Bursztyny

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Bursztyny

#1 Post autor: Ewa Włodek » 11 kwie 2014, 16:47

Stał skamieniały, nie czując twardych garści, mocno wciskających go w ziemię. Porcięta, zsikane ze strachu, oblepiały nożyny, przepocona koszulka kleiła się do torsu, gardło płonęło, policzki zalewały parzące łzy, a w całym ciele, od ciemienia po stopy, tłukł się przerażony ptak.
Pożar szalał. Zabudowania stały w ogniu od kalenic po fundamenty, dach domu był ogromną żagwią. Przez rozświetlone podwórko dwu mundurowych przeganiało krowy, jeden prowadził konie, opierające się i boczące na płomienie i żar; ich ciemna sierść wydawała się czerwona. Na tle ognia przesunęło się czterech innych, w takich samych mundurach, z karabinami w rękach. Stanęli naprzeciwko ściany, pod którą tkwił Tadek i kuliła się Tekla, a oboje obejmowała matka, do której podszedł ten ich dowódca, niski, krępy, z twarzą naznaczoną brązowym znamieniem na żuchwie. Sięgnął do wycięcia w bluzce matki, szarpnięciem zerwał z jej szyli sznur toczonych bursztynów, które nosiła zawsze, nie zdejmując ich nawet do mycia i snu. Chowając korale do kieszeni, wolną ręką machnął w kierunku tych czterech z bronią.
Nie słyszał strzałów, zobaczył tylko, jak plecy Tadka znaczą na tynku ciemny pas, a matka pada na zwinięta na ziemi Teklę. Potem wszystko wypełniła ruda poświata.


- Czyli skąd pan właściwie pochodzi? Bo to dla nas istotne, rozumie pan, ze względu na Grażynkę. - Tęgawa, mile uśmiechnięta kobieta podniosła do ust kryształowy kieliszek z winem. Na jej szyi pysznił się sznur starych, szlifowanych bursztynów, atłasowo łamiących światło żyrandola nad stołem. Ponad dwadzieścia lat czekał i starannie przygotowywał się, by je znów zobaczyć.
- Urodziłem się w takiej wiosze na południu, zasobne gospodarstwa, i tak dalej. Mieszkałem tam przez dziewięć lat, później zabrano mnie, okoliczności, proszę pani… - zmusił się, żeby wreszcie oderwać oczy od bursztynów, spojrzał na kobietę i wygiął usta w swoim wystudiowanym, zniewalającym uśmiechu, który zawsze odwracał uwagę rozmówców od pustki, czającej się pod powiekami.
- Jakie okoliczności? Córka nic nie mówiła, a my, jako rodzice musimy… - znamię na żuchwie przypalającego papierosa mężczyzny drgnęło, jakby przez chwilę żyło własnym życiem. Spojrzał na nie przelotnie, uśmiechnął się.
- Była wojna, okupacja, ojciec zginął, matka miała nas trójkę, ja byłem najmłodszy. Później było po wojnie, i jednej nocy była u nas we wsi akcja, wie pan, to się nazywało walką z bandytyzmem, więc - nowa władza, ta więcej polityczna, mundurowi, pożar, matka i starsze rodzeństwo - pod ścianą, ponoć za współudział, ta-ta-ta, pif-paf, i - jak to mówią - po balu… Aaaa, prawda, to chyba ważne, ich dowódca przedtem zdarł mojej matce sznurek korali, takich starych, miała je po swojej babce… Ooo, teraz pani je ma… - brodą wskazał na bursztyny na szyi kobiety, równocześnie nieznacznie wsuwając lewą dłoń pod skórzaną, motocyklową wiatrówkę, której nie zdjął, siadając do stołu. Kobieta niemal podskoczyła, odruchowo sięgnęła do dekoltu, spojrzała na męża, w jej oczach mignęło zdumienie, które po chwilki zmieniło się w zrozumienie. Mężczyzna ze znamieniem poderwał się, ale zastygł, widząc przed twarzą lufę pistoletu.

Siedział w przedziale w swobodnej, nonszalanckiej pozycji, „zachodni” pociąg jechał szybko, cicho, za oknami migały krajobrazy, obok pobrzmiewały obcojęzyczne rozmowy, które dla niego już nie były obcojęzyczne, lecz - swoje. Na szybie załamał się promień zachodzącego słońca, na moment zalał przedział czerwoną poświatą. Spojrzał na ten blask, licząc, że płomienie, szalejące w nim przez wiele tysięcy nocy - przygasły. I mając nadzieję, że tam, wiele set kilometrów na wschód od miejsca, w którym teraz był, czyjś pożar będzie się rozbestwiać, migocząc w paciorkach bursztynów, przypominając, że on zawsze może wrócić.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Bursztyny

#2 Post autor: skaranie boskie » 11 kwie 2014, 21:04

Tym razem mniej tajemniczo.
To raczej miniatura, niż opowiadanie.
Trzy sceny, każda - pomimo zaznaczonego między wersami upływu czasu - stanowi kontynuację poprzedniej. Dobrze napisane. Chce się doczytać do końca, a potem, po przeczytaniu, przychodzi żal, że to już koniec.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Bursztyny

#3 Post autor: Patka » 11 kwie 2014, 22:15

skaranie boskie pisze:Chce się doczytać do końca, a potem, po przeczytaniu, przychodzi żal, że to już koniec.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami (i resztą ciała). Za krótkie. To największy minus utworu. Wyłapałam jeszcze:
Ewa Włodek pisze:ich ciemna sierść wydawała się - czerwona.
Nie rozumiem użycia tutaj myślnika. Burzy rytm zdania. Podobna sytuacja jest kilka zdań później.
Ewa Włodek pisze:a matka pada na zwinięta na ziemi Teklę.
Brak ogonka.
Ewa Włodek pisze:Czyli skąd pan właściwie pochodzi? Bo to dla nas istotne, rozumie pan, ze względu na Grażynkę - tęgawa, mile uśmiechnięta
Zły zapis dialogów. To po myślniku nie jest kontynuacją wypowiedzi bohaterki, to już nowe zdanie. Podobnie masz przy innych wypowiedziach.


Bardziej krytycznie nie będę patrzeć. Podobało mi się. Czyta się bardzo dobrze, tekst nie jest głupi, dialogi interesujące. Naprawdę szkoda, że to takie krótkie.

Pozdrawiam
Patka

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Bursztyny

#4 Post autor: Ewa Włodek » 12 kwie 2014, 21:53

skaranie boskie pisze: Tym razem mniej tajemniczo.
cóż, Robercie, kiedyś o tym, że po wojnie nowa władza w majestacie własnego prawa mordowała tych, których uważała za przeciwników, nie bacząc nieraz na wiek i płeć, a i łupem nie gardząc - mówiło się na ucho. teraz nawet w literaturze faktu czy pozycjach historycznych z prawdziwego zdarzenia można o tym poczytać. A ta historia - też prawdziwa, z moimi niewielkimi modyfikacjami...
:vino: :vino:
Patka pisze: Za krótkie. To największy minus utworu.
ooo, Patko, a ja tak lubię krótkie formy.
Za wypunktowanie błędów - dzięki wielkie, poprawię.
:) :)
Kochani, najpiękniej Wam dziękuje, że wstąpiliście, poczytaliście i powiedzieliście słowa dobre i konstruktywne...
moc dobrego Wam posyłam...
Ewa

karolek

Re: Bursztyny

#5 Post autor: karolek » 13 kwie 2014, 0:12

.
Ostatnio zmieniony 26 lis 2016, 16:35 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Bursztyny

#6 Post autor: Ewa Włodek » 13 kwie 2014, 9:17

karolek pisze:
Mam rozumieć, że ożenił się z córką, tego co ukradł naszyjnik jego matce i dał swojej żonie. Inaczej nie byłby w stanie znaleźć wisiorka.
och, Karolku, chcąc się do kogoś zbliżyć wcale nie trzeba się od razu - żenić...
karolek pisze: Chciał się zemścić? Dokonał tego, czy też nie?
a jak myślisz?
karolek pisze: Tylko nastraszył ich?
Cóż, jest takie stare, mądre powiedzenie: kto umiera - boi się raz, kto się boi śmierci, umiera wiele razy dziennie...
:) :)
przepraszam Cię, że swoimi tekstami wprowadzam zamieszanie u Czytelników...
dziękuję pięknie za to, że wstąpiłeś, pobyłeś chwilę i podzieliłeś się ze mną Swoimi refleksjami po lekturze...
moc serdecznego posyłam...
Ewa

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Bursztyny

#7 Post autor: Gloinnen » 13 kwie 2014, 11:20

Ewa Włodek pisze: Porcięta, zsikane ze strachu,
Zastanawiam się nad "zsikane"...
Zsikać się może człowiek. Wyobrażam sobie zsikane dziecko, choć nie jestem pewna, czy tutaj istnieje strona bierna. (Dobre pytanie do językoznawcy - Patko, co Ty na to?)

Porcięta mogły być, moim zdaniem, "zasikane", albo "obsikane".

Pozdrawiam,
:kwiat:

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Bursztyny

#8 Post autor: Ewa Włodek » 13 kwie 2014, 15:39

Gloinnen pisze: Ewa Włodek pisze:
Porcięta, zsikane ze strachu,


Zastanawiam się nad "zsikane"...
Zsikać się może człowiek. Wyobrażam sobie zsikane dziecko, choć nie jestem pewna, czy tutaj istnieje strona bierna. (Dobre pytanie do językoznawcy - Patko, co Ty na to?)
Patka - odpowie za Siebie.

Natomiast ja powiem od siebie - zasady: są i obowiązują, ale czasem autorzy tekstów literackich - niech się to i w przypadku moich drobiażdżków tak umownie nazywa - pozwalają sobie na stosowanie rozmaitych zabiegów, pomagających rozszerzyć stronę znaczeniową tekstu (czy jak się tam to lichio nazywa). Tutaj skorzystała z tej możliwości i w swoisty sposób "upersonifikowałam" te porcięta - cóż, kilkuletnie dziecko - świadek morderstwa na własnej matce i rodzeństwie oraz zagłady całego swojego życia (spalony dom i tak dalej) - przeżywa piekło do sześcianu albo n-tej potęgi. Więc nawet - jego ubranie trzęsie się ze strachu i zgrozy. Stąd - owoż "zsikanie", w tym znaczeniu - "zasikane" byłoby zbyt słabo nacechowane, zasikana może być pielucha w sposób jak najbardziej naturalny.
:rosa: :rosa:
Dziękuję Ci najpiękniej za odwiedziny, za ofiarowaną chwile i za konstruktywna uwagę...
serdeczność posyłam...
Ewa

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Bursztyny

#9 Post autor: Gloinnen » 13 kwie 2014, 23:21

Ewa Włodek pisze:Więc nawet - jego ubranie trzęsie się ze strachu i zgrozy.
Użyta przez Ciebie personifikacja przywiodła mi na myśl wizję sikających (dosłownie) porciąt. Sorry, ale nie mam wpływu na moje wisielcze poczucie humoru...

:sorry: :hang:
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

witek kiejrys
Posty: 458
Rejestracja: 04 mar 2012, 20:24

Re: Bursztyny

#10 Post autor: witek kiejrys » 14 kwie 2014, 8:19

dobre. bardzo dobre, Ewo, opowiadanie. każde słowo więcej zmusiłoby Cię do napisania, co najmniej, kilkunastostronicowego tasiemca.
oczywiście, zawsze możesz to zrobić, bo piszesz ze swadą, ale w tym opowiadaniu - stop!
zauważ, jak każdemu mało! stop! - niech uruchomią wyobraźnię. na mnie działa!
:bravo: :kofe:
pozdrawiam serdecznie, witek
samotność łączy tych, których zbiorowisko rozdziela

Albert Camus

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”