- To może, skoro się już tak dobrze znamy, to zabiorę was do siebie? Co wy na to? - zapytał rekin Kleofas i wesoło machnął ogonem, a słone, morskie kropelki oblały twarz Emilki i misia.
- O! To bardzo fajny pomysł! Nawet fajniejszy, niż mogłoby się wydawać! Misiu, nieprawdaż? - Emilka nie potrafiła ukryć radości i już ciągnęła pluszaka za łapkę.
- Pod wodę? Emilko, czyż to nie jest szaleństwo? A skąd ty pod tą wodą znajdziesz chociażby powietrze? No chyba nie zaprzeczysz, że powietrze jest bardzo przydatne w życiu, rzekłbym nawet – niezbędne! - Miś zaczął trząść się jak porzeczkowa galareta na czekoladowym torcie, ale Emilka nie zamierzała się poddać. Skoczyła szybciutko na tył łodzi, odrzuciła koc, a z pod niego wyjęła śliczne, plastikowe, nieprzemakalne okulary i takąż samą długą rurkę do oddychania. Na basenie uczyła się jak tego używać, więc nie bała się już tak bardzo jak bałaby się, gdyby nigdy na basenie nie była. Za to Miś umierał ze strachu! Nie mógł już nawet słowa z siebie
wydusić, tak bardzo go ta bojaźń przed wodą ścisnęła. Podszedł powoli do Emilki i powiedział drżącym głosem:
- Czy ty naprawdę uważasz, że to wystarczy?
- Ależ misiu, oczywiście, że nie wystarczy! Ale zobacz co mam tutaj, w plecaku! Raczej o tym nie wiedziałeś, to znaczy raczej nie wiedziałeś, że to ze sobą zabrałam, bo niby skąd mogłeś wiedzieć skoro zrobiłam to w tajemnicy? Ale nie można wyobrazić sobie rejsu na głęboką wodę bez kostiumów płetwonurka, prawda? - Emilki twarz promieniała radością, zdała sobie właśnie sprawę z tego, że pomyślała o wszystkim.
I już po chwili dziewczynka w towarzystwie uradowanego Kleofaska i raczej mało zadowolonego misia, zanurzyła się w głębinie.
- Ojejku, misiu! Jak tu kolorowo! Wiedziałeś o tym? Zobacz, tu pływają rybki tak samo piękne jak u tatki w akwarium – Emilka z zachwytu zrobiła się purpurowa.
- Tak, tak. Są tak samo piękne – miś ni to się zachwycał, ni to się nie zachwycał, a tak naprawdę to wolałby już wrócić na brzeg i wysuszyć łapki. Odpowiadał więc tylko, bo bardzo lubił Emilkę i dla niej zrobiłby wszystko. No, może prawie wszystko, bo na przykład niektórych rzeczy bał się bardziej, niż innych i mógłby czasem stchórzyć.
- Zobaczcie – przerwał im nagle rekin Kleofas - tam w dole leży stary statek. Zatonął jeszcze jak mój dziadek był mały. Chcecie zobaczyć go z bliska?
- Emilka na pewno chce, ja już to wiem od razu, zanim ona jeszcze odpowie! - zająkał miś i już zupełnie zrezygnowany spojrzał na dziewczynkę
- Oj tak, tak! - krzyknęła radośnie Emilka i zaklaskała w dłonie aż bąbelki załaskotały ja w buzię.
- No to płyńmy! - Kleofas raźno ruszył w dół, a dziewczynka wcale nie została w tyle! Gorzej za to było z misiem. Zanim machnął porządnie łapkami i zanim zanurzył się głębiej w stronę statku, para przyjaciół już zniknęła mu z oczu. Zobaczył tylko jak wpływają do wnętrzu statku i strasznie poczuł się przerażony i opuszczony. W dodatku, z tego strachu, jakby zupełnie na złość łapki zamiast sprawnie i szybko, zaczęły poruszać się niezgrabnie i miś poczuł się bardzo ciężki i bardzo nieporadny. Zupełnie już nie mógł zorientować się gdzie jest dół misia, a gdzie góra i czy prawa strona to ta o której myśli, czy wręcz przeciwnie - ta, która jest z drugiej strony. W pluszowej główce mu się zaplątało, wszystko co widział pomieszało się w jedną, niebieską, podmorską barwę, a pod noskiem powiedziało się drżące: „Ojejku!”
Tymczasem Emilka, nie zauważywszy nawet nieobecności misia, zanurzała się wraz z rekinem Kleofasem w rejony starego, opuszczonego statku.
- Ale tu pięknie! - zachwycała się i wszystkiego próbowała dotknąć.
- Chodź, pokaże ci coś naprawdę ładnego! - powiedział Kleofas i wskazał płetwą wielkie drzwi starej kajuty.
Emilka podpłynęła szybko i razem z nowym przyjacielem otworzyli mocno zniszczone już drzwi. Kiedy znaleźli się w środku, dziewczynka natychmiast pomyślała, że jeszcze czegoś tak cudnego w życiu nie widziała. Było tu wszystko takie samo jak mama ma w ozdobnym pudełku, tylko, tutaj było tego o wiele więcej. I błyszczało, świeciło się, odbijało wszystkie możliwe promyki światła jakim udało się tu dostać.
- O nie! To niemożliwe! To najprawdziwsze na świecie skarby! Czy ty, rekinku od dawna o nich wiesz?
- Od dawna? Ja wiem o nich od kiedy pamiętam, od zawsze. Powiem więcej, są tutaj od większego zawsze, niż ja sam jestem. - Kleofas poczuł wielkie szczęście, bo właśnie, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna, sprawił komuś przyjemność.
A Emilka szybciutko zanurzyła się w koralach, naszyjnikach, obrączkach i kolorowych pierścionkach. Prawdziwych skarbach pozostałych po dawnych pasażerach.
- Czy widzisz to samo co ja, misiu? - Emilka zapytała pluszaka i odwróciła głowę.
Misia jednak bardziej nie było przy niej, niż był i dziewczynka dopiero teraz to zauważyła.
Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
No to dostaniesz korektę na tekście, żebyś mógł wysłać dzieciom następną część. 
Emilki przygoda na pełnym morzu cz. II
- To może, skoro się już tak dobrze znamy, zabiorę was do siebie? Co wy na to? - zapytał rekin Kleofas i wesoło machnął ogonem, a słone morskie kropelki oblały twarz Emilki i misia.
- O! To bardzo fajny pomysł! Nawet fajniejszy, niż mogłoby się wydawać! Misiu, nieprawdaż? - Emilka nie potrafiła ukryć radości i już ciągnęła pluszaka za łapkę.
- Pod wodę? Emilko, czyż to nie jest szaleństwo? A skąd ty pod tą wodą znajdziesz chociażby powietrze? No, chyba nie zaprzeczysz, że powietrze jest bardzo przydatne w życiu, rzekłbym nawet – niezbędne! - Miś zaczął trząść się jak porzeczkowa galareta na czekoladowym torcie, ale Emilka nie zamierzała się poddać. Skoczyła szybciutko na tył łodzi, odrzuciła koc, a spod niego wyjęła śliczne, plastikowe, nieprzemakalne okulary i takąż samą długą rurkę do oddychania. Na basenie uczyła się, jak tego używać, więc nie bała się już tak bardzo, jak bałaby się, gdyby nigdy na basenie nie była. Za to Miś umierał ze strachu! Nie mógł już nawet słowa z siebie wydusić, tak bardzo go ta bojaźń przed wodą ścisnęła. Podszedł powoli do Emilki i powiedział drżącym głosem:
- Czy ty naprawdę uważasz, że to wystarczy?
- Ależ, misiu, oczywiście, że nie wystarczy! Ale zobacz, co mam tutaj, w plecaku! Raczej o tym nie wiedziałeś, to znaczy raczej nie wiedziałeś, że to ze sobą zabrałam, bo niby skąd mogłeś wiedzieć, skoro zrobiłam to w tajemnicy? Ale nie można wyobrazić sobie rejsu po głębokiej wodzie bez kostiumów płetwonurka, prawda? - Twarz Emilki promieniała radością, zdała sobie właśnie sprawę z tego, że pomyślała o wszystkim.
I już po chwili dziewczynka w towarzystwie uradowanego Kleofaska i raczej mało zadowolonego misia, zanurzyła się w głębinie.
- Ojejku, misiu! Jak tu kolorowo! Wiedziałeś o tym? Zobacz, tu pływają rybki tak samo piękne, jak u tatki w akwarium! – Emilka z zachwytu zrobiła się purpurowa.
- Tak, tak. Są tak samo piękne... – Miś ni to się zachwycał, ni to się nie zachwycał, a tak naprawdę to wolałby już wrócić na brzeg i wysuszyć łapki. Odpowiadał więc tylko, bo bardzo lubił Emilkę i dla niej zrobiłby wszystko. No, może prawie wszystko, bo na przykład niektórych rzeczy bał się bardziej niż innych i mógłby czasem stchórzyć.
- Zobaczcie – przerwał im nagle rekin Kleofas - tam w dole leży stary statek. Zatonął jeszcze jak mój dziadek był mały. Chcecie zobaczyć go z bliska?
- Emilka na pewno chce, ja już to wiem od razu, zanim ona jeszcze odpowie! - zająknął się miś i już zupełnie zrezygnowany spojrzał na dziewczynkę
- Oj tak, tak! - krzyknęła radośnie Emilka i zaklaskała w dłonie, aż bąbelki załaskotały ją w buzię.
- No to płyńmy! - Kleofas raźno ruszył w dół, a dziewczynka wcale nie została w tyle! Gorzej za to było z misiem. Zanim machnął porządnie łapkami i zanim zanurzył się głębiej w stronę statku, para przyjaciół już zniknęła mu z oczu. Zobaczył tylko jak wpływają do wnętrzu statku i strasznie poczuł się przerażony i opuszczony. W dodatku, z tego strachu, jakby zupełnie na złość łapki zamiast sprawnie i szybko, zaczęły poruszać się niezgrabnie i miś poczuł się bardzo ciężki i bardzo nieporadny. Zupełnie już nie mógł zorientować się, gdzie jest dół misia, a gdzie góra, i czy prawa strona to ta, o której myśli, czy wręcz przeciwnie - ta, która jest z drugiej strony. W pluszowej główce mu się zaplątało, wszystko co widział pomieszało się w jedną niebieską podmorską barwę, a pod noskiem powiedziało się drżące: „Ojejku!”.
Tymczasem Emilka, nie zauważywszy nawet nieobecności misia, zapuszczała się coraz dalej wraz z rekinem Kleofasem w rejony starego wraku.
- Ale tu pięknie! - zachwycała się i wszystkiego próbowała dotknąć.
- Chodź, pokażę ci coś naprawdę ładnego! - powiedział Kleofas i wskazał płetwą wielkie drzwi starej kajuty.
Emilka podpłynęła szybko i razem z nowym przyjacielem otworzyli owe mocno zniszczone już drzwi. Kiedy znaleźli się w środku, dziewczynka natychmiast pomyślała, że jeszcze czegoś tak cudnego w życiu nie widziała. Było tu wszystko takie samo, jak mama miała w ozdobnym pudełku, tylko tutaj było tego o wiele więcej. I błyszczało, świeciło się, odbijało wszystkie możliwe promyki światła, jakim udało się tu dostać.
- O, nie! To niemożliwe! To najprawdziwsze na świecie skarby! Czy ty, rekinku, od dawna o nich wiesz?
- Od dawna? Ja wiem o nich od kiedy pamiętam, od zawsze. Powiem więcej, są tutaj od większego zawsze, niż ja sam jestem. - Kleofas poczuł wielkie szczęście, bo właśnie, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna, sprawił komuś przyjemność.
A Emilka szybciutko zaczęła buszować w koralach, naszyjnikach, obrączkach i kolorowych pierścionkach. Prawdziwych skarbach pozostałych po dawnych pasażerach.
- Czy widzisz to samo, co ja, misiu? - Emilka zapytała pluszaka i odwróciła głowę.
Misia jednak bardziej nie było przy niej, niż był i dziewczynka dopiero teraz to zauważyła.
Bardzo ładny klimat udało Ci się stworzyć, Marcyś.
Przeczytałam z przyjemnością, zwłaszcza że jakbym słyszała Emilkę, misia i rekinka. Miś jest uroczy.
A poza tym nie napracowałam się zbytnio, bo zrobiłeś o wiele mniej błędów, co mnie niezmiernie cieszy.
No to czekam na kontynuację.
Marcyś - myślę, że masz talent do takich opowieści.
Mógłbyś napisać książkę dla dzieci i sądzę, że znalazłbyś wydawcę. A ta historia o Emilce dobrze by się nadawała do rozbudowania. Pomyśl o tym.


Emilki przygoda na pełnym morzu cz. II
- To może, skoro się już tak dobrze znamy, zabiorę was do siebie? Co wy na to? - zapytał rekin Kleofas i wesoło machnął ogonem, a słone morskie kropelki oblały twarz Emilki i misia.
- O! To bardzo fajny pomysł! Nawet fajniejszy, niż mogłoby się wydawać! Misiu, nieprawdaż? - Emilka nie potrafiła ukryć radości i już ciągnęła pluszaka za łapkę.
- Pod wodę? Emilko, czyż to nie jest szaleństwo? A skąd ty pod tą wodą znajdziesz chociażby powietrze? No, chyba nie zaprzeczysz, że powietrze jest bardzo przydatne w życiu, rzekłbym nawet – niezbędne! - Miś zaczął trząść się jak porzeczkowa galareta na czekoladowym torcie, ale Emilka nie zamierzała się poddać. Skoczyła szybciutko na tył łodzi, odrzuciła koc, a spod niego wyjęła śliczne, plastikowe, nieprzemakalne okulary i takąż samą długą rurkę do oddychania. Na basenie uczyła się, jak tego używać, więc nie bała się już tak bardzo, jak bałaby się, gdyby nigdy na basenie nie była. Za to Miś umierał ze strachu! Nie mógł już nawet słowa z siebie wydusić, tak bardzo go ta bojaźń przed wodą ścisnęła. Podszedł powoli do Emilki i powiedział drżącym głosem:
- Czy ty naprawdę uważasz, że to wystarczy?
- Ależ, misiu, oczywiście, że nie wystarczy! Ale zobacz, co mam tutaj, w plecaku! Raczej o tym nie wiedziałeś, to znaczy raczej nie wiedziałeś, że to ze sobą zabrałam, bo niby skąd mogłeś wiedzieć, skoro zrobiłam to w tajemnicy? Ale nie można wyobrazić sobie rejsu po głębokiej wodzie bez kostiumów płetwonurka, prawda? - Twarz Emilki promieniała radością, zdała sobie właśnie sprawę z tego, że pomyślała o wszystkim.
I już po chwili dziewczynka w towarzystwie uradowanego Kleofaska i raczej mało zadowolonego misia, zanurzyła się w głębinie.
- Ojejku, misiu! Jak tu kolorowo! Wiedziałeś o tym? Zobacz, tu pływają rybki tak samo piękne, jak u tatki w akwarium! – Emilka z zachwytu zrobiła się purpurowa.
- Tak, tak. Są tak samo piękne... – Miś ni to się zachwycał, ni to się nie zachwycał, a tak naprawdę to wolałby już wrócić na brzeg i wysuszyć łapki. Odpowiadał więc tylko, bo bardzo lubił Emilkę i dla niej zrobiłby wszystko. No, może prawie wszystko, bo na przykład niektórych rzeczy bał się bardziej niż innych i mógłby czasem stchórzyć.
- Zobaczcie – przerwał im nagle rekin Kleofas - tam w dole leży stary statek. Zatonął jeszcze jak mój dziadek był mały. Chcecie zobaczyć go z bliska?
- Emilka na pewno chce, ja już to wiem od razu, zanim ona jeszcze odpowie! - zająknął się miś i już zupełnie zrezygnowany spojrzał na dziewczynkę
- Oj tak, tak! - krzyknęła radośnie Emilka i zaklaskała w dłonie, aż bąbelki załaskotały ją w buzię.
- No to płyńmy! - Kleofas raźno ruszył w dół, a dziewczynka wcale nie została w tyle! Gorzej za to było z misiem. Zanim machnął porządnie łapkami i zanim zanurzył się głębiej w stronę statku, para przyjaciół już zniknęła mu z oczu. Zobaczył tylko jak wpływają do wnętrzu statku i strasznie poczuł się przerażony i opuszczony. W dodatku, z tego strachu, jakby zupełnie na złość łapki zamiast sprawnie i szybko, zaczęły poruszać się niezgrabnie i miś poczuł się bardzo ciężki i bardzo nieporadny. Zupełnie już nie mógł zorientować się, gdzie jest dół misia, a gdzie góra, i czy prawa strona to ta, o której myśli, czy wręcz przeciwnie - ta, która jest z drugiej strony. W pluszowej główce mu się zaplątało, wszystko co widział pomieszało się w jedną niebieską podmorską barwę, a pod noskiem powiedziało się drżące: „Ojejku!”.
Tymczasem Emilka, nie zauważywszy nawet nieobecności misia, zapuszczała się coraz dalej wraz z rekinem Kleofasem w rejony starego wraku.
- Ale tu pięknie! - zachwycała się i wszystkiego próbowała dotknąć.
- Chodź, pokażę ci coś naprawdę ładnego! - powiedział Kleofas i wskazał płetwą wielkie drzwi starej kajuty.
Emilka podpłynęła szybko i razem z nowym przyjacielem otworzyli owe mocno zniszczone już drzwi. Kiedy znaleźli się w środku, dziewczynka natychmiast pomyślała, że jeszcze czegoś tak cudnego w życiu nie widziała. Było tu wszystko takie samo, jak mama miała w ozdobnym pudełku, tylko tutaj było tego o wiele więcej. I błyszczało, świeciło się, odbijało wszystkie możliwe promyki światła, jakim udało się tu dostać.
- O, nie! To niemożliwe! To najprawdziwsze na świecie skarby! Czy ty, rekinku, od dawna o nich wiesz?
- Od dawna? Ja wiem o nich od kiedy pamiętam, od zawsze. Powiem więcej, są tutaj od większego zawsze, niż ja sam jestem. - Kleofas poczuł wielkie szczęście, bo właśnie, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna, sprawił komuś przyjemność.
A Emilka szybciutko zaczęła buszować w koralach, naszyjnikach, obrączkach i kolorowych pierścionkach. Prawdziwych skarbach pozostałych po dawnych pasażerach.
- Czy widzisz to samo, co ja, misiu? - Emilka zapytała pluszaka i odwróciła głowę.
Misia jednak bardziej nie było przy niej, niż był i dziewczynka dopiero teraz to zauważyła.
Bardzo ładny klimat udało Ci się stworzyć, Marcyś.

Przeczytałam z przyjemnością, zwłaszcza że jakbym słyszała Emilkę, misia i rekinka. Miś jest uroczy.
A poza tym nie napracowałam się zbytnio, bo zrobiłeś o wiele mniej błędów, co mnie niezmiernie cieszy.
No to czekam na kontynuację.

Marcyś - myślę, że masz talent do takich opowieści.
Mógłbyś napisać książkę dla dzieci i sądzę, że znalazłbyś wydawcę. A ta historia o Emilce dobrze by się nadawała do rozbudowania. Pomyśl o tym.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
O! Takiego komentarza się nie spodziewałem
Tymbardziej, że pisanie bajek okazuje się o wiele trudniejsze, niż inych tekstów. Jedną stronę pisze się dwa razy dłużej, tymbardziej, że w głowie trzeba się przenieść w czasie 
Oczywiście, mógłbym rozwijać "Emilkę", ale czy ewentualnie wklejanie jej fragmentów w internecie nie dyskwalifikuje mnie u wydawców? Jak to jest?
No i widać Twoje nauki nie idą w las, skoro mniej błędów robię


Oczywiście, mógłbym rozwijać "Emilkę", ale czy ewentualnie wklejanie jej fragmentów w internecie nie dyskwalifikuje mnie u wydawców? Jak to jest?
No i widać Twoje nauki nie idą w las, skoro mniej błędów robię

Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
Nie. Po prostu usuwasz tekst z netu.MARCEPAN pisze:nie dyskwalifikuje mnie u wydawców?


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Emilki przygoda na pełnym morzu cz.II
Co z dalszym ciągiem Marcepanie?
Chętnie zobaczyłbym całość w antologii, tymczasem nie kwapisz się z dokończeniem.
Chętnie zobaczyłbym całość w antologii, tymczasem nie kwapisz się z dokończeniem.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl