Wojtuś zastał Pana Tabelkę w szkole. Stary nauczyciel siedział przy biurku. Gdy spostrzegł, że jego uczeń kręci się na szkolnym korytarzu, zaprosił go do klasy. Wojtuś z wielkim zaniepokojeniem spojrzał na stos kartkówek piętrzący się na biurku, ale na szczęście nabrał odwagi i opowiedział Panu Tabelce o wszystkim, co mu się przytrafiło w ciągu całego dnia. Mówił i mówił, a stary nauczyciel słuchał uważnie, raz po raz przecierając grube szkła okularów. Gdy opowieść Wojtusia dobiegła końca, Pan Tabelka wziął głęboki oddech i rzekł:
- Wojtusiu, czy ja przypadkiem się nie przesłyszałem? Chcesz mi powiedzieć, że straciłeś rozum?
- Tak. I ani w kapuście, ani u boćka Zdenka go nie odnalazłem.
- I uważasz, że zostawiłeś go w szkole? - Pan Tabelka nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
- Zgadza się.
- To jesteś w wielkim błędzie! Matematyka nie odbiera ludziom rozumu! Ona wyjaśnia wiele niewytłumaczalnych rzeczy!
- Tak? - Wojtuś podrapał się po głowie.
- Ależ oczywiście! Matematyka jest królową nauk, która dba o to, aby świat miał jakąkolwiek logikę. Jedynym cudem na tej planecie, który może pozbawić mężczyznę rozumu, jest kobieta.
- Kobieta?
- Nikt inny. - Pan Tabelka założył okulary. - Kobieta, w której mężczyzna się zakochał! W twoim przypadku zdrowy rozsądek skonfiskowała Ania.
- Ania? - spytał Wojtuś.
- Bez dwóch zdań! Już od pół roku wpatrujesz się w nią jak w święty obrazek.
- Nieprawda! - Wojtuś zaczerwienił się i, pożegnawszy się z nauczycielem, ruszył w stronę domu Ani. Skoro Pan Tabelka twierdził, że kobieta odbiera rozum, warto było spróbować zapytać i ją. Bądź co bądź, Wojtuś wstydził przyznać się, że kocha Anię, ale problem był już na tyle poważny, że należało i z nią porozmawiać otwarcie.
Myślicie, że Wojtuś odnalazł swój rozum u Ani?
Ależ skąd! Ania wyśmiała go, twierdząc, że szukanie własnego rozumu to najgłupszy pomysł o jakim kiedykolwiek słyszała i jedyne, co mogła ukraść, to jego serce, którego i tak mu nie odda.
- A kiedy mi je oddasz? - Wojtuś bezradnie zapytał.
- Gdy się ze mną ożenisz! Nie wcześniej. I tylko wtedy, kiedy przestaniesz robić z siebie klauna, bo jak na razie nadajesz się jedynie do cyrku - rzekła.
- Do cyrku? Masz rację! Skoro jestem klaunem to możliwe, że w cyrku odnajdę rozum.
- To na pewno - odpowiedziała Ania, zalotnie mrużąc oczy.
Gdy Wojtuś przybył do namiotu cyrkowego, trupa zawodowych klaunów miała próbę generalną. Klauni o czerwonych nosach, za dużych butach i spodniach w kolorową kratkę wykonywali fikołki, przewracali się, potykali, a to krzyczeli, a to śmiali się do rozpuku kiszek. Po zakończeniu próby Wojtuś nagrodził klaunowskie wygłupy głośnymi brawami, po czym śpiesznie opowiedział historię, która mu się przydarzyła. Klauni patrzyli na chłopca ze zrozumieniem, radząc mu, aby porozmawiał z Królem Klaunów.
Król Klaunów, z czerwonym nosem wielkości dojrzałego jabłka, przesiadywał wśród sukni z cekinami i różnobarwnych kostiumów w małej cyrkowej garderobie. Kiedy w drzwiach pojawił się chłopiec, Król Klaunów spytał:
- Szukasz swojego rozumu?
- Tak, a skąd o tym wiesz? - Na twarzy Wojtusia pojawiło się zdziwienie.
- Jestem ekspertem do spraw technologii niedorzecznych rzeczy. Musisz mi przyznać rację, że poszukiwanie rozumu to bardzo śmieszna, wręcz absurdalna sprawa.
- A bo ja wiem - Wojtuś speszył się, odwracając wzrok od okrąglutkiej jak słońce twarzy Króla Klaunów.
- No dobrze, zostawmy to - odchrząknął Król. - Ania powiedziała ci, że jesteś klaunem, nieprawdaż?
- Tak stwierdziła.
- Mój drogi Wojtusiu, zawód klauna nie należy do najłatwiejszych, bo najtrudniej jest umieć się śmiać z samego siebie. My, klauni jesteśmy magikami śmiechu. Nie umiemy założyć buta - chichoczemy wniebogłosy. Gdy poślizgniemy się na skórce z banana lub zgubimy skarpetkę - zrywamy boki ze śmiechu. Ale kiedy zapada kurtyna i schodzimy ze sceny, skórki od banana wyrzucamy do kosza, a buty chowamy do szafy. Ty, tym razem straciłeś rozum, ale, gdy światła tego dnia zgasną, zrozumiesz, że tak naprawdę rozumek przez cały czas był w twojej główce. Ot, urządziłeś sobie świetną zabawę, dzięki której przeżyłeś niesamowitą przygodę.
- Tak właśnie było. Poznałem srokę z jednym złotym okiem, gąsienicę Tanecznicę i bociana Zdenka. Dowiedziałem się, że matematyka jest królową nauk i odwiedziłem Anię, która kiedyś zostanie moją żoną.
- No widzisz. - Król uśmiechnął się pogodnie. - Jesteś klaunem z krwi i kości - dodał, poklepując Wojtusia po ramieniu.
I tak Wojtuś resztę dnia spędził z Królem Klaunów, od którego nauczył się kilku cyrkowych skeczy. Tuż przed zmrokiem wrócił do domu, zjadł pyszną kolację i położył się w swoim łóżeczku.
Leżąc, wyobraził sobie, że oto gąsienica Tanecznica, która przemieniła się w motyla Pazia Królowej i zmieniła swój repertuar artystyczny na tańce klasyczne, zaprasza widzów na przedstawienie klauna Wojtusia. Widownia klaszcze, tymczasem główna gwiazda nie pojawia się na estradzie. Zdenerwowana Tanecznica zagląda za kurtynę, za którą niestety nikogo nie znajduje. Odwraca głowę… Ale co to?! Wojtuś jednym susem wyskakuje z konopi i biegnie w kierunku rzeki, krzycząc:
- Przepraszam, Tanecznico, ale dziś nie mogę wystąpić w roli klauna! Płynę w daleki rejs, jako kapitan Zacerowanej Tratwy.
I odpływając, zapadł w głęboki sen.
KONIEC
Bajka o Wojtusiu, który stracił rozum cz.2.
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Bajka o Wojtusiu, który stracił rozum cz.2.
Opowiadanie jest wspaniałe, jak to zwykle u Ciebie.
Tym razem jednak przyłapałem Cię na kilku drobnych pomyłkach.
Pozwoliłem sobie zacytować.
Sorki za ten drobiazgowy rozbiór, musisz jednak pamiętać, że dla dzieci trzeba pisać wyjątkowo starannie.
Pozdrawiam

Tym razem jednak przyłapałem Cię na kilku drobnych pomyłkach.
Pozwoliłem sobie zacytować.
Moim zdaniem powinnaś napisać "w zadużych butach i spodniach".Adela pisze:klauni o czerwonych nosach, za dużych butach i spodniach w kolorową kratkę
Tu chyba powinno być "wśród sukien z cekinami".Adela pisze:przesiadywał wśród sukni z cekinami i różnobarwnych kostiumów
W tym zdaniu odpuściłbym sobie ostatni wyraz. Niedorzeczne rzeczy brzmią jak masło maślane albo gumowa gumka. Niedorzeczne technologie wystarczą w zupełności.Adela pisze:do spraw technologii niedorzecznych rzeczy
Z tym też musisz coś zrobić, wygląda bowiem jakby motyl był własnością Pazia Królowej. Ja bym pominął "motyla" albo "Pazia". W dodatku "paź królowej" piszemy małą literą.Adela pisze:która przemieniła się w motyla Pazia Królowej
Sorki za ten drobiazgowy rozbiór, musisz jednak pamiętać, że dla dzieci trzeba pisać wyjątkowo starannie.
Pozdrawiam




Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Bajka o Wojtusiu, który stracił rozum cz.2.
Małpko (jeśli mogę się tak zwracać) dziękuję za uwagi, tak, tak - dla dzieci trzeba pisać baaardzo starannie. Tylko nie wiem, co zrobić z motylem Pazia, hmm, pomyślę:)
Bardzo dziękuje za lekturę i cieszę się, że było ok:)
Pozdrawiam,
A.
Bardzo dziękuje za lekturę i cieszę się, że było ok:)
Pozdrawiam,
A.