lczerwosz pisze: ↑11 mar 2018, 18:21
Nie namawiam do olewactwa, żeby nikt mi nie imputował. Ale sześć tysięcy znaków, to nawet zaczynać nie warto.
Defetyzm! A fe!
_________________
post230870.html#p230870
(Czterech panów podchodzi do ławeczki, siadają)
PAN JANEK: Napracowaliście się dzisiaj. A myślałem, że nie przyjdziecie. Taki mróz trzyma.
KRZYWY: Co mielim nie przyńść, panie Janku. Mróz, nie mróz, a robota ważna jest. Jakby to gdzie we fabryce było, to bym nie przyszedł, ale tutaj, to insza rzecz.
PAN JANEK: Wiem, na wasz zawsze można liczyć. (sięga do kieszeni po portfel). Chyba po dwie dychy będzie dobrze?
BANKIER: I po dychu by było, panie Janku. My i za darmo byśmy dla pana popracowali.
PAN JANEK: Nie wolno za darmo. Praca to też towar. Wy musicie płacić za wisienkę, ja za pracę. A skoro już o wisience mowa… Bankier, skoczysz?
BANKIER: Jasne, ino skasuję tych łapsów z góry.
PAN JANEK: Nie musisz. To premia ode mnie. Za ten mróz. Zaraz przyjdzie Janka, to wam zagrzeje.
KRZYWY: Pan to żeś powinien premierem zostać.
BANKIER: No, kwalifikacje pan ma.
PAN JANEK: Jakie kwalifikacje?
KRZYWY: A premiom pan dzieli jak ta Szydło.
PAN JANEK: Tak, jak ona, to chyba nie. Gdybym miał tyle kasy, to bym sobie jakąś restaurację kupił.
LITERAT: Znowu się czepiacie pani premier? A ja myślę, że jej rząd na te premie zasłużył. Tyle dobrego, to żaden dotąd nie zrobił.
BANKIER: Jasne, że żaden. To były pierwsze premie dla ministrów odkąd upadła komuna. Idę po towar, bo uschniemy i zamarzniemy tutaj. A ty, Zdzichu, pomyśl, zanim znów coś głupiego palniesz.
LITERAT: Idź, idź. Tyle spokoju będzie.
PAN JANEK: A ty wiesz, Literat, że to chyba naprawdę pierwszy przypadek od osiemdziesiątego dziewiątego roku, żeby rząd sam sobie przyznawał premie?
KRZYWY: No co sie dziwita? Nie gadoł Gowin, co mu siedemnaście tysiaków do pierwszego nie styka? Nawet kaczki na rzece słyszały i tera sie z nim chlebem dzielo.
(Wraca Bankier)
BANKIER: Z kim?
PAN JANEK: (Nieco się krztusząc ze śmiechu) Z Gowinem. Zlitowały się nad biedakiem.
BANKIER: Jak on trochę poćwiczy, to w Łazienkach w Warszawie wyginą łabędzie.
LITERAT: Ta… Ciekawe dlaczego.
BANKIER: Bo Gowin szybciej do chleba dopłynie.
(ogólny wybuch śmiechu)
LITERAT: Ale pierdolicie farmazony.
BANKIER: Może farmazony, ale coś jest na rzeczy. Gowinowi za biednie było w platformie, to polazł do PiSuarów. Widać mu naczelnik jakieś profity obiecał. A przecież PiS spełnia obietnice przedwyborcze.
LITERAT: Nie polazł do PiS, tylko założył własną partię.
BANKIER: Od kiedy Gowin z żoną i dziećmi to partia? Kiedyś to się rodziną nazywało.
LITERAT: Kurwa! Ty jesteś niereformowalny. W jego partii sporo mądrych ludzi jest.
BANKIER: Jasne, że mądrych. Idą tam, gdzie dzielą kasą.
LITERAT: Tu nie o dzielenie kasą chodzi, tylko o Polskę, debilu.
KRZYWY: Jeden już walczył o Polskie. O take.
PAN JANEK: Wesoło dziś u was, ale muszę iść do pracy, bo sam będę musiał się zacząć ścigać z łabędziami.
LITERAT: To nie tak. Pan premier obiecał, że teraz to już będzie dobrze i że Polacy będą wracali do Polski, bo tu jest ich dom i na ten kraj powinni pracować, a nie na obcych.
BANKIER: Jasne. Powinni. Na ten kraj i na premie dla jego władców.
LIETRAT: Ty znowu swoje. Przecież jest plan Morawieckiego. Nie oglądałeś wiadomości?
KRZYWY: Egon ma plan, bedzie git!
BANKIER: No, jeśli Egon ma plan… Znaczy będziemy bogaci. Chyba sobie skrzynkę wisienki wezmę na krechę na konto tego planu.
LIETRAT: Idioci. Nie wiecie, że Polacy już zaczynają wracać z Zagranicy?
BANKIER: Racja. Widziałem w telewizorze taką sondę. Na lotnisku pytali jednego, co wrócił.
LITERAT: Na razie jeden, ktoś musi być pierwszy.
KRZYWY: Ja żech też widzioł. Sie go ten redaktor pyta: po co pan wrócił? A ten mu na to: po żone i psa.
(Do ławeczki podchodzi pani Janeczka, niosąc dzbanek z gorącą wisienką)
PANI JANECZKA: Ale tu dziś wesoło. Przyniosłam wam coś na rozgrzewkę od pana Janka.
KRZYWY: A napijesz sie z nami?
PANI JANECZKA: Malutkiego. Przyda się na ten ziąb
(Krzywy nalewa gorącego płynu do kubka i podaje pani Janeczce)
KRZYWY: Wypij za plan.
PANI JANECZKA: Za jaki plan?
BANKIER: Nie słyszałaś? Egon ma plan.
PANI JANECZKA: Nie rozumiem. Jaki Egon, jaki plan?
LITERAT: Nie słuchaj ich. Mróz im mózgi zlasował.
BANKIER: Nam mróz, a tobie, kurwa, ten pieprzony moher.
(Krzywy podaje parujący kubek Bankierowi)
KRZYWY: Napij sie, lemingu. Za świetlano przyszłość.
BANKIER: Racja. I za plan Egona.
_________________________________________
Liczba słów: 692
Liczba znaków: 4435
liczba znaków bez spacji: 3740
Scenka pana Zdzicha, oby mi wybaczył wykorzystanie jej w celach poglądowo - rozmiarowych, to nieco więcej niż połowa obowiązującego limitu w V edycji.