Ekspres do kawy cz.II - Statut

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Ekspres do kawy cz.II - Statut

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 30 lip 2017, 15:44

(życie pisze za mnie, tekst zainspirowany autentycznym wydarzeniem)
do początku
- Jadłem, jadłem, kiciusiu. Tak, pulpeciki z mięsem - mówi półgłosem. - Tak, były pyszne. Pychotka, kiciusiu. Nie, nie jestem już głodny. Nie martw się. No no no... Pa! Twój kiciuś całuje...
To już czwarty telefon w ciągu trzech godzin. Siedzimy tutaj od ósmej i jak na razie mamy tylko początek tego cholernego statutu. Zenobiusz wsuwa komórkę do kieszonki koszuli, uśmiecha się zakłopotany jak jakiś winowajca. Lubię go! Chyba najbardziej z całego zespołu. Pracujemy razem już dziesiąty rok i w ciągu tego czasu Zenobiusz nie zrobił mi ani razu świństwa. To chyba coś znaczy, tak? Jest naprawdę w porządku, choć pantoflarz.
- Kurwa, Zenobiusz, weź się wreszcie do roboty, bo nas tutaj noc zastanie! - złości się Sabinka.
Jest szczera aż do bólu i chyba nigdy nie zdejmuje szpilek. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pamiętam nasz wspólny wyjazd w góry. Integracja zespołu i takie tam różne... Frazesy! Jest początek lipca. Świeci słońce. Upał. Idziemy Doliną Kościeliską, wszyscy w jakichś tenisówkach z jarmarku, jedynie Hermenegilda w markowych adidasach, a Sabinka za nami w szpilkach i miniówce. Przewodnik co kilka kroków robi przystanek, w końcu na szlaku trzeba dostosować tempo do najsłabszego. Sabinka uśmiecha się do faceta, facet do niej. Wiadomo, co będzie wieczorem... Impreza! Reszta zadowolona, nie ma co się wysilać, przecież na fotkach i tak widać, że było się w górach. Siedzę na kamieniu. Luzik! Od tego nieszczęsnego strajku niczym się nie przejmuję. Dystansik! Przyglądam się mrówkom. Lubię na nie patrzeć. Babcia Franciszka mnie tego nauczyła. Potrafiła całymi godzinami siedzieć pod starą kruszyną i śledzić te pracowite owady. Znowu dzwonek. "Przez twe oczy zielone...", zawodzi Martyniuk. Zenobiusz odbiera.
- Tak, tak, kiciuś, nie zapomniałem, połknąłem - Szczerzy zęby do słuchawki. - Udowodnię ci, gdy wrócę. No no no... Wieczorem! Pa! Ja ciebie też. Pa!
- Kurwa, mam dość! - klnie Sabinka i rzuca długopis na stolik. Kartki z zaczętym statutem rozsypują się na boki. - Chyba się napiję kawy! - dodaje. - Kto idzie ze mną?
Poprawia włosy, miniówkę i rusza do drzwi. Szpilki głośno stukają o posadzkę.
- Chodź na kawę, Alka! - proponuje Zenobiusz.
Jedynie jemu pozwalam tak do siebie mówić. Przyglądam się różowym prążkom na jego spodenkach. W całej firmie tylko on takie nosi, reszta w garnierkach i ekskluzywnych kieckach z butiku. Gatki Zenobiusza są fajne, on też! Byłby jeszcze fajniejszy, gdyby nie jego żona - wypomadowana flądra.
- Idź sam - odpowiadam. - Posiedzę tu sobie jeszcze.
Coś chce powiedzieć, ale się waha. Zaraz zacznie mrużyć oczy i drapać się po jajach. Taki ma już tik, gdy się denerwuje. Wiem, wiem, Zonobiuszu, musisz być tam, gdzie większość, myślę i uśmiecham się do niego. To go uspokaja. W końcu idzie. Już z korytarza dobiega mnie dzwonek telefonu, "Przez twe oczy zielone...". Kiciuś odbiera. Zostaję sama. No nie tak całkiem sama. Obok klęczy Marysia i zbiera z podłogi kartki z zaczętym statutem. Znając życie, dokończy go sama, potem da nam podpisać i z głowy. Kiedyś bym jej pomogła, dziś... Luzik! Czasem do babci pod kruszynę przychodził dziadek, siadali na zrobionej z deski ławeczce, popijali kawę i gapili się na mrówki, a ja biegałam po łące za ślimakami. Dziadek mówił, że to szkodniki, więc gdy tylko znalazłam kilka, układałam jeden obok drugiego i deptałam bezlitośnie. Taki akt okrucieństwa zapada na długo w pamięci. Marysia głośno sapie, gramoląc się spod stolika. Statut to dla niej priorytet. Gdy dokument za sprawą kilku podpisów nabierze mocy, jego twórczyni długo będzie jeszcze cytować odpowiednie fragmenty, powoływać się na zawiłe paragrafy. Poprawna, ułożona, skrupulatna Marysia, która pewnie nigdy z zimną krwią nie rozdeptała ślimaka.
do następnego
Ostatnio zmieniony 05 sie 2017, 18:59 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 3 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

witka
Posty: 3121
Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02

Ekspres do kawy cz.II - Statut

#2 Post autor: witka » 30 lip 2017, 17:32

dobre obserwacje ludzkiego plenia
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ekspres do kawy”