Hm, Qń ma jakby mieszane odczucia w tym całym bigosie z butami. Nie ma spójności z metaforą o hotelu, bo hotel służy raczej do spędzenia nocy... a w butach chodzimy dzionkiem, no chyba, że jakiś szalony Qunik sprowadził do hotelu rozprażoną klaczkę i nie ma czasu na czekanie, aż się ściemi... ale do rzeczy... chyba, że ktoś śpi w butach, to ma wtedy sens ale czasy dzikiego zachodu się bezpowrotnie skończyły, jak i syndrom jednej pary butów w domu, kiedy ojciec i synowie - w różnych godzinach chodzili "namszę" w niedzielę
Qń byłby w stanie uwierzyć w obtarty nosek ale nie na szpilkach

Podczas takiej poga-wędki, można zatrzeć niejeden nosek.
Facit. Nie czuję tego wiersza tak dobrze, jak butów, w których nocują moje... kopytka. Raczej średniaczek z tendencją do niskich stanów w Miedoni. Ale to wcale nie przeszkadza, żeby cuś w dziób nie chlusnąć z szanownym autorem:)
