Kulig

Wiersze i opowiadania dla najmłodszych czytelników, historyjki, bajki, baśnie.

Moderatorzy: skaranie boskie, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Kulig

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 07 lut 2017, 21:01

***
Tęsknię za Kudłatym, a miś tęskni za mną. Jak wielka to tęsknota żadne z nas nie umie wyrazić, po prostu brakuje słów i skali. Myślę, że jest większa od egipskich piramid i wieży Eiffla. Skąd takie przypuszczenie? A stąd, że wszystko przypomina mi misia, i śnieg, i podusia, i koszyk na zakupy, a każde wspomnienie o nim jest szczególne. Śnieg srebrzący się w słońcu przypomina mi misiową radość. Podusia, do której wieczorem się przytulam, jest mięciutka jak łapka misia. Koszyk na zakupy wypełniają misiowe westchnienia, a każda myśl o misiu jest słodka jak miodek. Tęsknię bez dwóch zdań. Tęsknię po prostu, bardzo, niezaprzeczalnie. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Eech, aach, wzdycham w tej tęsknocie. Dobrze, że już jutro się spotkamy. Miś i ja - czyż nie brzmi to pięknie? Wreszcie porozmawiamy, wypijemy herbatkę i pojeździmy na nartach. Postanowiliśmy skończyć z tęsknotą i zacząć nowy rozdział w naszej przyjaźni. Być razem na dobre i na złe.
Kangurek też wybiera się ze mną do przedszkola.
- A będzie Kacperek? - pyta podekscytowany.
Kacperek to taki miły kolega Kangurka, który ciągle twierdzi, że ma sześć lat, czyli najwięcej ze wszystkich przedszkolaków. Kangurek z Kacperkiem wciąż się o to kłócą.
- Ja jestem starsza! - przekonuje Kangurek uparciucha.
- Nie, bo ja! - tamten swoje jak katarynka. - Ja jestem starszy od ciebie! Nawet starszejszy od twojego brata!
- Nieprawda! - krzyczy Kangurek. - Mój brat jest starszejszy od ciebie, starszejszy od wszystkich! Nawet od pani i mamy!
Finał sporu zawsze jest jednaki. Co dzień pani Kasia niczym sędzia wydaje sprawiedliwy werdykt na korzyść Kangurka.
- Ty jesteś starsza, a Kacperek jest od ciebie młodszy - mówi głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Inaczej się nie da. Na drugi dzień i tak jest to samo, od rana przekomarzania, ale przynajmniej na to jedno popołudnie spokój. Ufff, można odetchnąć z ulgą.
Mimo tych wszystkich sporów i dąsów Kangurek tęskni za Kacperkiem. Tęsknimy więc razem, ja za misiem, a Kangurek za uparciuchem. Tęsknota to niezwykłe uczucie.
***
Nareszcie w przedszkolu. Piszę "nareszcie", bo zanim do tego doszło, próbowałyśmy dorównać sójce, która wybiera się za morze i nigdy wybrać się nie może. Najpierw Kangurek długo jadł śniadanie, a potem szukałyśmy skarpetki, tej w kolorowe prążki, która pasuje do koszulki. Jedna już na stópce, druga w pudełku na klocki, i to na samym dnie, przykryta drewnianą wieżą.
W przedszkolu cichutko. Wysprzątane. Pachnie tak ładnie jak na wiosnę w ogrodzie. Kangurek od razu skoczył na dywan.
- Jedziemy na kulig! - krzyknął radośnie.
- Na kulig? - zapytała zdziwiona pani.
- Pewnie! - Kangurek kicał po sali jak szalony. - Szykuj się, Kudłaty! Zakładaj czapkę, Teofil! Zuzia, butki na nogi wsuwaj! Jedziemy na kulig!
- Na kulig? - powtórzyła pani.
- Na kulig - potwierdziłam z uśmiechem. - Dzieci na feriach, a zabawki się nudzą. Zabieramy je na kulig do lasu!
Listonosz Onufry przyjechał czerwonym maluchem. Zatrąbił głośno, aż wystraszył wróble z krzaczka. Potem czule pogłaskał kierownicę, wąs z zadowoleniem zakręcił i wysiadł z samochodu, aby doczepić sanki do haka holowniczego.
- Maluchem na kulig? - zdziwiła się pani.
- Owszem - rzekł pan listonosz. - Maluch to najlepszy pojazd terenowy! Pokona każdą zaspę śnieżną. I będzie ostrożny!
- Na kulig! - zawołał Kangurek, wskakując na sanki.
- Na kulig! - zawtórował mu pajacyk Teofil.
- Chyba pojadę z wami - rzekła pani niepewnie.
Miś Kudłaty czeka, aż się pani zdecyduje. Kocyk na sankach już zagrzany, w plecaczku słoiczek miodu, minka serdeczna na pyszczku misia i ciepłe łapki gotowe.
- Niech pani siada - rzekł stanowczo pan listonosz. - Będzie nam weselej!
- No właśnie - potwierdziłam bez wahania. - Weselej i cieplej!
Lalka Zuzia wgramoliła się przede mnie.
- A nie spadnę? - zapytała drżącym głosem.
- Nie bój się, Zuziu. Trzymać cię będę! - Uspokoiłam, przytulając ją mocno.
Jedziemy drogą do lasu. Słońce świeci. Śnieg się srebrzy. Czerwony maluch powoli wrym wrym, pyr pyr. Ale pięknie! Tylko zające czmychają na boki.
- Z drogi, z drogi, szaraczki! - krzyczy pajacyk Teofil i szalikiem macha. - Z drogi, długouche pędziwiatry!
Wszyscy zadowoleni. Pani śpiewa wesoło:
Zima, zima, zima, pada, pada śnieg
Jadę, jadę w świat sankami
Sanki dzwonią dzwoneczkami
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń

Miś Kudłaty pani wtóruje:
- Dzyyyyyyyń! Dzyyyyyyń!
Miodek podjadają w przerwie. Jeden paluszek do oblizania, drugi, trzeci i czwarty też w miodku. Cała łapka słodka, pyszna jak nigdy. Podjadają i za chwilę znowu śpiewają:
Jaka pyszna sanna - trąbi raźno maluch
Śnieg rozbija kołami
Sanki dzwonią dzwoneczkami
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń

Dzyyyyyyń!
Saneczki przy sankach, saneczki za sankami, a wokół piękny sosnowy las. Na gałęziach czapy śniegu i pełno śladów zwierzęcych. Tutaj zajączek kicał, kic kic, tamtędy sarenka biegła, trop jeszcze świeży. Stadko kuropatw skryło się pod świerka. Ojej, jak w tym lesie ciekawie!
- Cichoooo... - uspokajam rozśpiewane towarzystwo. - Cichoooo...
- Ciiii - lalka Zuzia mi pomaga.
Kangurek przystawia paluszek do ust.
- Cicho - szepcze, ale szeptu nie słychać, tylko wrym wrym, pyr pyr i głośne mlaskanie.
- Pyszny miodek - mlaska miś Kudłaty.
- Oj, pyszny, pyszny - mówi z zadowoleniem pani.
Jedziemy dalej, a właściwie skradamy się, żeby nie płoszyć zwierząt. Saneczki niosą nas lekko. Zwiedzamy leśny świat.
- A są tu dziki? - pyta pacynka Klotylda, trwożliwie rozglądając się na boki. - Taki gęsty las...
- Może i są, ale ja w ogóle się ich nie boję! - woła pajacyk Teofil i wypina pierś na znak odwagi.
- Przy zwierzętach należy zachowywać się szczególnie ostrożnie - tłumaczy pani Kasia. - Nie głaskać ich...
- Ani nie drażnić - dodaje miś Kudłaty.
- Właśnie - uśmiecha się pani i misia za uszkiem drapie.
Wrym wrym, pyr pyr, maluch wyraźnie przyspieszył. Sanki pomknęły niczym torpeda.
- Mega napęd uruchomiony! - powiedział pajacyk zachwycony.
Kangurek trzyma się mocno sanek. Teofil wprost przeciwnie. Najpierw jaskółkę robi, potem dwa fikołki i przysiady. Niezły z niego cyrkowiec!
- Uważaj,Teofilu! - upominam akrobatę. - Bądź ostrożny!
Za późno... pajacyk już w zaspie!
- Ratunku! Ratunku! - wołają wszyscy. - Pajacyk za burtą!
Maluch hamuje. Kangurek skacze na pomoc Teofilowi. Za Kangurkiem ja daję susa w zaspę. Lalka Zuzia piszczy w wniebogłosy. Miś Kudłaty też rusza na ratunek. Katastrofa totalna. Kłębowisko śniegu, zabawek i ludzi. Tutaj nóżka pajacyka wystaje, obok pyszczek misia, nieco dalej mój brzuszek, a Kangurek... Ojej, gdzie Kangurek? Jest! O tam! Cały w śniegu, bałwanka udaje.
- Oj, łobuziaki, łobuziaki - śmieje się z nas pani. - Wychodzić mi tu zaraz z tej zaspy, bo się pochorujecie.
Najpierw wygrzebuje się miś Kudłaty. Śnieg w futerku, śnieg w uszach. Potem gramolę się ja, za mną Kangurek, a na końcu pajacyk Teofil. Dużo śmiechu! Śmiech to zdrowie.
- Pora ogrzać się i odpocząć - rzekł listonosz Onufry. - Kilka metrów dalej jest polana. Tam rozpalimy ognisko.
- Upieczemy kiełbaski - powiedziałam. - Gorąca herbatka też się znajdzie - dodałam, wyjmując termos z plecaczka.
- Gorąca herbatka z miodem! - zawołał miś. - Miodek rozgrzewa!
Raz dwa trzy i już ognisko płonie. Trzaskają drwa, iskierki lecą w górę. Ciepło wszystkich otula, kołysze, rumieni. Nochal pajacyka cały czerwony niczym ćwikłowy buraczek. Policzki lalki Zuzi jak dwa płatki purpurowej róży. Ach, jak przyjemnie! I kiełbaska się już piecze. Pachnie tak miło, aż ślinka cieknie.
Każdy trzyma nad ogniskiem patyk z kiełbaską.
- Mniam, nie mogę się już doczekać tych pyszności - powiedziała pani.
Wszyscy głodni. Czekają niecierpliwie. Świeże powietrze zmaga apetyt.
- A może upieczemy też chlebek? - zaproponowałam. - Taki chlebek pieczony nad ogniskiem to same delicje!
Chrupiemy kiełbaskę i chlebek. Miś miodkiem częstuje, ja herbatką. Kangurek ma pod noskiem wąsy, trochę keczupu i miodku. Pani Kasia bródkę z musztardy. Wyglądają śmiesznie. Pacynka Klotylda chichocze.
- Chi chi, chi chi - nie może się powstrzymać.
- Może zgolimy te wąsy i brodę? - zapytałam. - Gdzieś tu mam chusteczki...
- Nie trzeba! - zawołał Kangurek.
- No właśnie, zgolimy same! - potwierdziła pani Kasia. - Pyszna bródka!
- Pyszne wąsy! - zaszczebiotał Kangurek, oblizując się ze smakiem.
Wszyscy najedzeni. Miś Kudłaty leży na sankach i po brzuszku się głaszcze.
- Chyba się przejadłem... - westchnął ciężko.
- Musi się zawiązać sadełko! - rzekł pan listonosz głosem znawcy. - Poleż sobie, misiu!
- Leżeć? Nie ma mowy! - oburzył się pajacyk Teofil. - Zatańczmy lepiej!
- Zbójnickiego! - zawołała lalka Zuzia.
- Tak, zbójnickiego! - Zerwał się na równe nogi Kangurek, a za nim wszyscy.
- Zbójnickiego! Hej! - zakrzyknęła pani.
Listonosz Onufry rozpoczął przyśpiewką:
W murowanej piwnicy
Tańcowali zbójnicy.
Kazali se piknie grać,
I na nózki pozirać.

Pajacyk Teofil wziął się pod boki i zaczął podrygiwać, nóżkami przebierać, podskakiwać, wywijać koziołki i śpiewać na cały głos:
Tańcowałbyk, kiebyk móg,
Kiebyk nie mioł krzywych nóg.
Ale krzywe nogi mom,
Co podskoce, to sie gnom.
Ale krzywe nogi mom,
Co podskoce, to sie gnom.

I siup do góry! I fikołek! I przez ognisko jak prawdziwy zbójnik! Tylko ciupagi brakuje...
Temperament ognisty. Inni chcą pajacykowi dorównać. Skaczą, raz w prawo, raz w lewo, rękami wymachują, z nogi na nogę, wokół ogniska. Hej ho, hej ho, wszyscy razem!
Ufff, nie mam już siły, ale jeszcze nóżką ruszam, jedną i drugą. Istne szaleństwo! Kulig!
Ostatnio zmieniony 09 lut 2017, 7:46 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
EdwardSkwarcan
Posty: 2660
Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43

Re: Kulig

#2 Post autor: EdwardSkwarcan » 08 lut 2017, 2:12

Alicja Jonasz pisze:Tęsknię za Kudłatym, a miś tęskni za mną. Jak wielka to tęsknota żadne z nas nie umie wyrazić,
Nie za dużo "tęsknoty" ? - mam na myśli nienużącą poprawność, bo słyszałem, że bajki mają nieść pozytywne wzorce. W prozie łatwo.
Alicja Jonasz pisze: A stąd, że wszystko przypomina mi misia, i śnieg, i podusia, i koszyk na zakupy, a każde wspomnienie o nim jest szczególne.
A stąd, że wszystko przypomina mi misia: śnieg, podusia i koszyk na zakupy, bo każde wspomnienie o nim jest szczególne.
Ja wolałbym tak, bo te i drażnią.
Znużyłem się, bo najpierw miś co dwa kroki i nagle bez przerwy Kangurek.
Alicja Jonasz pisze:W murowanej piwnicy
Tańcowali zbójnicy.
Kazali se piknie grać,
I na nózki pozirać.
Alicja Jonasz pisze:Tańcowałbyk, kiebyk móg,
Kiebyk nie mioł krzywych nóg.
Ale krzywe nogi mom,
Co podskoce, to sie gnom.
Ale krzywe nogi mom,
Co podskoce, to sie gnom.
Nie trzeba kursywą? - przecież to zapożyczone.
Dla mnie nużące przez nadmiar wypełniaczy tekstu i powtórek.
Dzieci trzeba uczyć od podstaw, przynajmniej mnie tak pisali i wytykali nawet akcenty.
W bajkach pisanych prozą też coś obowiązuje.
Czy mają powielać Twoje wzorce w szkole?
:no:

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Kulig

#3 Post autor: pallas » 08 lut 2017, 17:40

Z tą kursywą to racja lub zamieścić w cudzysłowie.

Z tym "i" to bym dyskutował, ostatnio czytałem Sienkiewicza "Pan Wołodyjowski", i tam, takie zdania były więc wszystko zależy od autora tekstu, co chce przekazać tym powtórzonym "i".
Może napędzać akcje, dynamizować ją. A także zachwyt, czy dziecięcą narracje, dzieci tak mówią.

Czy w prozie łatwo, nie sądzę, też trzeba się nad prozą napracować. Masz rację, że trochę powtórzeń jest i to może męczyć, można je łatwo zamienić i myślę, że autorka się nad tym zastanowi.

Czy tęsknota jest zła, czemu? Przecież każdy tęskni za kimś lub czymś. Nawet bałwankowi - to uczucie towarzyszyło - w baśni Andersena Bałwan ze śniegu.

Wypełniacze są potrzebne u wielu pisarzy ich pełno, chyba że nie mówią nic - to co innego, ale jak mają coś zarysować, opisać wrażenie za pomocą zmysłów to jak najbardziej taki "wypełniacz" jest uzasadniony. Czym była by proza Prousta, jeśli wycięlibyśmy z nich "wypełniacze", czy opis magdalenki by pozostał?

Ta historia może nie jest idealnie napisana, ale można ją poprawić, a może ktoś coś z niej wyniesie.

Piotr :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
EdwardSkwarcan
Posty: 2660
Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43

Re: Kulig

#4 Post autor: EdwardSkwarcan » 08 lut 2017, 23:17

Piotrze, nie o tęsknotę, tylko powtórzenia tego słowa.
:)

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: Kulig

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 09 lut 2017, 7:51

Dziękuję, Panowie, za opinię. Domyślam się, że tekst (pisany emocjonalnie, na gorąco) nie jest idealny. Wymaga obróbki korektorskiej i redaktorskiej. Postaram się wrócić do niego, ale jeszcze nie dziś... Wiadomo, teraz, kiedy jeszcze tak świeży, nie wychwycę błędów :) Mimo licznych niedociągnięć jego najbardziej lubię z tych moich dotychczasowych "bajdurzeń" :)
Czy dzieci mają powielać moje wzorce w szkole? Ech, lepiej nie :D
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Kulig

#6 Post autor: eka » 12 lut 2017, 19:02

Ty zawsze pisz emocjonalnie, wiele odkrywasz. Bardzo inna bajeczka, zdecydowanie bardziej dla dorosłych czytelników, ale oczywiście również broni się w konwencji pisania dla milusińskich.
:bravo:

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”