Niekończąca się opowieść 2

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Niekończąca się opowieść 2

#1 Post autor: nie » 30 paź 2016, 12:47

Tytuł wątku to oczywiste kłamstwo, ale tym razem wyznaczymy sobie próg, pod który przyjdzie nam podpełznąć.
Piszemy do uzyskania 267 tysięcy słów, znaczy takiej ich ilości, z jakiej składa się Ulisses Joyce'a; niezależnie od tego ile razy i jak bardzo skręci sobie szyję po drodze nasza fabuła.

Maks. dł. pojed. wypowiedzi - 300 słów (nie licząc komentarzy i pogaduszek, które nie należą do treści opowiadania).

Prawo anulowania postu:
Zastrzegam sobie i członkom Zespołu prawo do unieważniania wpisów, które w mniemaniu unieważniającego podpadają pod trolling bądź niszczenie opowieści.
W takich przypadkach proszę napisać autora, datę i godzinę jego wypowiedzi, wytłuszczoną czacionką, z dopiskiem "post anulowany".
Kolejny uczestnik powinien pisać kontynuację do ostatniego postu przed postem anulowanym.

Tym razem rozpoczęcie opowieści pozostawiam ochotnikowi.

Do piór, grafomani!
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
sisey
Posty: 88
Rejestracja: 25 paź 2016, 19:25
Lokalizacja: Labes

Re: Niekończąca się opowieść 2

#2 Post autor: sisey » 30 paź 2016, 14:20

Niecały tu jestem.

Większość mnie wciąż wsiada na wiśniowy rowerek. Wiśniowy, ręcznie malowany rowerek na obręczach w kolorze późnej zieleni, rowerek, który nie ma bocznych kółek. Ojciec próbował mnie nauczyć wielu rzeczy, więc za siodełkiem mam wbitą dechę. Jedziemy – ja w ustawicznym przechyle, on biegnie i pokrzykuje
- no kręć, kręć, trzymam cię!
Oszukiwał, o czym przekonywałem się, gdy łapał za tą nieszczęsną deskę, tuż przed tym, nim lądowałem kolanami na ziemi. Oszukiwał i oszukuje. Została sztywna deska za moimi plecami i głos w słuchawce
– no jak, pracujesz, jesteście razem?

-- 30 paź 2016, 15:40 --

Jeśli mój wpis miałby "ubić" wątek, to proszę się nie wahać i skasować.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Niekończąca się opowieść 2

#3 Post autor: alchemik » 30 paź 2016, 21:11

Niecały tu jestem.

Zakutany w stary, poplamiony trencz siedzę i karmię gołębie na parkowej ławeczce. A właściwie, próbuję podrzucać im pokruszoną, zeszłodniową bułkę. Moja ręka przecina powietrze z wyraźnym oporem. Okruch zamiast po łuku, śmiga po niemal płaskiej paraboli, znikając w odległych zaroślach. Ptaki zawisają w bezruchu. Kiedy przyglądam im się nieco dłużej, zauważam, że tylko sprawiają wrażenie nieruchomych. Czas poza mną rozciągnął się.

Jestem.

Mam niewyraźne odczucie, że przed chwilą też byłem. Inaczej, gdzie indziej. Szedłem, w zasadzie prostym, niemal niedostrzegalnie skręcającym w prawo tunelem.
Lampy sufitowe zapalały się przede mną, gasnąc tuż za mną, już po kilku krokach. Echo obcasów wytłumiało się przy mijaniu, rzadko rozmieszczonych na lewej ścianie, drzwi inspekcyjnych. Po prawej ściana miała zaokrągloną, podpartą na stalowych wspornikach, obłą formę.

Niecały tu jestem.
Mniejszość mnie, w damskiej szatni, walczy niby na niby z niepokorną Wandą. Próbuję dobrać się do tych jej jędrnych cycuszków. Dzwonek lekcyjny uderza mnie wraz kolanem umiejscowionym w słabiźnie. Ból.
Ból, w chwilę potem, gdy w komorze kontrolnej Wielkiego Zderzacza Hadronów CERN-u, wszystkie monitory ukazują niemożliwe. Dwa ślady świętego Graala fizyków.
Bozony Higgsa na kursie kolizyjnym.
Ból. Osobliwie osobliwy. Osobliwość. Mikro-singularność. Samotność w okruchach.
Niecały tu jestem.


___________________________________________________________________

Przepraszam cię, sisey. Zainicjowałeś wątkiem obyczajowym, jak się domyślam, dotyczącym pewnych, być może toksycznych aspektów więzów rodzinnych pomiędzy ojcem a synem, sądząc po retrospekcji i po migawce przekazu telefonicznego, ukazanej, współczesnej kontynuacji związku.

Ja oczywiście nieładnie, wręcz po chamsku wlazłem tu z jakimś S-F, niemal rozwalając twoją inicjację i intencję opowiastki.

Zważ jednak, że to też tylko pretekst. W sumie, dosyć prawdopodobne, z punktu widzenia współczesnej fizyki, kwantowe rozszczepienie wieloświata pozwala na kilka wątków, a nawet możemy je mnożyć. Z mojego punktu widzenia, w ten sposób profilaktycznie i na przyszłość unikam całkowitego skręcenia łba tematowi, o co tak się obawiał nie, bowiem stworzyłem hydrę. Nawet jeśli ktoś zejdzie na manowce, to będzie to tylko jeszcze jeden aspekt multiversum.

A twój wątek można z powodzeniem kontynuować.
Jerzy
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
sisey
Posty: 88
Rejestracja: 25 paź 2016, 19:25
Lokalizacja: Labes

Re: Niekończąca się opowieść 2

#4 Post autor: sisey » 31 paź 2016, 23:50

Telefony z Berna do domu były tanie, jak teraz o tym pomyślę. Na towarowcu, na którym się zaokrętowałem, było znacznie... inaczej. Każdy z załogi miał przyznany z góry limit - godzina na miesiąc, albo 100GB. Wszyscy kombinowali jak przyoszczędzić, bo co to jest 100GB na miesiąc w tej pieprzonej puszce, gdzie po za wachtą masz nic do roboty. W trzecim miesiącu podróży zaczęły się kwasy. Jasiowi z ekipy mechanika zginęła karta dostępu. Chuj z drzwiami, czy automatami na stołówce - jak mówił sam poszkodowany - ale ktoś kurwa gada na mój limit!
Mnie było lotto, co tam chłopaki wyczyniają i tak nie planowałem z nimi "ślubu". Nie żebym nosa zadzierał, ale tak właśnie mnie odbierali. Miałem to gdzieś, że patrzą zezem, że szepczą po kątach. Do czasu.

Któregoś dnia właśnie siedziałem na stołówce. Żarcie jak żarcie, jadłem raczej z przyzwyczajenia, a myślą błądziłem wokół ostatniej nocy i naszej rozmowy. Trudno zapomnieć piersi Edit. Całą resztę również. Studiowałem więc w myślach każdy gest, gdy nagle do mnie dotarło co robi ten gnój. Jasio stał pośród przykręconych stolików i czytał:
Przytul się ptaszku, na gałęzi. Wiatr buja światem
od mostu aż po czerwony blask w szybach starej poczty.
Ludzie jadą, ludzie idą, czas biegnie, deszcz pada
dziki gołąb z kromką chleba na szyi...
W tym miejscu zaczął rechotać - jaki kurwa gołomp? - a reszta chłopaków wraz z nim. Spoważniał nagle i wysyczał, że takie bzdety posyłam, że skąd mnie stać i żebym mu pokazał kartę, obie karty. Potem warknął coś o złodziejskiej kurwie, a ja zerwałem się by mu wbić tę durną gadkę do gardła.

Nie, to nie jest dobry film. Zarobiłem czymś w łeb i teraz leżę w śluzie komory próżniowej. Związany jakimś gównianym plastikiem przez tych prostaków i czekam aż mnie wystawią gdzieś w połowie drogi pomiędzy Ziemią, a Alfa Centauri i jak na złość żadnego ojca, który by biegł za moim rowerkiem. Jedno mnie dręczy. Jeśli mnie wypchną z luku, to co ja powiem matce? Mam wrażenie, że wyjątkowo cały tu jestem, chociaż jakaś część mnie karmi właśnie
ptaki w parku. Dziwne.
-- 01 lis 2016, 0:59 --

----
@alchemik Chcesz S F, ok ale niech ci ludzie mają krew i mięso. Proponuję też nie skupiać się zbytnio na opisach faktur drzwi. Chyba, że to koniecznie dla rozwoju akcji. Retrospekcje, wątki równoległe - wszytko to widzę jak szerokie pole do popisu dla innych autorów. Sam jestem ciekaw co z tego wyniknie i po jaką cholerę oni lecą do układu Alfy Centauri? Nasz bohater nie ma imienia. Nie znam również jego wykształcenia, więc na wszelki wypadek nie pisałem o jego roli na statku. Sugeruję wręcz, że to tylko pomocnik jakiś.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Niekończąca się opowieść 2

#5 Post autor: alchemik » 01 lis 2016, 0:44

I co ja, kurwa, powiem matce. Nie przyznałem się, że ślubna w końcu spakowała manatki i przeprowadziła się do swojego szefa.
Durna baba, dla mnie to wygoda, a że jej szef w ten sposób rozwiązuje płynność i monotonię kadry sekretarek? Tylko co ja powiem matce? Pewnie będę musiał, przyjąć ją za miesiąc z powrotem. Może do tej pory nic nie będę musiał mówić. O ile ojciec się nie wygada.
Wlepiam się w monitory nadzoru eksperymentu socjotechnicznego. Izolacja w stanie zubożenia informacyjnego. Niemal deprywacja sensoryczna dla grupy ochotników, którzy nie mają pojęcia, że są ochotnikami. Sto GB na miesiąc. Zwariować idzie. Poddani wstępnej obróbce psychostymulacyjnej, z podskórną elektrodą czaszkową, wyobrażają sobie, że lecą towarowym statkiem gwiezdnym do Alfa Centauri. Bez pojęcia o przewożonym towarze, o fakcie, że nawet przy prędkości podświetlnej ich podróż musiałaby trwać, co najmniej, zważywszy na rozpędzanie i hamowanie, około dziesięciu lat. Coś zaczęło się dziać. Zamknęli kolesia w czymś, co uważają za śluzę powietrzną. Zabrali mu kartę sim, wydymali partnerkę. Tylko dlaczego on ma moją twarz?


_______________________________________________________________________

Trzeba by, chyba, wrzucić odrobinę na luz. Niech się inni dołączą do kontynuacji opowieści, bo zabawa straci sens.
A nie niech trochę rozreklamuje. A przecież mógłby sam dołączyć.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
sisey
Posty: 88
Rejestracja: 25 paź 2016, 19:25
Lokalizacja: Labes

Re: Niekończąca się opowieść 2

#6 Post autor: sisey » 01 lis 2016, 9:22

@alchemik Z przyjemnością zaczekam, czemu nie. Teraz wygląda to na powieść szkatułkową - Mamy bohatera w CERN, mamy bohatera któremu się wydaje, że podgląda eksperyment i mamy grupę ludzi w "statku". Jest też jeszcze jedna warstwa, ta z podmiotem na parkowej ławce i zatrzymanym czasem. To jest całkiem dobry zaczyn. Obawiam się jedynie, że jeśli ktoś dorzuci jeszcze jedną/kilka płaszczyzn tego świata, to się zwyczajnie pogubimy.
Z tą ślubną, to mnie zaskoczyłeś. Kim w takim razie jest dla bohatera Edit? O żonie, która poszła w długą z szefem, to raczej by tak nie rozmyślał. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to światy równoległe. Potrzebny nam bohater (może właśnie ten ze świata z zatrzymanym czasem) zdolny zobaczyć/doświadczyć tego wszystkiego o czym piszemy. Taki supernarrator.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Niekończąca się opowieść 2

#7 Post autor: alchemik » 01 lis 2016, 12:12

Faktycznie, supernarrator, może mieć możliwość dostępu, oczywiście, dosyć przypadkową, do wszystkich wątków, z ograniczoną możliwością ich uporządkowywania. Sam na granicy obłędu, bowiem przeżywa wszystko jednocześnie. Oczywiście, że to światy równoległe, choć tu wpływają na siebie, jakby niezupełnie rozdzielone. Może właśnie przez obecność supernarratora.
Nie ma co mnożyć bytów nad potrzebę i na razie niech tak zostanie.
Inna sprawa, że kiedy udział bierze wielu uczestników, to i tak większość ustaleń bierze w łeb. W sumie, na tym polega zabawa. Na próbach nieodejścia od stworzonego do tej pory wątku.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Niekończąca się opowieść 2

#8 Post autor: pallas » 02 lis 2016, 17:54

Nie wiem, co w ogóle miałbym napisać, aby nikt nie zasnął. Sisey będzie zawiedziony, ale SF to nie moja bajka, po Lemie mam pustkę w głowie. A nie chciałbym już mieszać w ciekawej opowieści.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Niekończąca się opowieść 2

#9 Post autor: alchemik » 02 lis 2016, 18:03

Pallas, sf jest tylko pretekstem, do mnożenia światów i wątków.
Tak na prawdę to nie jest sf.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Niekończąca się opowieść 2

#10 Post autor: eka » 02 lis 2016, 18:08

2. 11. 2026.

Masz czas?
Kwadrans? To zdążę.
Niech to jasna cholera, licho mnie pokusiło, żeby w weekend z nudów i, no okey nie będę ściemniać, także z rozdzielnika, btw, wredna i zadufana baba z tej mojej szefowej, znowu zaczęłam pisać kolejną powieść w odcinkach dla rąbniętych czytelników SF Nowa.
Kto normalny będzie toto czytał, Andrzej?
I co mnie podkusiło, aby skorzystać z internetu, katastrofa a nie wygoda. Znasz grę Samosterująca Fabuła?
No to zajrzyj, jak wrócisz z dyżuru, może razem pociągniemy, no... przecież mnie lubisz. Nie rechocz, wystarczy mi twoja gębunia zadowolona.
Please, nie bądź taki, wiesz że orłem w tej materii nie jestem, ba nawet pliszką.
Okey, nawet liszką. Nie dołuj. Wystarczy ten powieściowy cyrk, który wyrwał mi się spod kontroli.
W skrócie?
Wchodzisz, wciskasz rodzaj, gatunek, imiona bohaterów, słowa klucze i pisze się samo. Napisali w instrukcji, że w postacie wcielają się inteligentne roboty, ale wiesz, jak przeczytałam te ich monologi padłam. Megalomania i wsiowy egzystencjalizm najkrócej mówiąc.
Jakie mam uprawnienia? No mogę decydować o ich być albo nie być w fabule. Imionach, nazwiskach i płci. To wszystko. Chyba.
Zajrzyj Andrzej. Już wysłałam ci namiary.
Ilu ich mam?
Miro - zakompleksiony synek, który na ojca zrzuca winę za brak samodzielności, nawiedzony Stefan - pseudonaukowiec i jak przypuszczam niewyżyty, no w tych sprawach, wiesz. Każdych, nie rżyj. Wcina się w świadomość Mira, chce być każdym. Chyba jakiś błąd programisty.
A wredny... Mira zdążył już uczynić rogaczem.
Co, musisz do kibelka? Dobra, rozłączam się, ale zadzwoń wieczorem. Pojutrze mam dostarczyć pierwszy odcinek Rudej Małpie.
Dzięki, no to czekam, aha, stracę motywacyjny, jeśli nie zdążę, więc lepiej przyjdź.

ODPOWIEDZ

Wróć do „GRY I ZABAWY”