Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.2.

Wiersze i opowiadania dla najmłodszych czytelników, historyjki, bajki, baśnie.

Moderatorzy: skaranie boskie, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.2.

#1 Post autor: Adela » 13 mar 2012, 0:23

***
Przeprawa przez bujny, ciemny las była potwornie ciężka. Fajtłapełek nie zdawał sobie sprawy, że na Ziemi rośnie tyle drzew! Niestety, niewiele pamiętał z lekcji geografii, na której Profesoteles rozprawiał o puszczach i dżunglach, znajdujących się na planecie, zamieszkanej przez ludzi. Pomimo że czarodziejski tobołek stawał się coraz cięższy, a kopytka nie raz odmawiały mu posłuszeństwa, Fajtłapełek nie poddawał się. W dzień pokonywał setki kilometrów, a w nocy spał pod gołym niebem, wsłuchując się w kołysanki, śpiewane przez sowy.
Mijały godziny, dni i miesiące, a on wędrował dalej i dalej…
— Jak długo już idę? — pytał sam siebie. Wyciągnął z tobołka diabelski zegarek i obliczył, że wędruje już pół roku i być może usiadłby na pobliskim kamieniu i zacząłby rozpaczać, że to już bardzo długo odkąd jest w podróży, gdyby nie małe światełko, które zauważył przed sobą. Przetarł oczy, aby upewnić się, czy nie śni. Kilkanaście metrów dalej, słońce padało na gładką ziemię, na której nie było drzew.
— Czyżby las się skończył? — rozweselił się i pobiegł w kierunku wąskiej dróżki. Stanął na wzgórzu i aż otworzył buzię z zachwytu. Przed jego oczami ukazały się kolorowe dachy domów, pstrokate koguty na płotach i gromadki dzieci, bawiących się na podwórkach.
— Hurraaa! — radośnie zawołał i, nie zastanawiając się długo, ostrzygł gęstwinę sierści, którą miał w uszach.
— Teraz będziesz musiał o siebie więcej dbać Fajtłapełku — powiedział sam do siebie. —Zaczniesz przecież żyć wśród ludzi! – dumnie dodał, po czym porządnie naostrzył rogi, wyczyścił kopytka i przeczesał ogonek. Już miał schodzić ze wzgórza, aż tu nagle usłyszał głośne parskanie konia i hałaśliwy stukot kół. Wóz ze śpiącym Cukiernikiem gnał w stronę stromego stoku! Fajtłapełek, ile miał sił w kopytach, pognał na ratunek. Jednym susem doskoczył do konia i chwycił lejce, zatrzymując wóz tuż przed urwistym stokiem.
— Ajajajaj — mruknął zaspany Cukiernik. — Co się dzieje?
— Witam Szanownego Pana. — Fajtłapełek ukłonił się z wdziękiem.
Cukiernik przetarł oczy.
— Jaki czort... — powiedział zdziwiony.
— Czort, ale bez dyplomu — odrzekł diabełek i jednym tchem przedstawił się, zgodnie ze wskazówkami Profesotelesa.
— Jestem Diabeł Fatumpeles. Uczeń Diabelskiej Szkoły, wychowanek słynnego czarta Profesotelesa. Z kim mam przyjemność?
— Drogi Fata...
— Fatumpeles — diabełek powtórzył swoje imię, aby nie doszło do żadnego nieporozumienia.
— Aha! — Cukiernik pogładził konia. — A więc dobrze... Drogi Fatumpelesie, jestem starym Cukiernikiem z miasteczka, które od niepamiętnych czasów nosi nazwę Gruszkowo, ponieważ rośnie tutaj grusza na gruszy — Cukiernik zamaszystym ruchem ręki ukazał domostwa pod wzgórzem. — Chciałbym Ci podziękować za uratowanie mi i mojemu koniowi życia. Pomoc ludziom chyba nie leży w waszych czartowskich zwyczajach? — zapytał podejrzliwie.
Fajtłapełek milczał chwilę i ciężko mu było zebrać myśli. Uświadomił sobie bowiem, że jako uczeń Diabelskiej Szkoły powinien praktykować diabelskie sztuczki, a tymczasem nie tylko nie wystraszył żadnego zwierzątka, ale i znieważył dobre imię swojego profesora.
— Ma Pan rację — posmutniał. — Przyznam się, że nie jestem takim diabłem, jakim powinienem być.
— Co masz na myśli? — zaśmiał się pod nosem Cukiernik, który był już na tyle stary i mądry, że od razu rozpoznał w Fajtłapełku prawdziwego czarta, który minął się ze swoim powołaniem.
— Nazywają mnie Fajtłapełek, ponieważ jestem największym fajtłapą w całym piekle. Nie umiem wystraszyć nawet małej wiewiórki — zaszlochał.
I pewnie płakałby cały dzień, gdyby nie dobre serce Cukiernika. Starzec przytulił diabełka do siebie i bez ogródek powiedział:
— To, że w piekle byłeś największym niedorajdą, nie oznacza, że na Ziemi też nim będziesz! Posłuchaj mnie uważnie. Proponuję Ci pracę w mojej cukierni. Ja jestem już stary i zmęczony. Jak widzisz, jest mi ciężko dowieźć do miasta wóz z mąką. Nie mam syna, którego mógłbym nauczyć cukierniczego rzemiosła, a moja żona byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby zamieszkał z nami młody uczeń.
— Ale ludzie na pewno zorientują się, że jestem diabłem, a nie człowiekiem — wtrącił Fajtłapełek.
— Nie martw się o to! Nie jestem czartem, ale kilka sztuczek znam! — Cukiernik przebiegle zachichotał. — Przebiorę cię w swoje ubranie. Przypiłujemy ci rogi, ogonek schowamy do fartucha, a kopytka skryjemy w butach. Będzie z ciebie cukiernik jak się patrzy! — starzec uśmiechnął się, wiedząc, że diabełek przyjmie jego propozycję.

Żona Cukiernika nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa, jak w dniu, kiedy mąż przywiózł do domu nowego pomocnika. Wprawdzie Fajtłapełek wydawał się jej trochę dziwny, ale z drugiej strony, znała wielu młodzieńców z Gruszkowa, którzy, według niej, również sprawiali wrażenie dziwaków. I w ten oto sposób Fajtłapełek, a właściwie Felek, bo tak od teraz się nazywał, zamieszkał w małej chałupce wraz ze starym małżeństwem. Żona Cukiernika traktowała go jak syna. Rano przynosiła mu mleko na śniadanie, wieczorami zaś cerowała chłopięce spodnie. Cukiernik był bardzo dumny ze swojego ucznia. Okazało się, że Felek ma wrodzony talent do cukierniczej sztuki. Już pierwszego dnia doskonale wymieszał masę na kremówki i gdy tylko Cukiernik jej skosztował, nie mógł wyjść z podziwu.
— Felusiu, jak ty to zrobiłeś?! Ta masa jest idealnie wymieszana! — starzec aż podskoczył z radości. Na co Felek pokazał mu swój dzienniczek, w którym czarno na białym była wystawiona szóstka z plusem z egzaminu „Mieszania gorącej smoły”. Dla Cukiernika wszystko stało się jasne jak słońce: Fajtłapełek został zesłany na Ziemię po to, aby zostać cukiernikiem! A że starzec rzadko kiedy się mylił i tym razem intuicja go nie zawiodła. Nie minął miesiąc, a upieczone przez Felka ciastka z budyniem, pączki i maślane rogaliki w polewie czekoladowej stały się słynne w całym Gruszkowie. Mało tego! Nawet w sąsiednich miasteczkach! Jego słodkości kupowali wszyscy: młodzi i starzy. I sklepikarz, który nigdy nie lubił starego Cukiernika, i wdowa Nowakowa, mieszkająca w ciemnym lesie za miastem, i dzieci ze szkoły, pani nauczycielka i nawet sam ksiądz proboszcz z pobliskiego kościółka. Nikt nie mógł oprzeć się przepysznym wspaniałościom, które niemalże rozpływały się w ustach. A Felek - jak to Felek: pracował bez wytchnienia, a gdy ktoś go wychwalał, czerwienił się jak burak. Na szczęście zapomniał już o tym, że był kiedyś fajtłapą. Natomiast odkrył inną, bardzo ważną rzecz. Odkąd został cukiernikiem, czuł się najszczęśliwszym diabełkiem pod słońcem!

Sława Felka — cudownego cukiernika roznosiła się od jednego miasteczka do drugiego. Echo zagnało ją przez łąki, góry, lasy aż do Pra-dziupli, mieszczącej się na granicy królestwa. Pra-dziupla znajdowała się w samym sercu Pra-dębu, liczącego milion lat i od czasu odejścia Królowej Sów — Wielkiej Pra-sowy, była opuszczona. To właśnie ją upatrzyli sobie na siedzibę dwaj czartowscy bracia: zwinny jak wąż Asol i obżartuch Karetus.
Braci od diablęctwa nazywano Asem i Karetem. Oj, nie było większych obiboków w całym piekle! Pięciokrotnie wygrali konkurs na „Leniucha Roku”, a siedmiokrotnie zdobyli puchar Lucyfera w zawodach w leżeniu na brzuchu. Kiedy już jednak stali się dorosłymi diabłami, musieli wykazać się czymś więcej niż talentem do leniuchowania. Dlatego też piekło wydelegowało ich na Ziemię, aby odnaleźli jak najwięcej opuszczonych młynów, w których Rada Czartów mogłaby kwaterować inne diabły. Ale co tu dużo mówić! Ani Asowi, ani Karetowi nie chciało się pokonywać setek kilometrów w deszczu lub w gorącym słońcu tylko po to, aby odszukać opuszczony młyn. Głowili się więc, co by tu zrobić, aby nic nie robić, a że rozumki mieli wielkość orzeszka ziemnego, myśleli bardzo długo. Z pomocą przyszedł im kruk Plotkarz, który wykrakał wszystkim zwierzętom w lesie, że Wielka Pra-sowa przeżyła bolesny zawód miłosny i, upokorzona, odleciała do innego królestwa. Taka informacja i dla Asa, i dla Kareta była na wagę złota. Czym prędzej udali się do Pra-dziupli, aby się w niej ukryć. Całe dnie grali w karty, śmiejąc się do rozpuku diabelskich kiszek z nieszczęśliwej Pra-sowy, która zakochała się w szewcu z Gruszkowa. Dla czartowskiego rodzeństwa była to najśmieszniejsza historia miłosna, jaką kiedykolwiek słyszeli.

Pra-sowa bowiem od lat była uważana za starą pannę i niechętnie przebywała w męskim towarzystwie. Aż tu, ni stąd ni zowąd, straciła głowę dla szewca z Gruszkowa.
Szalejąc z miłości, w każdą noc przylatywała pod okno ukochanego z nadzieją, że wysłucha przepięknych, sowich serenad. Ale niestety, szewc nie odwzajemniał jej uczuć... Ba! Któregoś wieczoru rzucił w nią starym kaloszem! Tego już było dla Królowej Sów za wiele! Nie żegnając się z nikim, włożyła na siebie żałobne pióra i odleciała..., i nawet kruk Plotkarz nie wiedział, gdzie!

I tak czartowskie rodzeństwo próżnowało ile miało sił, aż do dnia, kiedy i i do Pra-dziupli dotarła wieść o wspaniałym cukierniku Felku. Po otrzymaniu tej strasznej wiadomości bracia naostrzyli rogi.
— Cóż to za cudowny Felek?! Macie go! Wielki nam bohater! Wybijemy mu z głowy pieczenie słodkości! — krzyczeli i, nie zwlekając ani chwili, wyruszyli do Gruszkowa.

Chałupka Cukiernika mieściła się w samym centrum miasteczka, toteż czartowscy bracia bardzo szybko ją odnaleźli. Przyczaili się w krzakach i… Gdyby mieli serca, to zapewne dostaliby zawału. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli! As z wrażenia wybałuszył oczy i wysyczał:
— Bracie! To jest Fajtłapełek, niedorajda z naszej klasy! Piekło wysłało za nim list gończy.
— Masz rację! – Karet zmarszczył brwi.
— No, tak! Poczekaj, poczekaj. Miałem ten list w kamizelce. O! Jest! P...O…SZ…
— Daj mi ten list, Asie! Ja go przeczytam. — Karet spojrzał na brata z wyższością, ponieważ As nigdy nie nauczył się płynnie czytać.

POSZUKIWANY!
DIABEŁ FATUMPELES (PRZEZWISKO FAJTŁAPEŁEK)
WZROST- 165 diabelskich centymetrów
WAGA- 68 czartowskich kilogramów
ROGI- dwa, równe, średniej wielkości, zadbane
OGON- rzadki, trochę przykrótki
KOPYTKA- zgrabne
ZNAKI SZCZEGÓLNE- błękitne oczy

FATUMPELES DOPUŚCIŁ SIĘ KARYGODNEJ ZBRODNI!
ZŁAMAŁ CZARTOWSKIE PRAWO I ŚWIADOMIE OPUŚCIŁ CHATĘ DIABLICY ZŁOŚNICY TRZYDZIESTEGO DNIA, DWUDZIESTEGO MIESIĄCA, ROKU DIABELSKIEGO 120000666.
NAGRODĄ ZA SCHWYTANIE FATUMPELESA
LUB PODANIE INFORMACJI, GDZIE POSZUKIWANY SIĘ ZNAJDUJE, JEST:
siedmiodniowa wycieczka dla dwóch osób do wrzącego jądra Ziemi
ORAZ DODATEK SPECJALNY:
4 tony smacznych, tłustych much z egzotycznej Wenezueli.
Kontakt: Diabeł Prokur III
Podpisano: Rada Czartów

Co tu dużo mówić. As i Karet rozpoznali poszukiwanego przez piekło Fatumpelesa!
— Skontaktujmy się natychmiast z Prokurem. Cztery tony egzotycznych much nie mogą nam uciec sprzed nosa! — wykrzyczał Karet.
— Zgłupiałeś do reszty, braciszku — odrzekł As. — Nie możemy się ujawnić. Być może Czartowska Rada i za nami wysłała list gończy. Ajajajaj! Zaczynam się bać. Co oni nam zrobią? — jęczał. — Mogą zaczarować nas w niewinne sarenki albo... — czart zaczął trząść się jak galaretka — przemienić w piękne baletnice i rozkazać tańczyć w balecie!
— Tańczyć w balecie! Tylko nie to! — Karet o mało co nie zemdlał. — Braciszku przyznajmy się do tego, że leniuchowaliśmy w Pra-dziupli. Zdradzimy Radzie, gdzie Fajtłapełek przebywa i dla szatańskiego spokoju zrzekniemy się nagrody. Być może Rada Czartów nam wybaczy…
I jak powiedział Karet, tak czartowskie rodzeństwo uczyniło. Wrócili z podkulonymi ogonkami do piekła i, przekrzykując się wzajemnie, opowiedzieli Radzie o wszystkim, co widzieli.

cdn:)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.2.

#2 Post autor: skaranie boskie » 13 mar 2012, 19:52

Niesamowita historia!
Już sobie ostrzę apetyt na zapowiedziany, mój ulubiony Ciąg Dalszy!
To jest naprawde świetne.
Jeśli tak będzie do końca to zdetronizujesz Andersena.
Brawo!
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.2.

#3 Post autor: Adela » 14 mar 2012, 20:49

cieszę się, że się podoba:)

Pozdrawiam,
A.

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”