sam kapitan bez załogi, w niewielkiej kabinie.
Nuda wielka, czas się wlecze fale, okręt wznoszą,
wszedł na pokład, coś chrobocze, wyszedł nogą bosą.
Wnet osłupiał, gdy zobaczył myszkę na pokładzie,
w środku drgnęło, dalej płynie, w trochę większym składzie.
Już nie nudzi się jak dotąd, ma do kogo mówić,
Choć to myszka, zwykła, szara - nie będzie się nudzić.
Każdego ranka, wspólnie z myszką śniadanie jadał,
jedną nogą chodził boso, mysz obgryzła sandał.
Zaś na pokład, gdy wychodził mysz brał do kieszeni,
głaskał czule palcem iskał, mysz w Marysię zmienił.
Spał na koi razem z myszą, niby z ukochaną
co Marysią ją nazywał kapitańską damą.
Takie rzeczy się zdarzają, podczas samotności,
że najmniejsze choć stworzonko, w sercu można gościć.
Dopłynęli gdzieś do portu bardzo niedużego
myszkę zabrał też z pokładu, do domu swojego.
Gdy w następny rejs wyruszał, brał swą pasażerkę,
Co Marysią ją nazywał, swoją wielbicielkę.
Aldona Latosik
Dla dzieci przedszkolnych z miejscowego przedszkola
