Raz w jesienny, chłodny wieczór zatrzymałem się przy sklepie. Sklep zamknięty był już jednak. Stałem tak więc i patrzyłem...Dziwne rzeczy były w środku. Stare krzesła, puste szafy. Nawet wieszak tam stał stary.
Stał tak dziwnie, jakby wisiał, smutny i już nieprzydatny...Wielkie biurko z czarnym blatem, stara lampa pochylona, lustro ciemne w białych ramach...
Nieco w głębi, trochę w cieniu,
widać było coś większego.
Wnet poznałem, to fortepian,
brzydki i nic szczególnego...
Gdy tak stałem zamyślony
oniemiałem jak słup soli.
Klapa sama się otwiera,
tajemniczo i powoli...
Przykleiłem się do szyby
cały drżący, rozpalony;
Nie do wiary, być nie może?!
Słyszę jednak jakieś tony.
Naciągnięte aż do bólu
struny dźwięczą zgodnym chórem
a klawisze całkiem same,
to raz na dół, to raz w górę!
To po prostu jakieś czary.
Widzę jak się sklepik zmienia.
Nawet wieszak dawniej smętny
wcale nie jest taki stary.
Lampa nagle się prostuje,
chociaż bez żarówki była,
rzecz to prawie niemożliwa -
wnet się jednak zaświeciła!
A klawisze jak szalone,
to osobno a to razem,
grają gamy i kuplety,
bez oddechu, pełnym gazem!
...nie wiem ile trwał ten koncert,
to już chyba było rano
a tu ciągle ta muzyka,
to raz forte, to raz piano.
Stałbym chyba tak dzień cały
mimo zimna, deszczu, chłodu,
wtem... ktoś spytał o godzinę
tak zupełnie bez powodu.
Patrzę szybko na zegarek
i odwracam nagle głowę.
Serce bije jak szalone,
odebrało mi wnet mowę.
Kręcę głową w obie strony,
nic nie widzę - wszędzie pusto.
Raptem jakby mnie coś tknęło -
szybko patrzę więc na lustro.
A tu w lustrze jakaś postać,
dość wyraźnie się odbija
- proszę pana, czas do domu,
piąta już godzina mija.
Ktoś tu z lustra do mnie gada.
Co u licha tu się dzieje?!
- idź do domu już, człowieku,
popatrz - to już prawie dnieje.
W tym momencie się uśmiechnął
i przyjaźnie mrugnął okiem.
Wyszedł z lustra poprzez szybę,
mnie zaś zręcznie minął bokiem.
Coś mi w głowie zaświtało,
wniosek mój był oczywisty.
To nie człowiek, tylko zjawa,
to po prostu duch pianisty.
Zatem biedak ten już nie żył
a fortepian kiedyś jego,
stał samotnie teraz w sklepie
i do ludzi zęby szczerzył.
Przyszedł pograć - ot i wszystko.
Dziwić mu się nie należy.
Zagrał pięknie, sam słyszałem,
choć naprawdę to już nie żył.
Zaczarowany fortepian
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
-
- Posty: 886
- Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25
Zaczarowany fortepian
jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zaczarowany fortepian
Bardzo fajny ten twój fortepian, Qniu, tylko powiedz, dlaczego pierwsze dwie strofy zapisałeś tak inaczej?
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Zaczarowany fortepian
Po prostu