie gołębi. Zarzucili marchewkę.

Scena 5
(Jadalnia. Na stole podano obiad. Wszyscy siedzą przy stole. Tu i ówdzie słychać rozmowy.)

Ola
- Mściku kochany, wyłącz i odłóż telefon. Czy możemy porozmawiać poważnie?

Konstanty
- Hmm... z twoim synem?

Ola
- Nie, ze wszystkimi. Damian powiedział mi rano, że zamierza przyjąć co najmniej jedną rodzinę z Syrii, co o tym myślicie?

Damian
- Co ja myślę o tych niby emigrantach, że wykorzystują naszą naiwność, a raczej tolerancję. Tak tolerancję, bo jak nie to od razu jesteśmy według nich i reszty świata rasistami. A to powinno działać w dwie strony a nie w jedną. Szwajcarzy im dobrze powiedzieli, że póki oni nie pozwolą budować kościołów u nich, to Szwajcarzy nie pozwolą budować meczetów u siebie. A my się uginamy nie długo to będą nam zamykać sklepy monopolowe, bo nie zgodne z ich prawem. Takim to się nie powinno dawać zasiłków. Pierwsze niech znajdą prace a nie podatników wykorzystują. A w ogóle, koło siebie tyle bogatych państw mają na pewno by im pomogli. Przecież mają te pięć filarów wiary.
(milknie rozgląda się za synem, nie ma go)
- Olu gdzie Mścisław. Obraził się, że nie je już obiadu z rodziną. Zaraz go tu wołaj, a jak nie to ze śrutu dostanie.
(Ola idzie po syna, po chwili wraca bez niego)
- Gdzie on jest? Nie będzie się rządził jak jakiś dyktator.
Choć ta nasza demokracja domowa, taka sama dyktatura.

Ola
- Damianie, co się z tobą dzieje? Rano namawiałeś mnie do przyjęcia uchodźców pod nasz dach, a teraz zmieniasz zdanie?

Damian
-Ja namawiałem? Chyba jakiś sobowtór. Pewnie Demon Maxwella. Chytra bestia.

Ola
- Maxwell? Ten od kawy czarnej jak szatan? Nie mów... podobny jest do ciebie aż tak? Kiedy go zaprosiłeś, kochanie? Ale... Boże, z nim dzisiaj spałam? No jak mogłeś!!!
(teatralnie szlocha)

(Jędrzej, siedzący na nieeksponowanym miejscu, choć przy wspólnym stole, jak rodzina.
Ożywia się nagle na słowa padające z ust Damiana.)


Jędrzej
(Do siebie)
- Demon Maxwella!? A więc jednak mieliśmy rację. Moja wyprawa tu, miała sens. Biedny ten świat. Nie ma gorszych demonów.

Ola
(ocierając łzy)
- Czy ja mogę dowiedzieć się, o czym wy mówicie? Damian, natychmiast wytłumacz mi, co się tutaj dzieje!

(Do pokoju wchodzi Mścisław, w rękach trzyma wysłużony w bojach ojcowski sztucer)

Mścisław
- Kiro, jak mogłaś!
(Celuje i naciska spust. Kira i siedząca na jej kolanach Dafne zalewają się krwią.)
- A teraz ja.
(Wyjmuje z kabury pistolet i przykłada sobie do głowy.)
- Żegnajcie.
(Po strzale Mścisław upada na ciało Kiry)

(Wszyscy są zaskoczeni, nikt nie wie co się stało siedzą jak za murowani, ktoś po chwili dzwoni na komisariat, po 40 minutach przyjeżdża policja i Inspektor)

Damian
- Proszę panie Inspektorze, to stało się tu.

Inspektor
-A gdzie służby ratownicze?

Damian
- Co? A zapomniałem na śmierć.

Inspektor
- Już po ptakach. Nie żyją. Niech wszyscy wyjdą, muszę się przyjrzeć.

(Wszyscy wychodzą, zostaje sam Inspektor, a policjanci wypytują rodzinę)

Inspektor
- Ciekawe. Krew.
(podchodzi i moczy palce we krwi)
- Ludzie nie sprawdzą i całą policję wzywają.

(Inspektor każe wezwać wszystkich i otrzymuje od policjantów informacje, jakie uzyskali)

Damian
- I co się stało?

Inspektor
- Moi drodzy, te oto osoby są robotami, a w ich żyłach płynie ketchup.
Tak więc ktoś porwał Dafne, Kirę i Mścisława. Tylko po co?

Damian
(rozpacz pojawia się na jego twarzy)
- Porwał!
(Na stronie)
-Nie, tylko nie Mścisława on mi był potrzebny, by ustabilizować Demona Maxwella. Co ja teraz zrobię?

Ola
(mdleje)

Jędrzej
(Chodzi z kąta w kąt, przemierzając korytarz. On doskonale wie, jakie siły zareagowały.
Wniosek? Na stronie)

- Już wcześniej porwali Dafne, Kirę i Mścisława.
Tylko po co ta mistyfikacja i odsłanianie technologicznych możliwości.
To się wydaje w jakiś sposób rozpaczliwe i prowokujące zarazem.
Nie, to nie jego pracodawcy.
Ktoś z adwersarzy musiał dostać w swoje ręce technologię bramy światów.
Nasz własny ginie w zapaści, a oni chcą pogrążyć następny. Jedyny, który mógłby nam pomóc.
Trzeba za wszelką cenę chronić Damiana. Nawet kosztem zdradzenia mu tajemnicy. To geniusz, otrząśnie się i zrozumie natychmiast. Może nawet pomoże? Ich technologia wydaje się być nieco prymitywna, ale ...

Scena 6
(Sypialnia Oli i Damiana późny wieczór. Niewielki jest to pokój z łóżkiem, dużą dębową szafą i biurkiem Damiana)

Damian
(siedzi przy biurku, mówi do siebie)
- I co teraz. Jak zbuduję kondensator kwantowy, który mógłby pomóc jeszcze bardziej oczyścić biały szum, ale tylko Mścisław znał tajemnice Demona Maxwella.
(patrzy na notatki na biurku)
- O nie! Na latających cyników z beczki. Jutro mam wykład ze studentami.
(zamyśla się, po chwili mówi)
- Wiem! Inspektor mój znajomy mi pomoże, bo temu co prowadzi śledztwo nie wieże.
(Do pokoju wchodzi Ola)

Damian
(podchodzi do żony)
- Jak kochanie się trzymasz? Może chcesz porozmawiać o tym, co się stało.
(Przed drzwiami sypialni - Jędrzej. Kilkakrotnie unosi dłoń, kostkami opierając się o drzwi.)

Jędrzej
(Na stronie)
- Jeżżu nasz wspólny, czy wszyscy geniusze muszą być takimi durniami w innych sprawach?
Muszę z nim porozmawiać.
Tylko jak tu spławić Aleksandrę?
(Uderza kilkakrotnie w drzwi. Można to uznać za pukanie.)

Damian
(Damian otwiera drzwi sypialni, nikogo nie ma zdziwiony zwraca się do żony)
- Olu, ktoś miał przyjść do naszego pokoju.
(Aleksandra siedzi na łóżku i przecząco rusza głową.)

Damian
- Kochanie muszę wyjść i porozmawiać z Jędrzejem. Ty tu zostań.
(Nagle w otwartych drzwiach staje Konstanty, uśmiech pojawia się na twarzy Aleksandry)

Damian
- O, to ty Konstanty. Wejdź. Ja muszę na chwilę wyjść. Muszę coś sprawdzić.

(Damian wychodzi i zostawia Konstantego z Aleksandrą, idzie do pokoju gościnnego, w którym ulokował Jędrzeja)

scena 7
(Sypialnia Damiana i Oli, rozmowę prowadzą Konstanty i Ola.)

Ola
- Powiem mu, dziś mu powiem!

Konstanty
- O czym?

Ola
- Mścisław nie jest jego dzieckiem.

Konstanty
- A czyim?

Ola
- Cudownego wariata z Nepalu. Szerpa, który prowadził nas na K2. Boże, ale był namiętny...

Konstanty
- Ale z ciebie ziółko, przyprawić rogi w podróży poślubnej?! Biedny Damian. Dobra wymiksowuję się z waszej kochającej rodzinki. Żegnaj.

Scena 8
(Pokój Jędrzeja. Jest większy niż sypialnia Damiana i Oli. Widać łóżko z baldachimem, dwie szafy z mahoniu, biurko, telewizor i obraz Matejki przedstawiającego Rejtana.)

Damian
- O co chodzi? Czy to ty pukałeś do mnie, Jędrzeju?

Jędrzej
- Damianie, sorry, Szefie, znamy się od ładnego kawałeczka czasu.
Nigdy nie zastanawiało Cię, skąd się wziąłem i zacząłem chronić Twoją dupę, i dlaczego?
Jasne, Irak, każde słowo na podsłuchu. W drodze miny, pułapki.
Ale czy Ty, Szefie, myślisz, że to o ropę wciąż toczy się gra?
Twoja intuicja zawiodła Cię niebezpiecznie blisko pewnych słów, odkrytych przez Ciebie w tzw. zwojach Świetlistego Anioła Głębi.
A czy ty wiesz szefie, że to nie o anioły tutaj chodzi, a już na pewno nie o ropę?!
Zgodnie z nomenklaturą to sam jestem aniołem.
Gówno, jestem takim samym człowiekiem, choć innym.
Wasze mity o Lucyferze i walce świetlistych zawierają ziarnko prawdy. Takie, że wojna obejmuje więcej niż wasz zapyziały świat.
Przepraszam. To Wasz świat jest kluczem. A trzymasz go Ty właśnie...
(Jędrzej Spogląda na osłupiałego Damiana)
No. demon Maxwella, kurwa, twój kwantowy deszyfrator białego szumu.
Nikomu w żadnym z dostępnych światów to się nie udało.
Nie rozumiem, jak w takim zacofanym świecie ktoś mógłby tego dokonać.
Wygląda na to, że trzeba myśleć niekonwencjonalnie.
My anioły (ha ha ha), kurwa, już tego nie potrafimy.
Tak, Bóg!
Ponoć jest tam, był, będzie gdzieś.
Jak tobie pastuszku udało się dotrzeć do Jego słów.
I co On mówi?

Damian
(Jąka się)
- Kim. jesteś . Nie rozumiem.
(milknie na chwile po czym dalej mówi)
- Świetlistego Anioła Głębi.
(przestaje się jąkać)
- Jak źle odczytałem!
(zastanawia się i przypomina mu się co mówił inspektor o Bachu)
- Na Nietzschego. W tych pismach chodziło o wstęgę Möbiusa.
Ona też jest w białym szumie a nie toccata. Wszystko jasne.
(przygląda się urządzeniu)
-Czy to Kondensator Kwantowy?
(Rozgląda się i dopiero teraz zauważa żonę, niestety był tak zajęty, że nie usłyszał, co mówiła)

Ola
(wpada z impetem do gościnnego pokoju)
- Damian, Mścik nie jest Twoim synem! I nie słuchaj tego nawiedzonego. Widziałam jak ładuje sobie w żyłę! Ty chyba nie zrozumiałeś albo wpadłeś w trans. Boże, czemu masz takie wielkie oczy?
(chwyta Damiana za rękę i prowadzi do sypialni)

Scena 9
(Sypialnia Oli i Damiana)

Ola
-Połóż się kochanie, odpocznij. Najlepiej zrobiłaby Ci choćby krótka drzemka. Tak, wiem, po tym wszystkim zasnąć będzie trudno. Ale już wiem, to zawsze Ci pomagało.
(odpala laptop i przenosi go na łóżko)
- Odpręż się, później zastanowimy się nad znalezieniem ratunku dla Mścika.
(W ulubionych klika na: http://lulanko.pl/usypiajacy-szum-przes ... ialy-szum/ )

(Damian szybko zasypia. Ola wynosi fotel na korytarz, przystawia go do drzwi sypialni. Siada.
Jędrzej, ukryty w cieniu, na końcu korytarza, spoglądając, to raz na czuwającą Olę, to na drzwi, za którymi spał jak niemowlę Damian, ukołysany białym szumem galaktyk.
Odczuwał niemal czułość do tego nieporadnego mężczyzny.)

Jędrzej
(do siebie)
- Demon Maxwella?!
Przecież to tylko trywialny eksperyment myślowy.
Komu mogłoby przyjść na myśl, żeby zrealizować go fizycznie?
Przecież to niemożliwe, tak jak perpetuum mobile
A jednak.
Deszyfrujący kondensator kwantowy. To jak magia.
Ciekawe, co na to rada Ekumeny?!
Owszem, jestem podległy, ale tego człowieka będę chronił, choćby przeciwko wam.
Przekraczanie bramy światów zmienia coś w duszy, pieprzone anioły!

(Do Oli)
- Jak się ma pan Damian? Wszystko w porządku?
(Ta spogląda na niego ze wzgardą. Jędrzej do siebie.)
- Założyłbym się, że ona coś wie. Czy nie należy przypadkiem do pracowników Adwersarza?
A miejscowa policja i tak nie zbada domniemanych ciał. To tylko hologramy obejmujące wszystkie zmysły. Rozpadną się po wygaśnięciu autonomicznego zasilania.
Oczywiście jakoś to potem wyjaśnią.
Niepokoi mnie ta Aleksandra.

(Damian chrapie na fotelu, a innym razem jakby coś mruczy pod nosem, nagle odzywa się przez sen)

Damian
- Kmicic zgłoś się. Słyszysz tu Aurora. Kmicic odezwij się.
(Jędrzej zdziwiony, a Ola zbladła)

Damian
(Chrapnął i znów się odezwał, ale różnymi głosami)

- Mam ich szefie.

- Świetnie. Czy plan się udał.

- Nie do końca.

- Co to znaczy.

- Ten filozof... fizyk... Żyję.

- Co?

- Ktoś majstrował przy robotach.

(Damian się obrócił i znów mówi)

- Kmicic! Pozbyłeś się...

(Damian się obraca, chrapie chwile i znów mówi różnymi głosami)

- Kronosie, to znaczy szefie, ale on się nie nabierze.

- Skąd wiesz? I nie mów do mnie... Może ktoś słyszy.

- Przepraszam szefie. Wydaje mi się, że udaje głupiego i ten Konstanty. Jeszcze nie znalazłem na niego haka.

- Dobrze. I na tego Instambujasza, Bizancjusza, a na Konstynapolusza coś zaraz znajdę.
Przesłuchałeś naszych więźniów.

- Nie... ale niedługo Dafne przesłucham tą kotkę, podsłuchaliśmy, że zna tajemnice domu analityków.

- Wiem, kim jest Dafne! Idioto. I pospiesz się, nie mogę tak tkwić w między...

(Damian się obraca chrapie przez chwilę, po czym już więcej nie mówi przez sen. Jędrzej drapie się po głowie. Ola jest zdezorientowana. Konstanty cały czas stał w ciemności korytarza i wszystko słyszał)

Jędrzej
(mruczy do siebie zaszokowany tym co przed chwilą ujrzał i usłyszał.)
- A to durnie! Nie ma żadnego deszyfratora, a właściwie jest bezużyteczny bez osoby Damiana.
To on sam jest deszyfratorem. jego umysł zanurzony jest w oceanie białego szumu.
Od dzieciństwa był jego kołysanką, a on potrafił go odczytywać. Tak jak potrafi podłączać się nieświadomie do przekazów między wymiarowych. A oni chcieli go zabić i wziąć kondensator jak swój.
Nic by im z tego nie przyszło.
Gdyby jednak Kronos dowiedział się, że ktoś może, nawet bezwiednie, poznać jego tajemnice ...?
(W tej chwili spostrzega kryjącego się w cieniu Konstantego.)

Ola
- Jędrzej, słyszałeś to, co ja?
(Jędrzej kiwa głową)
- Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć?

Jędrzej
- Nie jestem pewien czy mi wolno.
I nie jestem pewien ciebie, Aleksandro.
Jeżeli wcześniej tego nie wiedziałaś, a coś mi mówi, że wiesz więcej niz ktokolwiek tutaj, to nie jestem zwykłym kierowcą.
Moja rola jest całkiem inna.
Choć teraz, nie jestem jej pewien, tak jak nie jestem pewien komu należy się moja lojalność.
Pewien, ha ha, pewien. Niczego nie jestem pewien.

Ola
- Wam coś na mózg padło? Wojenny stres pourazowy? Damian majaczy, a ty sugerujesz, że wiem lepiej? W końcu to nie ja, a ty z nim byłeś w walce. Zawsze będę twoim dłużnikiem za uratowanie życia memu mężowi. Dlatego znoszę tę historię z Kirą, i wasze z Damianem zamykanie się w gabinecie. Do tej pory mówiłam sobie: Ola, wyluzuj, Jędrzej ma prawo być domownikiem, nawet bałamucącym dziewczynę mego syna, ale teraz stanowczo domagam się wyjaśnień! Mamroczesz po kątach, Mścik zniknął, roboty w domu, Damian w transie...
Żądam wyjaśnień!

Jędrzej
- Nie wierzę ci.
Zbyt gładko przełknęłaś te roboty.
Nie ma czegoś takiego ani w waszej, ani nawet w naszej technologii.
Nazywamy to HVR.
Hiper wirtualna rzeczywistość. Obejmuje wszystkie zmysły i jest autonomiczna. W pewnym sensie to żywe informatyczne twory.
Nauczyliśmy się je stwarzać, bo widzisz nasza nauka sięga do ...
(Zamilkł na chwilę wpatrzony w beznamiętną twarz. Kontynuuje)
- No tak, nie byłem pewien, ale teraz ...?
Nie pochodzisz z tego świata. Ale również nie z mojego.

Ola
- Tu w domu jest tylko jeden człowiek, Damian. Dobry człowiek.
(wyjmuje z kieszeni żakietu małe, okrągłe lusterko)
-Widzisz to piękne różowe morze i gramolącego się spod czarnego piasku kraba? To ja. Mścik jest prawie identyczny, różnimy się zaledwie jednym nieistotnym szczegółem.

Akt II

Scena 1
(następny dzień, uniwersytet, sala wykładowa, nikt nie przybył na wykład)

Damian
(do siebie)
- Na Sokratesa, co ten Konstanty przyniósł za wino. Nigdy mnie tak głowa nie łupała, żeby coś zaraz miało z niej wyskoczyć.
(chwyta się za głowę)
- I ja się pytam jak pracować, skoro nikt nie chce ze mną współpracować.
Wydaje mi się, że gadam do ścian a nie ludzi. No cóż chyba wrócę do domu.
(Do sali wchodzi Jędrzej, którego nie poznaje Damian)

Damian
(Uśmiecha się)
- Jest pan, panie Bogusławie, a myślałem, że i pan mnie zawiedzie.
Więc jak idzie z Demonem Maxwella, bo łączy je pan z myślą międzyczasu i filozofią św. Augustyna, jak dobrze pamiętam.
Ostatnio zmieniony 29 wrz 2015, 15:19 przez pallas, łącznie zmieniany 1 raz.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#78 Post autor: eka » 29 wrz 2015, 13:10

Konstanty
(wbiega przed katedrę, wyjmuje pistolet)
- Panie profesorze, to Jędrzej nie Bogusław, niebezpieczny typ.
(celując w Jędrzeja)
- Moi agenci rozpracowali twoją grę. Zamierzasz naruszyć odwieczne prawa wszechświata. Zlikwidować entropię, a przynajmniej zwolnić jej bieg. My na naszej planecie już tego doświadczyliśmy, wszystko się zatrzymało. Wie o tym Ola, Kira, Dafne i Mścisław. Przybyliśmy, aby chronić ludzi i znaleźć ratunek dla naszego wszechświata.
- Damianie, profesorze kochany, ten oto pana kierowca, chce uczynić to samo z Ziemią. I usłyszeć głos Boga, który podobno odczytałeś.

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#79 Post autor: pallas » 29 wrz 2015, 14:09

Ta część wcześniej niż post Eki.

(Na salę wchodzi Inspektor podejrzliwie patrzy na Jędrzeja)

Inspektor
- Witam szanownych panów. Ja w sprawie pańskiego syna, Panie Damianie.

(Damian patrzy na Inspektora jak na idiotę, Jędrzej zaczyna coś podejrzewać, zamiast Damian słyszą Prorok i tak jest cały czas)

Damian
(do siebie)
- Jaki prorok? Niby ja. O co chodzi temu Inspektorowi, jakiś fanatyk religijny.
(drapię się po głowie i mówi do Jędrzeja dalej biorąc się za kogo innego)
- Drogi Bogusławie pytałeś mnie ostatnio, gdzie możesz znaleźć pewne dzieło. Tak.
(Jędrzej kiwa potakująco, Damian kontynuuję,a Inspektor jest zirytowany)
- Dzieło Tesli " Przesył fal dźwiękowych, czyli falę elektromagnetyczne" znajdziesz w Bibliotece Uniwersyteckiej w Krakowie. Powołaj się na mnie, bo Ci po prostu nie wypożyczą, to jedyny egzemplarz.

(Jędrzej zapisuję podane mu informację, po czym wychodzi i kryję się za drzwiami sali)

Damian
Zna pan panie Inspektorze Teslę?

Inspektor
Nie znam. I tak mi to do szczęścia nie potrzebne. Ale ja nie o...
(Damian mu przerywa)

Damian
Nikola Tesla wynalazca, który jako pierwszy stworzył Radio. Włoch niestety go wyprzedził o kilka dni. I to ten makaroniarz dostał Nobla! Tesla wygrał, Inspektorze, z Marconim w Sądzie najwyższym, ale to już, po śmierci mego idola nauki. Dzięki niemu właśnie odkryłem Biały Szum.
Takiego wynalazcy nie było i nie będzie. Pan ma jakiegoś Guru?
(Naglę milknie i patrzy na Inspektora, po czym znów się odzywa.)
Pan chyb nie na wykład. O syna chodzi.
(do siebie)
Dafne ciekawe, co z nią i narzeczoną syna, Kirą. Coś tu śmierdzi Atlasem.

Inspektor
- Tak, chodzi o syna. Najprawdopodobniej został porwany przez fanatyków Islamskich.
Wiem, że pan, Damianie, walczył na Bliskim Wschodzie.

Damian
- Że co proszę? Islamscy terroryści, ale my przecież ich...
(nie kończy zdania)

Inspektor
(Szyderczo się uśmiecha)
- Co takiego pan tym terrorystą zaproponował, a raczej co oni panu. Może ropę jako kamuflaż?

Damian
- Ropa, jaki kamuflaż? Przecież ropę wydobywam w naszym ojczystym kraju Polsce. Po co mi się między Arabów pchać. Mamy większe źródło ropy, niżby się ktokolwiek spodziewał.
(zamyśla się)

Inspektor
(Mówi naiwnie)
- Wy to znaczy się pan i ten Konstanty. Coraz ciekawiej. Może to pan porwał syna, Damianie.

Damian
(do siebie)
- Dziwne z tą ropą. Kiedyś sprawdzałem i nie było takich pokładów u Nas. Musi być to jakaś anomalia.
(do Inspektora)
- Jaki Konstanty? Przecież jak wymaluj z gęby Jędrzej. I nic Arabom nie zrobiliśmy, a raczej oni nam. I niby jeszcze pan sugeruję, że ja porwałem syna. Nonsens. Ma jakieś informację, o których nic nie wiem, bo wiele ostatnio ze sobą nie rozmawialiśmy.

Inspektor
- Dobrze, rozumiem panie Damianie. Proszę powiedzieć, co zrobiliście tym Arabom, a co oni wam.

Damian
- To nic nie wnosi do pańskiej sprawy. Po co to wiedzieć Inspektorowi.

Inspektor
- Proszę mówić. Chyba, że chce pan na komisariacie.

Damian
(milczy, w końcu zgadza się kiwnięciem głowy, że powie.)
- Powiedzieliśmy im, że lepiej by obalili swoich dyktatorów, a nie dupę zawracali Europie.
A oni nam w zamian oddali Państwem Islamskim. Mnie to boli, bo myślałem że są dobrymi ludźmi.
I taką nadzieję mam nadal.

Inspektor
Nadzieja matką głupich. Dziękuje i do widzenia, panie Damianie.

(Inspektor wychodzi nie zauważa Jędrzeja. Jędrzej wchodzi na sale)

Damian
(do siebie)
Tak ma rację, a potrzeba matką wynalazków. Ale o co chodziło mu z prorokiem na Sfinksa.
(do Jędrzeja, którego rozpoznaję)
- I jak Jędrzeju, samochód gotowy. Ale ty mi chyba chcesz coś powiedzieć więc mów, te ściany i tak mają dość mojego biadolenia.
Ostatnio zmieniony 29 wrz 2015, 18:20 przez pallas, łącznie zmieniany 3 razy.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dramat na żywo

#80 Post autor: alchemik » 29 wrz 2015, 15:53

Jędrzej zmieniając postać.
- Wybacz Damianie.

Do Konstantego
- Strzelaj, ale przedtem spróbuj mnie wysluchać. Możemy być sojusznikami, choć ja jestem mimo wszystko człowiekiem, a ty nie.
Choć rozumiem, że dla ciebie akurat ludzie mogą być potworami.

Konstanty waha się.

- Masz rację zostałem wysłany do zbadania sprawy Demona Maxwella.
I przecież, wy również próbowaliście stworzyć deszyfrator chaosu.
Częściowo musiało wam się udać, bo nigdy nie trafilibyście do tego miejsca.
My mamy z tym światem wiele wspólnego.
Po prostu przed milleniami nasza historia rozdzieliła się. A my dosyć prędko opanowalismy technologię.
Również tę międzywymiarową.
Widzisz, wy nie wierzycie w magię. Przyznam się, że ja również, ale nią władam.
Nie wierzę nawet w Boga, którego słów mamy wysluchać.
Każdy z nas jest Bogiem, jego cząstką, sylabą, słowem.
Przed laty udało nam się dotrzeć do światów o niskim poziomie prawdopodobieństwa.
Tam poznaliśmy kwantowe podstawy tak zwanej magii.
Każde wtargnięcie do innego, równoleglego świata otacza nas otoczką nieprawdopodobieństwa.
Zresztą tak samo jak i was. Ale my nauczyliśmy się z tego korzystać.
Pojawiamy się jako aniołowie, bogowie uwiecznieni w mitologiach.

A teraz spróbuj mnie zastrzelić.

Do Damiana

- Jestem lojalny tylko wobec ciebie, Damianie.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „GRY I ZABAWY”