#

Wnet zleciało motylków z całej okolicy
gdzieś około tysiąca, któż policzyć zdoła.
Kolorowo przybranych, by w mrówek stolicy
pokazać się najlepiej – jak Wicek przywoła.
#

Mrówek było tak wiele, że nikt ich nie zliczył.
Bo prócz poddanych Ciesi – jako już królowej;
przybyło mnóstwo poselstw z całej okolicy.
Co przynależy przecież w gestii honorowej.
#

W czasie ich weseliska nikt nie śmiał polować
na biesiadników tutaj zgromadzonych tłumnie.
Takie są prawa lasu, których to dochować
należy się każdemu, co żyje rozumnie.
*
Kapela przedniej marki przygrywała gościom;
w kolorowym tańcu mrówki i motyle.
Liczne cykady dźwięcznie swą melodyjnością
kilku konikom polnym wtórowały mile.
*
Były również toasty nektarem spełniane
o który się postarała motyli gromada.
Przysmaków pełne stoły, półmiski przybrane
płatkami kwiatów polnych – bo tak tu wypada.
#

Pszczółka Maja wraz z Guciem też tu przyfrunęli
zwabieni odgłosami przecudnej zabawy.
W powitaniu radosnym udział także wzięli
Ciesia razem z Wicusiem – smakując potrawy.
#

Również i orszak Smerfów, żyjątek niebieskich
przywędrował w te strony – zaproszeni byli.
Na czela Papa Smerf - z pokłonem królewskim
złożył dary przed Ciesią i Królem Motyli.
#
Zapomniałem Wam dodać, że Wicuś był księciem
w swoim rodzie motylim. Od pewnego czasu
piastował urząd Króla, bo wraz z zaginięciem
właściwego monarchy – był nim według zasług.
*
Nawet tuż za Smerfami Gargamel podążał;
lecz że nie był proszony – pozostawał z boku.
Wreszcie go sam Król Wicuś za krzakami dojrzał
i poprosił do środka, by dotrzymał kroku.
*
Weselisko trwało dni kilka bez przerwy.
Wszyscy chociaż zmęczeni – zachwyceni bardzo.
Nawet Gargamelowi przeszły w kąt gdzieś nerwy;
które zapewne kiedyś znowu się przydadzą.
#

Pożegnajmy więc wspólnie zacne towarzystwo
wszystkich gości weselnych – no i gospodarzy.
Czy powrócimy kiedyś tutaj – mimo wszystko
mam i ja tą nadzieję – może tak się zdarzyć.
