***
Tymczasem Felek wracał do domu z meczu piłki nożnej. Nawet w najczarniejszych snach nie przyszłoby mu do głowy, jakiego występku dopuścili się As i Karet. Nadchodził wieczór. Stara Cukiernikowa właśnie podawała kolację na stół, aż tu nagle...
Z pieca buchnął żywy ogień!
Przez Gruszkowo przeszła potężna wichura, zrywając dachy domów w całym miasteczku. Wietrzysko szalało, wyrywając z korzeniami najstarsze drzewa, aż w końcu zatrzymało się nad chatą Cukiernika. Kuchnia wypełniła się wszystkimi odcieniami czerwieni. Podłoga drżała, a z sufitu spadały odłamki tynku. Cukiernikowa wskoczyła do łóżka, przykrywając się po uszy pierzyną.
Fik! Myk! Pstryk! Huk! Huk! Huk! I przed oczami starej kobiety ukazała się Czartowska Rada! Nie mniej zdziwieni byli Cukiernik i Felek, którzy słysząc wrzask Cukiernikowej, czym prędzej pognali do kuchni.
Sędziwe diabły w czarnych togach z pogardą spoglądały na Fajtłapełka.
— Z piekła nie da się uciec, Fatumpelesie! — przemówił Ogniohuk. — Czeka Cię diabelski sąd! — zagroził.
— Hahaha! — zaśmiał się Bumelos. — Koledzy Pedagofelesi, już dawno się tak nie uśmiałem! Zobaczcie, jak nasz czart wygląda w tym przebraniu! Hahaha! Mógłbyś dostać w piekle angaż błazna. Od dawna nasz Czcigodny Książę Ciemności Lucyfer poszukuje błaznów do swojej teatralnej trupy. Hahaha! — chichotał.
— Nie jestem błaznem. Jestem cukiernikiem Felkiem z miasteczka Gruszkowo — dumnie odrzekł Fajłapełek.
— Co...co!!! Na co ten zbłąkany diabeł sobie pozwala! — Bumelos tak się oburzył, że aż poczerwieniały mu rogi.
— Dość tych żartów! — powiedział Rakus. — Zabieramy Cię do piekła, a tam będziemy już rozmawiać inaczej.
Na te słowa żona Cukiernika wylazła z łóżka i całym ciałem (a była to kobieta wielkości dwóch kuchennych stołów) zastawiła czartom drogę. Stary Cukiernik natomiast wydawał się być bardzo spokojny. Był już na tyle stary i mądry, że doskonale wiedział, jak z czartami postępować. Poprosił więc Felka, aby przyniósł ze spiżarni ciastka, pierniki, kołacze, słowem, wszystkie słodkości, upieczone tego samego dnia.
— Czym chata bogata, Szanowni Panowie! — rzekł Cukiernik. — Przed tak daleką podróżą wypadałoby dobrze się najeść!
Diabły spoglądały na siebie ze zdziwieniem, a świeżutkie łakocie kusiły swoim zapachem. Po długiej naradzie postanowiły zostać na kolację.
Co to była za uczta! Świat takiej uczty nie widział! Czarty obżerały się do woli, wychwalając wszystkie smakołyki: pachnące kremówki, kokosowe ciasteczka, śliwki w marcepanie. Zdawało się, że biesiadzie nie będzie końca i dopiero nad ranem zmęczona Rada Czartów usiadła na kanapie.
— To musiała być diabelska robota! — powiedział rozanielony Rakus, oblizując pazury z bitej śmietany. — Takich cudownych pyszności nie mógł upiec zwykły śmiertelnik!
— W rzeczy samej — powiedział Cukiernik. — Są to rarytasy, które przyrządził wasz Fajtłapełek!
Diabłom zaparło dech w piersiach. Spojrzeli na Fajtłapełka z uznaniem i ciężko im było pozbierać myśli.
— Fajtłapełku, jesteśmy dumni, że potrafisz upiec tak wspaniale szatańskie pokusy — westchnął Rakus — ale… musisz wrócić z nami do piekła.
I kto wie, jak zakończyłaby się historia Fajtłapełka, gdyby nie sprytny Cukiernik. Nie od dziś wiadomo, że starzec znał się na sztuczkach nie gorzej niż diabły. Podkręcił więc siwego wąsa i rzekł:
— Szanowni Panowie! W piekle Fajtłapełek nie będzie mógł piec tych pyszności, ponieważ natychmiast spaliłyby się w piecu. Sami najlepiej wiecie, jak w waszym królestwie jest gorąco.
—Wiemy, wiemy — przytaknęły obżarte czarty.
— Mam dla Szanownych Panów wspaniałą propozycję. Zostawcie go u mnie na stancji, a ja obiecuję cotygodniową dostawę świeżych słodkości do piekła za darmo.
Czarty podniosły się z kanapy.
— Co zrobić? — dumały. — Zabrać ze sobą Fajtłapełka i nie mieć z niego żadnego pożytku czy zostawić na Ziemi i zyskać darmową dostawę godnych grzechu smakołyków? Naradzały się w tej sprawie ponad dwie godziny, aż w końcu przemówił sędziwy Rakus.
— Zgadzamy się na umieszczenie Fajtłapełka na stancji. Rada Czartów uznała, że Fajtłapełek nie nadaje się na diabła i tylko przynosiłby wstyd piekłu!
Na te słowa Fajtłapełek radośnie zastepował kopytkami, a w podziękowaniu przyniósł ciasto z gruszek w kształcie serca.
— A cóż to jest? — zapytał Ogniohuk.
— Ciasto z gruszek. U nas w Gruszkowie jest ich pod dostatkiem — odrzekł diabełek.
Rada Czartów oburzyła się nie na żarty! Wprawdzie wypieki Fajtłapełka nie miały sobie równych, ale przyjmować ciasto w kształcie serca, to już było dla nich stanowczo za wiele. Ale i tym razem Cukiernik wiedział, jak rozmawiać z czarnymi mocami.
— Szanowni Panowie — rzekł. — Proszę, nie zrażajcie się kształtem ciasta. Nikt nie ma przecież wątpliwości, że zostało upieczone z prawdziwym, diabelskim sercem!
— No, tak, tak — Czarty zwiesiły pyski, rezygnując z dalszej dyskusji. Przyjęły prezent, pożegnały się i...
Huk! Huk! Huk! Frrrrrrrrrrr... Odleciały kominem.
Odtąd Fajtłapełek, a właściwie cukiernik Felek, żył spokojnie w miasteczku Gruszkowo.
Swoją cukiernię nazwał (i trudno się temu dziwić):
Cukiernia - Diabelskie Sztuczki.
KONIEC
Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Co prawda małpa na ścisłej diecie, ale może podpowiesz Adelo, gdzie rzeczone Gruszkowo się znajduję? Mogłaby choć pokusie ulec...
Brawo! Wspaniała opowieść.

Brawo! Wspaniała opowieść.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Obiecuję, że, gdy tylko wybiorę się do Gruszkowa, zaproszę Cię ze sobą:) Myślę, że małpka w tej miejscowości może być niezłą atrakcją:)
Dzięki za miłe słowa i lekturę,
Pozdrawiam,
A.
Dzięki za miłe słowa i lekturę,
Pozdrawiam,
A.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Znam tę historię i już na pewno wspominałam, że bardzo ją lubię. Uważam, że jest świetnie napisana. Przede wszystkim, brawo za pomysł! Jest to zupełnie inny rodzaj pisania, niż ten, do jakiego przywykliśmy. Opowieść nie jest przesłodzona, nie jest też naiwna, zawiera w sobie wiele prawd o życiu, które umiejętnie przemycasz w lekkiej, żartobliwej formie. Stwierdziłam też, że utwór posiada też cechy bajki terapeutycznej. Prezentuje bowiem głównego bohatera w sytuacji, w której musi zmierzyć się z twardą rzeczywistością, ale także z samym sobą. Mamy motyw poszukiwania własnej tożsamości, swojego miejsca w życiu, swojego powołania. Ukazujesz również drogę Fajtłapełka - od wyśmiewanego, niepasującego do otoczenia kozła ofiarnego do kogoś, kto osiągnął sukces i robi to, co mu sprawia satysfakcję. Przy okazji zwycięża dobro... z piekła rodem
Aha, i utwór pozbawiony jest (na całe szczęście) namolnego dydaktyzmu i infantylizmu. Bo to jest częsta zmora osób piszących dla najmłodszych czytelników - albo ciągoty moralizatorskie, albo zdziecinnienie, które powoduje, że tekst jest nudny i sztuczny. U Ciebie mamy coś wręcz przeciwnego - czytając Cię, można odnieść wrażenie, że sama świetnie się bawisz, towarzysząc Fajtłapełkowi w jego perypetiach.
Lubię Twój styl, bo pióro masz lekkie, potrafisz rozśmieszyć, wzruszyć, podchodzisz do opisywanych wydarzeń z leciutką ironią. Doskonale wiesz, jak należy zwracać się do dzieci.
Pozdrawiam,

Glo.
PS. Szczegółowe rozkminki stylistyczne tym razem sobie daruję, bo już Ci je pisałam swego czasu. Teraz jedynie pozwoliłam sobie pochwalić całość, bo może zapomniałam wtedy...?


Lubię Twój styl, bo pióro masz lekkie, potrafisz rozśmieszyć, wzruszyć, podchodzisz do opisywanych wydarzeń z leciutką ironią. Doskonale wiesz, jak należy zwracać się do dzieci.



Pozdrawiam,

Glo.
PS. Szczegółowe rozkminki stylistyczne tym razem sobie daruję, bo już Ci je pisałam swego czasu. Teraz jedynie pozwoliłam sobie pochwalić całość, bo może zapomniałam wtedy...?


Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Gloinnen, bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Właśnie w taki sposób (jak określiłaś) chciałabym pisać bajki. Fajnie, że na początek się udało:) Mam nadzieję, że będzie się udawać więcej razy, ech, bo niestety teraz (z powodu nawału pracy różnego rodzaju) nie piszę bajek:(
Dziękuję również za wskazówki:)
Pozdrawiam serdecznie
A.
Dziękuję również za wskazówki:)
- to mnie zaskoczyło. Tzn tak: ja tak myślę, że jest to bajka terapeutyczna (również), ale jesteś pierwszą osobą, która tak o niej napisała.Adela pisze: Stwierdziłam też, że utwór posiada też cechy bajki terapeutycznej.
- to jest dla mnie podstawa:) i bardzo się cieszę, że czytelnik może odnieść takie wrażenie.Adela pisze:czytając Cię, można odnieść wrażenie, że sama świetnie się bawisz, towarzysząc Fajtłapełkowi w jego perypetiach.
Pozdrawiam serdecznie

A.
Re: Bajka o Diabełku Fajtłapełku cz.3.
Jestem pod wielkim wrażeniem
pozdrawiam




pozdrawiam

