Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

Wiersze i opowiadania dla najmłodszych czytelników, historyjki, bajki, baśnie.

Moderatorzy: skaranie boskie, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

#1 Post autor: Adela » 11 mar 2012, 12:58

Nie dotarł tam nigdy ani jeden promyk słońca. Nie dojechał żaden pociąg. Nikt nie wie, gdzie dokładnie znajdowało się to miejsce. Bardzo głęboko pod ziemią, w ojczyźnie ciemnych mocy, do której nie doleciał żaden ptak ani owad, mieściła się Diabelska Szkoła. Była to niezmiernie ważna instytucja dla wszystkich małych diabełków, ponieważ tylko tam mogły nauczyć się piekielnych sztuczek i poznać tajniki czartowskich psikusów.

Nauczycielem diablątek był czterystuletni czart Profesoteles, który codziennie rano siadał przy pokrytym pajęczynami biurku, groźnie spoglądając na swoich rogatych uczniów. Profesoteles był belfrem srogim, ale sprawiedliwym. Gdy któryś z diabełków nie potrafił opanować sztuki mieszania smoły lub słabo oszukiwał w karty, Profesoteles, jak przystało na dobrego pedagoga, powtarzał jeszcze raz, a potem jeszcze raz każde nowe zaklęcie z księgi czarów. Stary czart był bardzo dumny z postępów swoich uczniów. Prawie wszystkie czarciki nauczyły się przemieniać w długiego węża, kruka czy nietoperza. Po lekcji plucia ogniem trzeba było wyremontować całą szkołę, ponieważ tak się rozkaprysiły, że spluwały ognikami gdzie popadło. Diabliki potrafiły też świecić czerwonymi oczami w ciemności, a gdy zamiotły trzy razy ogonkiem, znikały na równe piętnaście minut.
Niemal każdy czarcik opanował również kunszt przeraźliwego, szatańskiego śmiechu, oprócz diabełka Fajtłapełka.
Fajtłapełek w rzeczywistości nazywał się Fatumpeles, ale z powodu braku zdolności do czartowskiej profesji, został nazwany Fajtłapełkiem i to przezwisko przylgnęło do niego jak rzep do psiego ogona. Ach! Co to było za zmartwienie dla starego nauczyciela! Fajtłapełek przy każdym odpytywaniu przy tablicy tylko wzruszał ramionami i tępo patrzył w osmolony sufit. Podczas sprawdzianu ze strasznych min rozpłakał się i przypadkowo wpadł do wypalonej dziury w podłodze. Natomiast na zajęciach z czartowskiego wychowania, zamiast ochoczo wrzucać węgiel do pieca, zgubił łopatę! Całe piekło aż trzęsło się ze śmiechu! Tymczasem Profesoteles załamywał ręce i nieraz, leżąc na gorącym piecu, mruczał do siebie:
„Nawet siły nieczyste nie mogą sprawić, aby nasz Fajtłapełek wyszedł na diabły!”.
Profesoteles myślał i myślał, a lata upływały.

W Diabelskiej Szkole nadszedł czas egzaminów i, jak co roku w Czartowskiej Sali Konferencyjnej, zebrało się grono Pedagofelesów oraz Profesoteles. Diablątka czekał najtrudniejszy sprawdzian: „Straszenie ludzi na Ziemi”. Każdy uczeń otrzymał czarodziejski tobołek, Księgę Czarnej Magii oraz kopniaka na szczęście. Na tę chwilę diabełki czekały kilkanaście lat, bo któżby nie chciał wsiąść do nowoczesnej rakiety „Lucyfer 6” i wylądować na Ziemi? I tylko z Fajtłapełkiem Najwyższa Rada Czartów miała problem. Sędziwe diabły przez dwa dni i dwie noce zastanawiały się, co też mają z nim uczynić.
— Jeśli zdecydujemy się wysłać tego niezdarę na Ziemię, przyniesie wstyd i hańbę całemu piekłu! Fajtłapełek nawet muchy nie skrzywdzi, a co dopiero mówić o przestraszeniu starej baby w lesie! — krzyczał Bumelos.
— Bumelos ma rację — powiedział Ogniohuk. — Uważam, że najlepiej byłoby zostawić go w piekle i zamknąć w ciemnym lochu. Może tam nabierze w końcu rozumu — dodał.
Rada Czartów poruszyła się i tylko Profesoteles nie zgadzał się z pomysłem swojego kolegi.
— Szanowna Rado Czartów — odchrząknął. — Znam Fajtłapełka od diablątka. Macie rację, że czart z niego kiepski, ale jest jeszcze młody i może wszystkiego się nauczyć. Należy mu dać szansę! — Profesoteles podrapał się po brodzie i rzekł. — Fajtłapełek najlepiej z całej klasy zdał egzamin z „Mieszania gorącej smoły”… O tu proszę… Mam jego dzienniczek: MIESZANIE GORĄCEJ SMOŁY W KOTLE: SZÓSTKA Z PLUSEM!
— Co zatem proponujesz? — głos zabrał sędziwy czart Rakus, który przypomniał sobie młodzieńcze lata. Kiedy był jeszcze diablątkiem, a było to siedemset lat temu, dostałby order najlepszego ucznia w Diabelskiej Szkole, gdyby nie egzamin z „Mieszania gorącej smoły,” który zdawał aż trzykrotnie.
— Proponuję, abyśmy wysłali go na Ziemię do chaty, w której mieszkała diablica Złośnica. Chata stoi w głębokim lesie, ludzka stopa nie zagościła tam już od trzystu lat. Myślę, że to będzie doskonałe miejsce do treningu „Straszenia małych zwierzątek”. Wierzcie mi, koledzy! Poćwiczy, nabierze ogłady, a potem wyślemy go do ludzi!
— Zgoda! Tak zrobimy — najwyższy w randze Pedagofeles splunął żarem na węgielną pieczątkę i tym samym zadecydował o przyszłym losie Fajtłapełka.
***
Międzypiekielna podróż wywarła na Fajtłapełku ogromne wrażenie. Bez wątpienia, rakieta „Lucyfer 6” była najlepszym i najszybszym pojazdem w całej podziemnej galaktyce, a jej główny kapitan, długokopytny czart Astrofeles, niezwykle przychylnie odnosił się do swoich pasażerów. Częstował ich pająkami w sosie gwiezdnym, a dorosłe diabły mogły rozkoszować się winem z kosmicznych gazów. Fajtłapełek był zachwycony i pomyślał nawet, że mógłby spędzić całe życie z Astrofelesem i jego szatańskimi deserami, ale niestety, polecenie Czartowskiej Rady brzmiało:

„Fatumpeles zostaje oddelegowany do chaty diablicy Złośnicy, w celu treningu straszenia zwierzątek”.

Cóż zatem mógł począć? Przeciwstawienie się decyzji diabłów groziło więzieniem, albo zaklęciem w kulawego szczura! Kiedy więc rakieta wylądowała w gęstym borze, pożegnawszy długokopytnego kapitana, ze łzami w oczach ruszył w stronę opuszczonej chaty.
***

Fajtłapełek, odkąd zamieszkał na Ziemi, wylewał codziennie fontanny łez. Jaki on był samotny i nieszczęśliwy!
— Zawsze pragnąłem mieć przyjaciela, ale kto by chciał zadawać się z niedorajdą! — płakał, przytulając się do tobołka. Pochlipywał tak całą jesień i długą zimę, a wiosną, kiedy zakwitły pierwiosnki, nabrał odwagi i wybrał się na spacer po lesie.
Na swojej drodze spotkał lisa. Jak przystało na wyszkolonego diabła, nastroszył ogonek i rozwarł czartowską paszczę, wydobywając przeraźliwy dźwięk.
— Bububu! Jestem diabłem!.. Bububu! — krzyczał z całych sił.
— Diabłem?! Haha! — zaśmiał się lis. — Moja ruda kita jest dłuższa od twojego ogona, a moje uszy są bardziej sterczące od twoich rogów — zachichotał. Hyc!... Przemądrzały lis zniknął w trawie.
I to był cios poniżej pasa. Nawet mały lis nie przestraszył się Fajtłapełka!
— Co robić? — myślał diabełek, a że jego rozumek był przepełniony smutkiem, dumał tak pięć lat i cztery miesiące, aż w końcu wpadł na genialny pomysł! Spakował do tobołka dzienniczek, ostrzałkę do rogów i postanowił ruszyć w świat.
cdn. :)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

#2 Post autor: skaranie boskie » 12 mar 2012, 10:21

Adela pisze:cdn.
Będę czekał z niecierpliwością.
Dawno już nie czytałem tak dobrego opowiadania dla dzieci. Przyznam, że choć leciwą małpą jestem, wciągnęło mnie to niezmiernie.
Napisane bardzo dobrze, bezbłędnie. Doskonała, nienachalna narracja.
Jednym słowem - super!

:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Aldona Latosik

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

#3 Post autor: Aldona Latosik » 12 mar 2012, 19:02

Z przyjemnością przeczytałam i czekam na dalszy ciąg :) :rosa:

pozdrawiam :vino:

Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

#4 Post autor: Adela » 12 mar 2012, 23:55

Bardzo dziękuję za lekturę i miłe słowa:)

Pozdrawiam wiosennie,
A.

Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 6176
Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
Lokalizacja: Bieszczady
Płeć:

Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.1.

#5 Post autor: anastazja » 07 kwie 2012, 22:16

Jaka przyjemność z czytania, wie ten, kto czytał. :bravo: :rosa:
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”