Śpij, syneczku, śpij, malutki,
księżyc wkłada srebrne butki
i wyrusza w dal przed siebie
po grudniowym nocnym niebie.
Znów samolot pewnie spotka,
po czym zajrzy mu przez okna
i uśmiechy prześle dzieciom,
które nocą dokądś lecą.
Chętnie wyśni im opowieść
o srebrzystej Mlecznej Drodze,
gdzie wśród roju gwiazdek czeka
księżycowy kubek mleka.
Ale co to – już samolot
odlatuje – pusto wkoło,
Księżyc smutno szepcze: Szkoda,
ominęła mnie przygoda.
A tu naraz gwiazdka mruga:
Nie martw się, bo nocka długa,
tyle dzieci marzy we śnie,
byś odwiedził je nareszcie.
Zajrzyj cicho przez firanki,
zanuć bajki-kołysanki
i niech słodko śpią do rana,
gdy śniadanie zrobi mama.
Księżyc spłynął w dół z uśmiechem,
siadł jak ptak na parapecie,
ale o czym dzieciom bajał,
nie wiem, synku, bo już spałam.
Księżycowa dobranocka
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Księżycowa dobranocka
Ten chętnie bym wnukowi przeczytała na dobranoc.
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia