"Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

Wiersze i opowiadania dla najmłodszych czytelników, historyjki, bajki, baśnie.

Moderatorzy: skaranie boskie, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 25 gru 2015, 14:52

Na świecie jest wiele różnych imion. Wystarczy zajrzeć do kalendarza. Śpią tam wszystkie poukładane w kolorowe rzędy liter. Kiedy spoglądam w kalendarz, uśmiechają się do mnie jak gwiazdki z nieba. Raz w roku każde z imion obchodzi swoje święto. To niezwykły dzień dla każdego z nich. Obowiązuje wówczas szczególny rytuał. Ważne, by wstać skoro świt! Pod żadnym pozorem nie wolno przegapić wschodu słońca! Przed wyjściem z łóżka koniecznie trzeba przeciągnąć się jak kot i uśmiechnąć do słoneczka… Należy założyć odświętne ubranie i pobiec jak najszybciej po ciastka do cukierni. Potem trzeba obowiązkowo kupić kolorowe baloniki i zanim przyjdą goście, przystroić nimi pokój. Każdy przecież lubi swoje imieniny, prawda? No, prawie każdy!
Dzisiaj opowiem ci o pewnej dziewczynce, która nie lubiła swojego imienia. Dom, w którym mieszka bohaterka opowieści, różni się od innych budynków stojących przy ulicy Groszkowej. Zielone ściany są tak wysokie, że stojący na chodniku przechodzień nie może dostrzec ostatniego piętra. W słoneczny letni dzień obłoki niemalże zahaczają o szczyt bloku. Kiedy mgła otula całe miasteczko, budynek wygląda tak, jakby jego dach pogrążony w gęstych oparach skradli kosmici. Ptaki, prawdziwe powietrzne odrzutowce, omijają budynek z daleka. Iza wraz z rodzicami i jamniczkiem Forestem mieszka na ostatnim piętrze tego wieżowca. Prawda, że Iza to piękne imię? Bardzo śliczne! Jego właścicielka była jednak ciągle z niego niezadowolona. Kiedy koleżanki z podwórka wołały ją po imieniu, by przyszła się z nimi bawić, dziewczynka odwracała głowę, udając, że to nie o nią chodzi. Gdy rodzice prosili, by nakarmiła jamniczka albo wyniosła śmieci, smarkula zamykała się w swoim pokoju i układała puzzle, sprawiając wrażenie głuchej. Nadszedł dzień imienin. Wielkie święto! Mama przygotowała na tę okazję smakołyki, a tata pięknie przystroił salon. Zaproszeni na uroczystość goście od samego rana poszukiwali w sklepach odpowiednich na tę okazję prezentów. Wszyscy byli tego dnia radośni. Jedna Iza była niezadowolona. Nie lubiła swojego imienia, więc nie miała zamiaru obchodzić z tej okazji uroczystości… Kiedy już wszyscy byli gotowi, a dom lśnił ślicznie przystrojony, dziewczynka zamknęła się na klucz w pokoju i otoczona sztabem lalek stwierdziła, że nie ma czasu na takie głupoty jak imieniny. Tata długo stał pod drzwiami i prosił córeczkę, by przyszła do salonu. Nawet jamniczek Forest drapał w drzwi łapkami. Iza nie wyszła do gości, nie przyjęła od nich życzeń ani prezentów. Właśnie tej nocy imię postanowiło opuścić swoją właścicielkę i pójść w świat. Niekochane, niechciane obraziło się na dziewczynkę. Kiedy spała, spakowało swoje trzy literki w małą walizeczkę, wskoczyło na wędrującą po niebie chmurkę i odpłynęło tam, gdzie każdego ranka wschodzi słońce. Gdy dziewczynka wstała z łóżka, zdziwiła się, że mamusia nie woła jej tak jak zwykle na śniadanie. Pobiegła do kuchni, myśląc, że mama po prostu zaspała i nie przygotowała na czas jedzonka. Okazało się, że na stole stały już kanapki z żółtym serem i dżemem mirabelkowym.
- Mamusiu! Czemu mnie dzisiaj nie obudziłaś!? – zawołała z wyrzutem dziewczynka, kiedy wbiegła do kuchni. – Jestem już taka głodna! Co na śniadanie?
Mama nie odpowiedziała ani jednym słowem. Nadal krzątała się w kuchni. Sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie widziała córeczki.
- Mamusiu! – jeszcze raz zawołała dziewczynka.
I tym razem mama nie zareagowała. Dziewczynka nadaremnie próbowała zwrócić na siebie uwagę mamy. Ona po prostu nie widziała córeczki. Po chwili do kuchni wszedł tata. Zaspany nalał sobie kawy i usiadł przy kuchennym stole, nie patrząc nawet w kierunku dziewczynki. Piesek Forest po wyjściu z wielkiego kosza, przeciągnął się, ziewnął i podbiegł do miseczki wypełnionej smakowitymi chrupkami. Na próżno dziewczynka mówiła do rodziców, podchodziła do nich, dotykała. Dla nich po prostu przestała istnieć. Szybko pobiegła do swojego pokoju, ale i tam zniknęły wszystkie znaki jej bytności. Dziewczynka usiadła na podłodze i zaczęła głośno płakać.
- Hej! Czemu ryczysz mała?
Iza spojrzała wokół siebie, ale nikogo nie spostrzegła. Działy się dziwne rzeczy, których dziewczynka nie rozumiała. Zaczęła po prostu bać się i płakać coraz głośniej.
- Wiem, wiem świat ci się posypał! Dzisiaj rano, kiedy jeszcze spałaś, twoje imię po prostu sobie poszło! – ponownie usłyszała nieznany głos.
- Jak to imię sobie poszło?! – spytała, mając nadzieję, że za chwilę zza kotary wychyli się tata i zacznie śmiać się z powodu udanego żartu.
- A tak! Poszło sobie! – ciągnął głos. – Nie dbałaś o nie, wstydziłaś się go, nie lubiłaś go, więc spakowało walizkę i wybrało się w podróż.
- To niemożliwe! To nie dzieje się naprawdę! – krzyczała dziewczynka, pocierając dłońmi oczy. – To niemożliwe!
- Owszem, owszem - upierał się głos. – Dopóki go nie znajdziesz i nie namówisz do powrotu, nikt cię nie będzie widział. Imię jest ważne w życiu. Dzięki niemu jesteśmy wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju. Kiedy wypowiadamy imię ukochanej osoby, jego brzmienie sprawia, że serce bije nam mocniej. Moc imienia jest niezwykła. Powierzone naszemu sercu zakwita w nim, by cieszyć wszystkich tych, którzy nas kochają.
- Kim jesteś, że to wszystko wiesz? – zawołała poprzez łzy dziewczynka.
- Hm… Jestem Forest, twój pies.
- Forest? - Iza spojrzała pod szafkę, na której siedziały różne maskotki i ujrzała tam jamniczka. - To ty umiesz mówić?
- To takie dziwne? Oczywiście, że mówię! Hau, hau, gdybyś nie była tak bardzo zajęta sobą, na pewno dostrzegłabyś, że w wolnych chwilach czytam twój elementarz. Umiem nie tylko mówić po ludzku, ale też świetnie czytam i piszę, liczę do dziesięciu bez użycia patyczków z kości. Hau, hau, twoje imię po prostu sobie poszło! Nie dziwię mu się! Traktowałaś go bardzo źle! Ciągle nie miałaś czasu cieszyć się nim. Niechciane, niepielęgnowane odeszło od ciebie i wróciło do swojego domu. Daleko stąd jest ogród, w którym specjalnie wyszkolony ogrodnik troskliwie opiekuje się rosnącymi tam imionami. Za każdym razem, gdy na niebie zapala się kolejna gwiazda oznaczająca narodziny człowieka, ogrodnik zrywa jedno z imion i powierza jego brzmienie ptakom. Skrzydlaci posłańcy niosą je do serc szczęśliwych rodziców. Hau, hau!
Dziewczynka przecierała oczy, patrząc na kłapiącego pyszczkiem Foresta. Miała nadzieję, że wszystko jest wytworem wybujałej wyobraźni i gdy tylko uszczypnie się w czubek nosa, gadający jamniczek zniknie wraz z nieprzyjemnym uczuciem strachu. Jestem zmęczona, nic więc dziwnego, że mam przewidzenia, pomyślała. Niemożliwe, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jakiś złośliwy chochlik postanowił popsuć jej radość. Iza uniosła rączkę do nosa, uszczypnęła się boleśnie, mając nadzieję, że przewidzenie pryśnie. Forst przyglądał się dziecku z ciekawością, oblizując pyszczek po nie tak dawnym śniadanku.
- Najwyższa pora, byś uwierzyła w to, co się stało – rzekł, ocierając swój rudy grzbiet o krawędź szafki. – Hau, hau! Twoje imię wróciło do ogrodu i wkrótce zostanie wraz z innymi niechcianymi dźwiękami rzucone do kotła zapomnienia. Żadne z nich jeszcze stamtąd nie wróciło. Żaden dźwięk nie wydobył się z mrocznej otchłani. Musisz się śpieszyć!, jeśli chcesz odzyskać utracone imię.
- A więc nie jesteś przewidzeniem? Nadal mówisz ludzkim głosem! – zawołała dziewczynka, pocierając zaczerwieniony nosek. – Ojej, to wszystko dzieje się naprawdę!
Forest wygramolił się spod szafki i zwinnym ruchem wskoczył na stojący obok niej taboret. Usiadł na nim i przednią łapą podparł pyszczek, co wprawiło w osłupienie Izę. Wszystkiego mogła się spodziewać, tylko nie widoku psa siedzącego na stołku jak człowiek. Forest, nie zważając na reakcję dziewczynki, rzekł:
- Ej, nie wszystko przecież jest stracone! Pomogę ci, tylko przestań szczypać się w nosek, bo wygląda już jak burak po imieninowej imprezie! Hau, hau!
Iza od razu zarumieniła się. Wzmianka o imieninach uświadomiła jej, w jakiej znajduje się sytuacji. Imię opuściło ją, rodzice zapomnieli o istnieniu dziecka, a ona sama była zdana na łaskę psa.
- Nie ma co czekać! Koniecznie musisz pójść do ogrodu imion. Hau, hau, to jedyna szansa! Jeśli dotrzesz tam na czas, odzyskasz to, co tak beztrosko straciłaś. Biada ci, jeśli się spóźnisz. Twoje imię utonie w mroku zapomnienia. Już nigdy twoi bliscy cię nie wspomną.
I tak mała Iza, kierując się wskazówkami Foresta, wyruszyła w daleką podróż. Jamniczek poprosił zaprzyjaźnionego bociana, by ten przeniósł dziewczynkę do tajemniczego ogrodu. Ptak rozłożył szerokie skrzydła i poszybował w stronę wschodzącego słońca. Delikatne promienie otuliły ciepłem udręczone smutkiem dziecko. Iza zasnęła. Miała piękny sen. W salonie przystrojonym kolorami tęczy tańczyli jej bliscy, a ona wśród nich. Wszyscy świętowali imieniny dziecka. Kiedy dziewczynka obudziła się, byli już na miejscu. Ogród wyglądał o poranku magicznie. Nad kwiatami unosiły się motyle. Ich skrzydła mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Wśród traw połyskiwały kropelki rosy. Delikatny powiew wiatru kołysał rośliny w rytm jakiejś tęsknej melodii.
- Kle… Kle… Jesteśmy na miejscu! – zawołał bocian do dziewczynki.
Usiadł na pachnącej ziołami łące i pożegnał swoją pasażerkę tymi słowami:
- Musisz teraz odnaleźć ogrodnika, który decyduje o losie imion. Mieszka na końcu tej ścieżki. Może nie wyszedł jeszcze do swej codziennej pracy i zastaniesz go w domu. Kle, kle, bądź wobec niego szczera. Otwórz przed nim swoje serce. Niczego nie zatajaj, a na pewno okaże ci zrozumienie i pomoże w kłopocie.
Dziewczynka pożegnała skrzydlatego przyjaciela i pobiegła wąską ścieżką we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, na końcu dróżki ujrzała mały ocieniony pnączami domek. Nie namyślając się długo, zapukała. Czekała z bijącym serduszkiem. Gdy usłyszała kroki po drugiej stronie, zarumieniła się, a jej raczki zaczęły nerwowo miąć skrawek sukienki. Drzwi uchyliły się i Iza ujrzała najpierw siwą brodę, potem długie opadające na ramiona wąsy, a na koniec niebieskie oczy miłego staruszka. Dygnęła ładnie, starając się zrobić na tajemniczym ogrodniku dobre wrażenie.
- Dzień dobry. Czy pan może jest ogrodnikiem? Mam na imię Iza. A właściwie… - w tym właśnie momencie dziewczyna uświadomiła sobie, że tak naprawdę straciła swoje imię i nie powinna go używać, dopóki nie znajdzie jakiegoś sposobu na odzyskanie go.
Gdy tylko pomyślała o swojej stracie, łzy napłynęły jej do oczy i już nic nie mogła powiedzieć. Stała przed staruszkiem, ocierając krople z policzków rękawkiem. Ogrodnik bez słowa wprowadził dziewczynkę do chatki i usadowił ją na pomalowanym w kwiatki krzesełku.
- Wiem o twoim kłopocie. Prawdę mówiąc czekałem na ciebie. Ze smutkiem patrzyłem na to, jak traktujesz swoje imię. Sam przed laty powierzyłem je twoim rodzicom. Widziałem ich radość w chwili twoich narodzin. Niewyobrażalne szczęście! Cieszyłem się wraz z nimi, słysząc z ich ust pieszczotliwe brzmienie twojego imienia. A ty odrzuciłaś swoje imię. Odeszło od ciebie zranione. Zapukało wieczorem do bram ogrodu. Było bardzo smutne. Wcześniej czy później musiało tak się stać. Imiona są bardzo wrażliwe i szybko przywiązują się do swojego właściciela. Łatwo je zranić. Postąpiłaś bardzo nierozważnie.
Dziewczynka bezradnie opuściła drżące dłonie na kolana.
- Co mam zrobić, by naprawić swój błąd?! Czy jest jakaś szansa na to, bym odzyskała imię? Obiecuję, że się zmienię! Teraz wiem, że byłam niemądra!
Ogrodnik spojrzał z uśmiechem na zapłakane dziecko:
- Nie płacz. Twoje imię wróci do ciebie, ale musisz pokazać, że na nie zasługujesz. Wraz ze mną będziesz dziś pracować w ogrodzie i pielęgnować młode pędy imion.
I tak Iza podjęła się trudnego zadania opiekowania się delikatnymi pędami imion. Musisz wiedzieć, że to wielka odpowiedzialność i ciężka praca. Wśród rosnących w ogrodzie imion pojawiały się również takie, które należało szybko wyrwać i zniszczyć, by swoim jadem nie zatruły tych dobrych i pięknych. Nie było to łatwe! Jadowite pędy mnożyły się nieprawdopodobnie szybko.
- Musimy zniszczyć je w kotle zapomnienia – tłumaczył dziewczynce ogrodnik - Gdyby urosły większe, przysłoniłyby słońce i kwiaty szlachetnych imion uschłyby z rozpaczy i smutku. Jad zatrułby ludzkie serca. Nie możemy dopuścić do tego, by ludzie wzajemnie ranili się brzydkimi przezwiskami. Moim zadaniem jest obdarowywać świat brzmieniem pięknych imion. Jestem jednak już stary i nie zawsze mam siłę, by pozbyć się wszystkich złych pędów. Czasem niektóre z nich przenikają do ludzkiego serca, raniąc boleśnie bliskie osoby. Bywa, że imiona, którymi obdarowałem ludzi, wracają do mnie…
Iza pracowała w ogrodzie przez cały dzień. Jej ręce były już bardzo zmęczone. Jednak dziewczynka nie poddawała się. Walczyła z jadowitymi pędami już nie tylko po to, by odzyskać imię. Pragnęła zmienić świat. Uczynić go lepszym. Sprawić, by ludzie obdarzali się pięknymi imionami, by nikt nie cierpiał z powodu brzydkich przezwisk. Palce dziecka głaskały delikatnie kwiaty szlachetnych imion. Rośliny tak troskliwie pielęgnowane emanowały coraz piękniejszym brzmieniem.
Nadszedł wieczór, a wraz z nim odpoczynek. Ogród pełen magicznych dźwięków pogrążył się w odprężającym letargu. Dziewczynka zmęczona całodzienną pracą zasnęła. Ogrodnik z uśmiechem nachylił się nad jej delikatnym ciałem i położył na dziecięcym serduszku kwiat o cudownym brzmieniu – Iza. Dziewczynka wróciła do domu, niosąc w sercu radosne brzmienie swojego imienia. Jej ulubionym dniem stały się odtąd imieniny!
Ostatnio zmieniony 27 paź 2016, 17:07 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 5 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#2 Post autor: Gorgiasz » 25 gru 2015, 15:41

Wystarczy tylko zajrzeć do kalendarza.
Usunąłbym „tylko”. Wydaje mi się zbędne; niczego nie wnosi.
Na świecie jest wiele różnych imion. Wystarczy tylko zajrzeć do kalendarza. Śpią tam wszystkie poukładane w kolorowe rzędy liter… Kiedy spoglądam w kalendarz, literki uśmiechają się do mnie jak gwiazdy z nieba. Raz w roku każde z imion obchodzi swoje święto.
To trochę intuicyjne, ale powiem tak: mamy tu powtórzone imiona, kalendarz i litery. Powtórzenie imion i kalendarza – w moim odczuciu – nie razi. Jest uzasadnione i komponuje się w całości. A litery nie. Napisałbym; 'Kiedy spoglądam w kalendarz, uśmiechają się do mnie jak gwiazdy z nieba.” A ze względu na „bajkowe” i lekkie (chyba) ujęcie tematu, dałbym „gwiazdki”.
To bardzo ważny dzień dla każdego z nich. Obowiązuje wówczas szczególny rytuał. Ważne, by wstać skoro świt!
„ważny – ważne”: powtórzenie (bardzo rażące)
Przed wyjściem z łóżka koniecznie trzeba przeciągnąć się jak kot na płocie i uśmiechnąć do słoneczka…
Koty przeciągają się nie tylko na płocie. Obrazek
No! Prawie każdy…
Chyba lepiej będzie wyglądało: No, prawie każdy.
łamią sobie dzioby o twarde betonowe płyty budowli.
Jak na bajkę, to łamanie dziobów brzmi trochę makabrycznie. Dziecko może się przejąć.
Tata długo stał pod drzwiami i prosił córeczkę o to, by przyszła do salonu.
„o to” - do usunięcia
Właśnie tej nocy imię postanowiło opuścić swoją właścicielkę i pójść w świat.
Bardzo dobry i niezwykle ciekawy pomysł; nie tylko dla dzieci.
Kiedy spała, spakowało swoje trzy literki w małą walizeczkę, wskoczyło na wędrującą po niebie chmurkę i odpłynęło tam, gdzie każdego ranka wschodzi słońce.
Ślicznie brzmi.
Gdy dziewczynka obudziła się, zdziwiła się,
Się!
Na próżno dziewczynka mówiła do rodziców, podchodziła do nich i dotykała.
Napisałbym:
Na próżno dziewczynka mówiła do rodziców, podchodziła do nich, dotykała.
Dla nich po prostu przestała istnieć.
Jak najbardziej! To czy kto nie ma imienia – nie istnieje. Ta doktryna była już znana w starożytnym Egipcie.
Daleko stąd jest ogród, w którym specjalnie wyszkolony ogrodnik troskliwie opiekuje się rosnącymi tam imionami. Za każdym razem, gdy na niebie zapala się kolejna gwiazda oznaczająca narodziny człowieka, ogrodnik zrywa jedno z imion i powierza jego brzmienie ptakom. Skrzydlaci posłańcy niosą je do serc szczęśliwych rodziców.
Piękna koncepcja. Nie spotkałem się.
Jakiś złośliwy chochlik postanowił popsuć jej radość. Iza uniosła rączkę do nosa, uszczypnęła się w niego boleśnie, mając nadzieję, że przewidzenie pryśnie. Forst przyglądał się jej z ciekawością, oblizując pyszczek po nie tak dawnym śniadanku.
Powtórzone „jej”.
Forest.
Może: Forest przyglądał się wszystkiemu z ciekawością, oblizując pyszczek po nie tak dawnym śniadanku.
- Najwyższa pora, byś uwierzyła w to, co się stało. – rzekł,
Niepotrzebna kropka.
Wzmianka o imieninach uświadomiła jej, w jakiej znajduje się sytuacji. Jej własne imię opuściło ją, rodzice zapomnieli o jej istnieniu,
Trzy razy „jej”.
W salonie przystrojonym kolorami tęczy tańczyli jej bliscy, a ona wśród nich. Wszyscy świętowali jej imieniny.
„jej”
Nie namyślając się długo, zapukała do drzwi. Czekała z bijącym serduszkiem. Gdy usłyszała kroki po drugiej stronie drzwi, zarumieniła się, a jej raczki zaczęły nerwowo miąć skrawek sukienki. Drzwi uchyliły się i Iza ujrzała najpierw siwą brodę,
Trzy razy „drzwi”. Z dwóch pierwszych można zrezygnować, domyślnie będzie wiadomo o co chodzi. Albo całość przeredagować.
- Musimy zniszczyć je w kotle zapomnienia. – tłumaczył dziewczynce ogrodnik
- Musimy zniszczyć je w kotle zapomnienia – tłumaczył dziewczynce ogrodnik.

Bardzo piękna i mądra bajka, przekazująca dzieciom idee, których (o ile się orientuję) nie uczą w przedszkolu czy szkole. No bo po co? - jeszcze by myśleć zaczęły.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 25 gru 2015, 22:55

Gorgiasz, dziękuję za wszystkie podpowiedzi:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#4 Post autor: pallas » 30 gru 2015, 16:42

Zgadam się, że bajka świetna i ciekawa. Dzieci na pewno będą zadowolone. Mi się miło czytało, do dziś mi zostało, że lubię sobie od czasu do czasu poczytać baśnie czy książki dla dzieci. Mogę zawsze coś nowego odkryć. Muszę zacząć szanować swoje imię, które jest wyjątkowe jak powiedział ogrodnik, ale się tak zastanawiam czy są ludzie na świecie, którzy nazywają dzieci tak, dlatego że dane imię coś znaczy, bo każde coś znaczy i jak napisał kolega Gorgiasz " Jak najbardziej! To czy kto nie ma imienia – nie istnieje. Ta doktryna była już znana w starożytnym Egipcie." Ja osobiście czekam dalej na niesamowite opowieści dla dzieci, bo to wymagający czytelnik Alicjo, a twe bajki mają tą magię, która nienachalnie mówi ważne prawdy, a to trudne, bo łatwo można wpaść w moralizowanie, ale tego w tekście nie ma. Rzeczywiście w szkole tego nie uczą, bo kto myśli to wariat. Może dlatego Puchatek, dla pozoru, jest misiem o małym rozumku.

Piotr :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 30 gru 2015, 20:56

Pallas, dziękuję, że sięgnąłeś po ten tekst; piszę wiele bajek, jedne udane, drugie mniej; niektórzy mówią, że to droga dla mnie... czuję, że nie; ta bajka powstała w jeden wieczór; może dlatego udała mi się, że bohaterka tej opowieści istnieje naprawdę; jest co prawda dorosłą osobą, ale bardzo mi bliską:) pozdrawiam serdecznie:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#6 Post autor: skaranie boskie » 09 lut 2016, 22:58

Bardzo ładna bajka, co już podkreślili przedmówcy.
Oprócz doskonałej treści, ma jednak pewien poważny mankament.
Nafaszerowałaś ją bowiem wielokropkami, jak dobrą kaszę skwarkami, że pozwolę sobie zacytować klasyka. Nie wiem, czy palców jednej ręki nie byłoby za wiele, by policzyć te uzasadnione. Proponuję usunąć wszystkie. No, prawie wszystkie... ;)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#7 Post autor: skaranie boskie » 09 lut 2016, 23:24

Znalazłem tu coś jeszcze.
W tekst zakradła się nielogiczność.
Najpierw były imieniny, potem, w nocy imię sobie poszło, a nazajutrz miały znowu być imieniny, o których jednak rodzice zapomnieli. Musisz pamiętać, że dzieci są bardzo uważnymi odbiorcami i niechybnie to wyłapią. nie wiem, jak to naprawić, ale chyba pewien manewr z czasem mógłby trochę zmącić sprawę i uśpić czujność maluchów.
Alicja Jonasz pisze: Właśnie tej nocy imię postanowiło opuścić swoją właścicielkę i pójść w świat. Niekochane, niechciane obraziło się na dziewczynkę. Kiedy spała, spakowało swoje trzy literki w małą walizeczkę, wskoczyło na wędrującą po niebie chmurkę(...)
Może wcześniej napisać, że co roku, przy okazji imienin było tak, jak opisałaś, a potem zacząć od nowego akapitu:
Pewnej nocy, tuź przed kolejnymi imieninami Izy(...)
Co o tym sądzisz, Autorko?
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#8 Post autor: Alicja Jonasz » 10 lut 2016, 19:36

Skaranie, dziękuję za podpowiedzi. Wielokropki zlikwidowałam i rzeczywiście jest lepiej:) co do tej nieścisłości, hm... ja jej nie dostrzegam :myśli:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#9 Post autor: skaranie boskie » 10 lut 2016, 20:18

Najpierw:
Alicja Jonasz pisze:Nadszedł dzień imienin. Wielkie święto! Mama przygotowała na tę okazję smakołyki, a tata pięknie przystroił salon. Zaproszeni na uroczystość goście od samego rana poszukiwali w sklepach odpowiednich na tę okazję prezentów. Wszyscy byli tego dnia radośni. Jedna Iza była niezadowolona. Nie lubiła swojego imienia, więc nie miała zamiaru obchodzić z tej okazji uroczystości… Kiedy już wszyscy byli gotowi, a dom lśnił ślicznie przystrojony, dziewczynka zamknęła się na klucz w pokoju i otoczona sztabem lalek stwierdziła, że nie ma czasu na takie głupoty jak imieniny. Tata długo stał pod drzwiami i prosił córeczkę, by przyszła do salonu. Nawet jamniczek Forest drapał w drzwi łapkami… Iza nie wyszła do gości, nie przyjęła od nich życzeń ani prezentów.
Potem:
Alicja Jonasz pisze:Właśnie tej nocy imię postanowiło opuścić swoją właścicielkę i pójść w świat. Niekochane, niechciane obraziło się na dziewczynkę. Kiedy spała, spakowało swoje trzy literki w małą walizeczkę, wskoczyło na wędrującą po niebie chmurkę i odpłynęło tam, gdzie każdego ranka wschodzi słońce.
Wnioskuję, że była to noc bezpośrednio po imieninach.
Po czym mija dzień bez imienia i:
Alicja Jonasz pisze:Do późna w nocy wsłuchiwała się w odgłosy dochodzące z salonu. Mama z tatą rozmawiali o czymś głośno. Pewnie wspólnie zastanawiali się, jak uszczęśliwić córeczkę. To, że nie lubi swojego imienia, wcale nie zwalnia innych z obowiązku obdarowywania jej imieninowymi prezentami. Była pewna, że i w tym roku rankiem zastanie pod drzwiami ułożone w piękny stosik prezenty. Hm… A tu zamiast podarków takie nieszczęście!
Więc jak? Imieniny były przed odejściem imienia, czy jednak po? Czy może Iza ma imieniny co drugi dzień?
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Niechciane imię"

#10 Post autor: Alicja Jonasz » 10 lut 2016, 20:41

Skaranie, eureka! wiem, o co chodzi:) nawet wiem, jak to przeredagować:) jesteś kochany:) świetnie mi to wytłumaczyłeś:) nie widziałam tej nieścisłości:) :kwiat:

-- 10 lut 2016, 21:51 --

Przeredagowałam jedno zdanie, dodałam "poprzedniego wieczoru". Mam nadzieję, że to coś daje? Właśnie w tym fragmencie o to chodziło, ale nie wyszło jednoznacznie, dlatego rozumiem Twoja uwagę, skaranie. Jak najbardziej uzasadniona:) Dziękuję:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”