"Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

Wiersze i opowiadania dla najmłodszych czytelników, historyjki, bajki, baśnie.

Moderatorzy: skaranie boskie, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 08 gru 2015, 16:21

Stała się rzecz straszna. Otóż, żółta kredka pokłóciła się z koleżankami i uciekła z piórnika. Podczas przerwy, gdy wszystkie dzieci poszły bawić się na szkolnym korytarzu, najzwyczajniej na świecie otworzyła zapięcie pudełka, wyskoczyła na blat ławki, potem stoczyła się na podłogę i poturlała do wyjścia. Poszło o kolejność ułożenia w kartonie. Żółta kredka zawsze leżała obok czerwonej. Nie ukrywam, razem tworzyły zgraną parę. Niestety, pewnego dnia pod nieobecność żółtej kredki niebieska zajęła jej miejsce. Stało się to podczas lekcji plastyki. Akurat Ada rysowała stado niesfornych piskląt uganiających się po podwórku za ziarnkiem kukurydzy. Potem zwinnym ruchem nakreśliła na niebie promienne słońce, a w ogrodzie kilka dorodnych słoneczników. Kredka zmęczyła się i trzeba było naostrzyć jej rysik. Gdy dziewczynka odłożyła ją w końcu do pudełka, okazało się, że w ustawieniu kolorów zaszła zmiana. Niebieska bez żenady rozmawiała z czerwoną, a tamta śmiała się w najlepsze, nie zwracając uwagi na dawną sąsiadkę. Żółta kredka musiała położyć się obok czarnej, a tej nikt z piórnika nie znosił ze względu na wiecznie ponury nastrój. Nigdy się nie uśmiechała, z byle powodu marudziła, jednym słowem, wszystko widziała w czarnych kolorach. Jawna zdrada przyjaciółki zraniła wrażliwe serduszko żółtej kredki i to chyba właśnie wtedy zrodził się w jej umyśle pomysł ucieczki. Zazdrość zaślepia. Bywa też przyczyną nieszczęścia, dlatego gdy tylko zakiełkuje w sercu, trzeba pozbyć się jej jak najszybciej. Inaczej rozrośnie się niczym chwast i zagłuszy inne uczucia. Żółta kredka o tym nie wiedziała. Bez mała nie poczerwieniała z zazdrości na widok przyjaciółki rozmawiającej z inną kredką. Kiedy toczyła się po podłodze, była tak bardzo wściekła, że nie spostrzegła zagrożenia. Otóż, pani woźna, robiąc porządki, zmiotła kredkę na wielką szuflę i powędrowała z nią do kontenera na śmieci.
- Aaaaaaaaa! - zawołała kredka, podskakując. - Niedobrze mi! Proszę mną tak nie potrząsać! Mam delikatny rysik, łatwo go złamać!
Pani woźna nie znała jednak języka kredkowego. Co więcej, nawet nie spojrzała na uciekinierkę. Szła dziarskim krokiem, aby jak najszybciej uwinąć się ze sprzątaniem i na czas nacisnąć srebrny przycisk dzwonka wzywającego dzieci na kolejną lekcję. Żółta kredka na pewno trafiłaby na wysypisko śmieci, gdyby nie pani Anna, która dostrzegła ją akurat wtedy, gdy woźna wychodziła z klasy.
- Pani Jadziu, a co to tak żółci się na szufli? Promyk słońca? - zapytała z uśmiechem.
Chwilę później uszczęśliwiona kredka siedziała w mięciutkiej kieszeni koszuli, z zachwytem przyglądała się swojej wybawczyni i wzdychała:
- Ach, nazwała mnie Promykiem Słońca! Czyż nie brzmi to pięknie?
Była uratowana, a na dodatek mogła oglądać świat z wysoka. Patrzyła olśniona. Słoneczny czerwcowy dzień kipiał różnorodnością kształtów, dźwięków i barw. To, co kredka zobaczyła na szkolnym podwórku, przypominało rysunki Ady. Po ogrodzeniu oddzielającym boisko od gospodarstwa pani Krysi spaceruje czarny kot. Pewnie stawia łapy, miaucząc przymilnie. Obok stoi biały kogut, stroszy pióra, dumnie się puszy i pieje donośnie, aż grzebień razi w oczy czerwienią. Po płocie wije się pęd żółto - pomarańczowych nasturcji, każdy kwiat wychyla płatki ku słońcu. W tle majaczą ciemnozielone krzewy porzeczek. Kredka uwielbiała biegać po papierze i zapełniać kreskami puste przestrzenie. Mogła tak tańczyć bez wytchnienia, kreśląc koła, elipsy, kwadraty i trójkąty. Czasem były to linie proste, czasem falowane. Nie brakowało kropek, kółek i zygzaków. Kreski układały się w barwne obrazy. Ada rysowała ładnie i zawsze dostawała piątki. Gdy nauczycielka chwaliła obrazki dziewczynki, mieszkańcy piórnika wiwatowali na cześć małej artystki. Byli bardzo zadowoleni. Nic dziwnego, to przecież ich wspólna praca. Wszyscy wiedzieli, że bez współpracy kredek rysunki Ady nie byłyby tak piękne. Pani Ania uczyła dzieci, jak zestawiać barwy, by ślicznie prezentowały się na białym kartonie. Kredki musiały wówczas paradować w odpowiedniej kolejności. Niestety, niektóre gubiły szyk, a wtedy powstawała czysta abstrakcja, bohomazy. Najczęściej do przodu wyrywała się biała.
- Hej, biała, co się tak pchasz! - wołał poirytowany ołówek.
- Ustąp miejsca innym i zdejmij czapkę niewidkę! Ha ha! - drwił karton, zawijając rogi ze śmiechu.
W pudełku aż wrzało od kłótni. Każda kredka chciała być użyta przez Adę do rysowania. Najwięcej do powiedzenia miały te w barwach ciepłych. Twierdziły, że bez nich żaden obrazek nie ma wyrazu. Rozpychały się, wierciły, turlały po blacie ławki, robiły wszystko, by trafić w zwinne paluszki dziewczynki. Przekomarzaniom i dąsom nie było końca. Żółta kredka, wspominając rozgardiasz panujący w piórniku, uśmiechnęła się z nostalgią. Przez chwilę zatęskniła za swoim domem. Mała łezka popłynęła z jej kredkowych oczu, rozpryskując się po białej koszuli pani Anny na tysiąc żółtych kwiatuszków. Kobieta wsiadała właśnie na rower, nie zwróciła uwagi na tę nagłą zmianę w kolorystyce ubrania. Kredka miała nadzieję, że kiedyś uda jej się wrócić do piórnika. Tymczasem czekała ją podróż. Otrząsnęła się ze wspomnień i rozejrzała wokół. Była tak podekscytowana, że aż swędział ją rysik. Z wrażenia podskakiwała w kieszonce na swojej jednej nóżce jak mały kangur. Świat był piękny i stał przed nią otworem. Zawsze, gdy Ada rysowała górskie krajobrazy albo pachnącą słońcem plażę, żółta kredka wzdychała. Marzyła o podróżach, chciała zwiedzić wszystkie te miejsca, a potem narysować je tak, by wyglądały jak prawdziwe.
- Szszszsz... Szszszsz... - zaświstało powietrze, kiedy pani Ania zjeżdżała z górki.
- Aaaaaaaaaaa! Nie tak szybkooooo! Ratunkuuu! - zawołała wystraszona kredka, o mało co nie łamiąc rysika.
Na szczęście rowerzystka lekko przyhamowała, dwukołowy wehikuł zwolnił, a pasażerka odetchnęła z ulgą. Z radości zrobiła fikołka, zakreślając na śnieżnobiałym materiale kieszonki piękne żółte kółeczko przypominające słońce. A to się pani Ania ucieszy, pomyślała kredka i dokończyła swoje dzieło, dorysowując śliczne promyki. Rower mknął po chodniku wzdłuż ogrodzeń, za którymi widniały bajkowe ogrody pełne kolorowych kwiatów i domki ukryte wśród zieleni. Ludzie, ubrani w barwne stroje, uśmiechali się na widok pani Ani, machali ręką na powitanie albo salutowali jak przed dowódcą. Rowerzystka odpowiadała skinieniem głowy, z niektórymi witała się wesołym dźwiękiem dzwonka.
- Dzyń dzyń! - wołała kredka, dumnie się prężąc.
Dojechały na miejsce. Oczom kredki ukazał się parterowy domek otoczony zewsząd zielenią trawnika. Stanowczo za mało tutaj koloru żółtego, pomyślała kredka. Obiecała sobie, że wkrótce temu zaradzi, na razie rozglądała się z ciekawością. A więc to mój nowy dom, myślała. Na spotkanie pani Ani wyszedł mąż. Kredka od razu go polubiła. Ubrany w żółty podkoszulek sprawiał miłe wrażenie. Roześmiał się na widok żony i zawołał:
- Bardzo ci ładnie w tej nowej koszuli, Aniu!
- Mam ją od dawna - powiedziała, ale odruchowo przyjrzała się sobie.
Kredka jeszcze nigdy nie słyszała, by ktoś tak głośno krzyknął. Kobieta z wrzaskiem zdarła z siebie koszulę i stojąc w samym biustonoszu, z przerażeniem przyglądała się garderobie, która już nie była biała. Stroiły ją piękne żółte kwiatki i wesołe słoneczko.
- Co się stało, kochanie? - zapytał pan Andrzej zaniepokojony zachowaniem żony.
- To jakieś czary! Rano założyłam czysto białą koszulę, a teraz... No popatrz! - tłumaczyła wciąż wstrząśnięta pani Ania, potrząsając ubraniem przed oczami męża.
- Aaaaaaaaaa! - zawołała kredka, której od wstrząsów kręciło się w głowie. - Jej! Czy to trzęsienie ziemi?
Nagle pani Anna zamarła. Patrzyła w jeden punkt na koszuli, a jej brązowe oczy robiły się coraz większe i większe. Kredka czuła na sobie badawcze spojrzenie kobiety, starała się więc zrobić jak najprzyjemniejszą minę. Nie było to jednak proste po tym, co przed chwilą przeżyła. Mimo nie najlepszego samopoczucia udało jej się w końcu uśmiechnąć. Biorąc wcześniejsze okrzyki pani Ani za oznakę radości, pisnęła:
- Chętnie pokoloruję też inne koszule...
Kobieta wyciągnęła rękę, schwyciła kredkę i zaczęła się jej uważnie przyglądać. Nie było w tym spojrzeniu ani krztyny serdeczności, tliła się za to podejrzliwość i chęć wyładowania na kimś złości. Kredka struchlała, pobladła, a potem poczerwieniała. Chętnie cała schowałaby się w drewniany płaszczyk.
- Niezły z ciebie gagatek! - powiedziała pani Ania, dotykając ostrego rysika. - Ale mnie urządziłaś!
- Kochanie, daj spokój, przecież nie zrobiła nic złego! W tej koszuli wyglądasz tak zwiewnie, letnio, po prostu prześlicznie! Mała ma gust! Wie, w czym ci najlepiej! - w obronie kredki stanął pan Andrzej, który miał niesamowite poczucie humoru i umiał jak nikt rozładowywać napiętą sytuację. - Zresztą, te żółte kwiatuszki pewnie łatwo się spiorą!
- Nie sądzisz, że ta kredka jest jakaś dziwna? - zapytała pani Ania, w dalszym ciągu uważnie lustrując winowajczynię.
- Dziwna? Co masz na myśli, Aniu? - Brwi mężczyzny uniosły się na znak zdziwienia.
- Nie wiem, czy to będzie odpowiednie słowo... Zaczarowana? Tak! Mam wrażenie, że ta kredka jest zaczarowana! - powiedziała pani Ania i spojrzała triumfalnie na męża.
- Zaczarowana? O zaczarowanym ołówku słyszałem, ale o kredce nigdy! - roześmiał się pan Andrzej, pocałował żonę, porwał ją na ręce i z okrzykiem Indianina świętującego udane polowanie zaniósł do domu.
Są jak dzieci, westchnęła kredka i szczęśliwa wtuliła się w ciepłą dłoń pani Ani.
Ostatnio zmieniony 23 paź 2016, 8:53 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 2 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#2 Post autor: karolek » 08 gru 2015, 18:04

Już się bałem o kredkę, ale... przeżyła.

Nie mam zastrzeżeń. Jest nawet morał: wyjątkowość, oryginalność to nie piętno, to zaleta.

:ok:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 08 gru 2015, 18:09

Karolku:) Ty Ty:) Mam, jak widzisz, nieco łagodniejsze oblicze:) Schroniłam się w literaturze dla dzieci, by ochłonąć wśród bajkowej atmosfery:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#4 Post autor: Gorgiasz » 09 gru 2015, 8:58

Bajka na pewno spełni swoje zadanie. Żałuję, że nie ma potomstwa w stosownym wieku; natychmiast bym wypróbował. Sądzę, że może też skłonić dzieci do rysowania i używania kredek, ma więc walor dydaktyczny i edukacyjny.
W tle majaczą ciemnozielone krzewy porzeczek.
Porzeczki mają raczej jasnozielone liście.
Mała ma gust! Wie, w czym ci najlepiej! - w obronie kredki stanął pan Andrzej,
Mała ma gust! Wie, w czym ci najlepiej! - W obronie kredki stanął pan Andrzej,

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 09 gru 2015, 17:22

Gorgiasz, dziękuję za pozytywny komentarz. Co do Twojej propozycji zapisu dialogu, hm... chyba ja mam rację. Chyba... Zdanie następujące odnosi się do wypowiedzi pana Andrzeja, wtedy z małej litery, ale nie mam pewności. Intuicyjnie piszę, kojarzę tylko taką zasadę z lat szkolnych:) Pozdrawiam;)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#6 Post autor: Patka » 20 gru 2015, 10:48

Aż zachciało mi się coś pokolorować. ;)

Treść miła, tekst dopracowany, może z wyjątkiem:
Alicja Jonasz pisze: t - shirt
t-shirt. Choć ja bym użyła naszej swojskiej podkoszulki (albo podkoszulka, jak kto woli).
Alicja Jonasz pisze:- Dziwna? Co masz na myśli, Aniu? - brwi mężczyzny uniosły się na znak zdziwienia.
"Brwi", w sensie wielką literą.

To mi się rzuciło w oczy. Co do kłopotliwego zdania zacytowanego przez Gorgiasza, przychylam się do wyboru autorki, choć też pewności nie mam.

Pozdrawiam
Patka

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 20 gru 2015, 11:32

Patka, chodź, pokoloruj mój świat:) Dziękuję za komentarz pod tym tekstem. Ja próbuję komentować, ale... Bozia nie dała umiejętności:(
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Henryk VIII
Posty: 1739
Rejestracja: 01 paź 2013, 17:40

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#8 Post autor: Henryk VIII » 23 sty 2016, 21:08

Bardzo przyjemny w odbiorze tekst! :bravo: We fragmencie :" Kobieta z wrzaskiem zdarła z siebie koszulę i stojąc w samym biustonoszu," sugeruję podmienić słowo biustonosz na bieliznę - nie to, żeby biustonosz były czymś nieprzyzwoitym, ale jakoś tak dziwnie, jeśli będą czytały dzieci. Albo to moja staroświeckość...? No, nie wiem...

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki z piórnika" - "Ucieczka żółtej kredki"

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 24 sty 2016, 13:39

Henryku VIII, dziękuję za poczytanie:) Pozdrawiam:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”