Zwyczajne życie /1/
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Zwyczajne życie /1/
Zmrok zapadał coraz szybciej. Ciepły, wczesnowiosenny dzień dobiegał końca.
Maria, z trudem łapiąc oddech, potykając się o wystające korzenie, brnęła przez gęsty las. Ledwie nadążała za przewodnikiem i grupą podobnych do niej biedaków, po drugiej stronie granicy szukających dla siebie lepszej przyszłości. Od dawna wiedziała, że w Niemczech, niemal tuż za granicą, można się nająć do pracy w polu. Że nie najgorzej płacą i do tego dają dobrze zjeść i się wyspać.
- Już jesteśmy. – Cichy szept przewodnika upewnił ją, że właśnie minęli zieloną granicę.
- I co dalej? – spytał ktoś z grupy?
- Teraz musicie sobie radzić sami.
Maria znała cel swojej wyprawy - maleńka wieś, jakieś dwadzieścia kilometrów przed Odrą. Musi tam dotrzeć sama, pieszo. Tylko jak trafi? Jej starsza siostra, Jadwiga, od dwóch lat pracuje tam w gospodarstwie. Uprosiła bauera, żeby ją przyjął. Musi pytać ludzi o Ladsberg, a potem o Königsberg. Stamtąd do Guden już tylko piętnaście kilometrów. Na pewno trafi.
Usiadła na mchu, plecami oparłszy się o pień starej sosny. Było dość chłodno, zbliżał się kwietniowy poranek. Wydawało jej się, że siedzi w domu. Niby zadrzemuje, ale chłód budzi ją co chwila. Stach miał przyjść tej nocy. Pewnie nie mógł. Znów leśniczy wysłał go na nocny patrol. Wszystko przez tych kłusowników.
Stach jest młodym gajowym. Wśród biedoty, jakiej pełno w okolicznych siołach, państwowa posada to rarytas. A Stach chce ją, córę biednego gospodarza, co to ledwie na półmorgu siedzi, za żonę. I ona chce Stacha, ale jak może pozwolić, żeby on, jej Stach, na językach całej okolicy był noszony, że taką sobie niedojdę wziął? Nie może. Musi zarobić u Niemca, dokupić ziemi do ojcowizny, sama sobie sprawić posag. Musi i kwita!
Powoli podniosła się z ziemi i ruszyła drogą, zostawiając za sobą pierwsze oznaki budzącego się dnia.
Miała szczęście. Po godzinie wędrówki dogonił ją wóz. Woźnica zagadnął coś po niemiecku.
Spojrzała na niego ogłupiałym wzrokiem i odpowiedziała jedyne, co umiała:
- Landsberg, tam?
- Polka? – zapytał woźnica w jej ojczystym języku.
- Ulitujcie się, panie – zaczęła błagalnym tonem – nie donośta na mnie…
- Uspokój się – przerwał jej łagodnie. – Ja też z Polski. Pracuję tu w gospodarstwie. Siadaj podwiozę cię kawałek.
Pomógł wgramolić się umęczonej dziewczynie na wóz i pognał konie. Po drodze, trochę przysypiając, opowiedziała mu dokąd i po co wędruje. On wytłumaczył jej, którędy musi iść, żeby ominąć większe miasta, gdzie łatwo mogłaby wpaść w ręce policji, i podzielił się swoim śniadaniem. Powoli, gwarząc i podrzemując na zmianę, minęli Wirzebaum, Prittisch, Gollmütz i dotarli do miasteczka zwanego Schwerin. Tu woźnica kończył swoją podróż na targu. Dalej była zdana na własne siły. Sto kilometrów pieszej wędrówki przez obcy, często wrogi kraj. No niezupełnie. Chłopak zdobył gdzieś kawałek papieru i kopiowym ołówkiem napisał jej nazwę wioski i kilku większych miejscowości po drodze. Landsberg miała ominąć, skręcając pięć kilometrów za Schwerin na Küstrin, a potem wzdłuż Odry na północ.
Pożegnała się z uczynnym i miłym wozakiem i raźno ruszyła w drogę.
cdn.
Maria, z trudem łapiąc oddech, potykając się o wystające korzenie, brnęła przez gęsty las. Ledwie nadążała za przewodnikiem i grupą podobnych do niej biedaków, po drugiej stronie granicy szukających dla siebie lepszej przyszłości. Od dawna wiedziała, że w Niemczech, niemal tuż za granicą, można się nająć do pracy w polu. Że nie najgorzej płacą i do tego dają dobrze zjeść i się wyspać.
- Już jesteśmy. – Cichy szept przewodnika upewnił ją, że właśnie minęli zieloną granicę.
- I co dalej? – spytał ktoś z grupy?
- Teraz musicie sobie radzić sami.
Maria znała cel swojej wyprawy - maleńka wieś, jakieś dwadzieścia kilometrów przed Odrą. Musi tam dotrzeć sama, pieszo. Tylko jak trafi? Jej starsza siostra, Jadwiga, od dwóch lat pracuje tam w gospodarstwie. Uprosiła bauera, żeby ją przyjął. Musi pytać ludzi o Ladsberg, a potem o Königsberg. Stamtąd do Guden już tylko piętnaście kilometrów. Na pewno trafi.
Usiadła na mchu, plecami oparłszy się o pień starej sosny. Było dość chłodno, zbliżał się kwietniowy poranek. Wydawało jej się, że siedzi w domu. Niby zadrzemuje, ale chłód budzi ją co chwila. Stach miał przyjść tej nocy. Pewnie nie mógł. Znów leśniczy wysłał go na nocny patrol. Wszystko przez tych kłusowników.
Stach jest młodym gajowym. Wśród biedoty, jakiej pełno w okolicznych siołach, państwowa posada to rarytas. A Stach chce ją, córę biednego gospodarza, co to ledwie na półmorgu siedzi, za żonę. I ona chce Stacha, ale jak może pozwolić, żeby on, jej Stach, na językach całej okolicy był noszony, że taką sobie niedojdę wziął? Nie może. Musi zarobić u Niemca, dokupić ziemi do ojcowizny, sama sobie sprawić posag. Musi i kwita!
Powoli podniosła się z ziemi i ruszyła drogą, zostawiając za sobą pierwsze oznaki budzącego się dnia.
Miała szczęście. Po godzinie wędrówki dogonił ją wóz. Woźnica zagadnął coś po niemiecku.
Spojrzała na niego ogłupiałym wzrokiem i odpowiedziała jedyne, co umiała:
- Landsberg, tam?
- Polka? – zapytał woźnica w jej ojczystym języku.
- Ulitujcie się, panie – zaczęła błagalnym tonem – nie donośta na mnie…
- Uspokój się – przerwał jej łagodnie. – Ja też z Polski. Pracuję tu w gospodarstwie. Siadaj podwiozę cię kawałek.
Pomógł wgramolić się umęczonej dziewczynie na wóz i pognał konie. Po drodze, trochę przysypiając, opowiedziała mu dokąd i po co wędruje. On wytłumaczył jej, którędy musi iść, żeby ominąć większe miasta, gdzie łatwo mogłaby wpaść w ręce policji, i podzielił się swoim śniadaniem. Powoli, gwarząc i podrzemując na zmianę, minęli Wirzebaum, Prittisch, Gollmütz i dotarli do miasteczka zwanego Schwerin. Tu woźnica kończył swoją podróż na targu. Dalej była zdana na własne siły. Sto kilometrów pieszej wędrówki przez obcy, często wrogi kraj. No niezupełnie. Chłopak zdobył gdzieś kawałek papieru i kopiowym ołówkiem napisał jej nazwę wioski i kilku większych miejscowości po drodze. Landsberg miała ominąć, skręcając pięć kilometrów za Schwerin na Küstrin, a potem wzdłuż Odry na północ.
Pożegnała się z uczynnym i miłym wozakiem i raźno ruszyła w drogę.
cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Zwyczajne życie /1/
No, zwyczajnie zapowiada się ten tekst. Treść można oczywiście nadrobić stylem, który tu jednak jakoś specjalnie nie powala na kolana. Nie wiem, czy bym chciała tak napisaną powieść przeczytać, wiedząc, że istnieje mnóstwo o wiele ciekawszych i lepiej napisanych utworów.
(ale inni pewnie pochwalą, tylko ja jestem maruda)
Jest poprawnie - ot co!
Zapytam się: w jakim czasie dzieje się akcja? Bo współcześnie to chyba Polka wędrująca po obcym kraju nie musi bać się policji... Przepraszam, jeśli zadałam głupie pytanie.
Teraz trochę cytowania:
zadrzemać
zadrzemać (choć temu raczej ufać nie można, bo tam program odmienia wyrazy)
zadrzemać
Tyle.
Pozdrawiam
Patka
(ale inni pewnie pochwalą, tylko ja jestem maruda)
Jest poprawnie - ot co!
Zapytam się: w jakim czasie dzieje się akcja? Bo współcześnie to chyba Polka wędrująca po obcym kraju nie musi bać się policji... Przepraszam, jeśli zadałam głupie pytanie.
Teraz trochę cytowania:
Niby nic złego, ale mamy powtórzenie treści: drugie zdanie znaczy to samo, co pierwsze, tylko jakby "od drugiej strony". Nie sądzę, by podwójna informacja o kończącym się dniu była aż taka ważna. Zwłaszcza, że w zdaniach nie ma nic szczególnego, ot, zwyczajne wypowiedzi, jakich pełno w opowiadaniach. Wręcz banalne zaczęcie utworu.skaranie boskie pisze:Zmrok zapadał coraz szybciej. Ciepły, wczesnowiosenny dzień dobiegał końca.
Brakuje mi jakieś informacji, co się stało z przewodnikiem i innymi z grupy. Za szybko leci akcja.skaranie boskie pisze: Teraz musicie sobie radzić sami.
Maria znała cel swojej wyprawy.
Wiadomo.skaranie boskie pisze: I co dalej? – spytał ktoś z grupy?
Połączyłabym zdania myślnikiem, chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego.skaranie boskie pisze:Maria znała cel swojej wyprawy. Maleńka wieś, jakieś dwadzieścia kilometrów przed Odrą.
Skąd ta nagła zmiana czasu?skaranie boskie pisze: Musi tam dotrzeć sama, pieszo. Tylko jak trafi? Jej starsza siostra, Jadwiga, od dwóch lat pracuje tam w gospodarstwie. Uprosiła bauera, żeby ją przyjął. Musi pytać ludzi o Ladsberg, a potem o Königsberg. Stamtąd do Guden już tylko piętnaście kilometrów. Na pewno trafi.
O, poznałam nowe słówko, nie wiedziałam, że istnieje taka forma, musiałam sprawdzić w słowniku, i rzeczywiście: "zadrzemać" istnieje. Choć nie wiem, czy pasuje tu czas teraźniejszy. Bo jak sama nazwa wskazuje: zadrzemać znaczy 'zapaść w drzemkę'. Coś, co ma się dokonać w przyszłości. Inna sprawa, że formy "zadrzemuje" w słownikach nie ma:skaranie boskie pisze:Niby zadrzemuje,
zadrzemać
zadrzemać (choć temu raczej ufać nie można, bo tam program odmienia wyrazy)
zadrzemać
Przecinek przed "i". Zdanie jest rozbudowane, trzeba zamknąć wtrącenie ("żeby ominąć..." do "policji"). Główne zdanie to właśnie "On wytłumaczył jej, którędy musi iść, i podzielił się swoim śniadaniem". Widzisz, nawet bez wtrącenia zdanie wymaga przecinka.skaranie boskie pisze: On wytłumaczył jej, którędy musi iść, żeby ominąć większe miasta, gdzie łatwo mogłaby wpaść w ręce policji i podzielił się swoim śniadaniem.
Tyle.

Pozdrawiam
Patka
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /1/
Zacznę od końca.
Przecinek wstawię.
Myślnik też wstawię. To akurat dobry pomysł.
Pytasz o czas akcji.
Właściwie nietrudno się domyślić, jeśli ma się jakie takie pojęcie o historii. Niedomyślnym jednak obiecuję, że niebawem to ujawnię.
Dziękuję za wizytę pod tekstem.

Przecinek wstawię.

Myślnik też wstawię. To akurat dobry pomysł.
Pytasz o czas akcji.
Właściwie nietrudno się domyślić, jeśli ma się jakie takie pojęcie o historii. Niedomyślnym jednak obiecuję, że niebawem to ujawnię.
A widziałaś Ty, Patko droga, współczesną Polkę, wędrującą pieszo po Niemczech rozlokowanych przed Odrą? A mówią, że nie ma głupich pytań. Podobno...Patka pisze:Zapytam się: w jakim czasie dzieje się akcja? Bo współcześnie to chyba Polka wędrująca po obcym kraju nie musi bać się policji... Przepraszam, jeśli zadałam głupie pytanie.
Dziękuję za wizytę pod tekstem.

Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Zwyczajne życie /1/
Oj, tylko pytałam. Domyślam się, że tekst nie dzieje się w dzisiejszych czasach, ale właśnie - zaczęłam czytać i byłam nastawiona, że to jednak dziś, w naszych czasach, się dzieje, więc dialog z wozakiem wybił mnie z rytmu. Nie musisz być złośliwy.skaranie boskie pisze:A widziałaś Ty, Patko droga, współczesną Polkę, wędrującą pieszo po Niemczech rozlokowanych przed Odrą? A mówią, że nie ma głupich pytań. Podobno...
Nie, nie widziałam. A nawet jeśli, to co w tym złego, że sobie Polka wędruje?
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /1/
Sorki, Patko.
Koniec złośliwości
Może
?
Koniec złośliwości

Może

Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Zwyczajne życie /1/
Witaj boski Adminie.

Wiem, reka, czy tez: klawiatura mi uschnie, ale troche sie poczepiam.
Od razu powiem, ze ja chetnie poczytam dalej, lubie takie opowiesci, a rzecz nie dzieje sie, szczesliwie, za Piasta - zatem wszystko gra.
Wydlubalam:
Brakuje czegos, zdecydowanie.
Tyle ode mnie, czekam na ciág dalszy i pozdrawiam,
J.


Wiem, reka, czy tez: klawiatura mi uschnie, ale troche sie poczepiam.
Od razu powiem, ze ja chetnie poczytam dalej, lubie takie opowiesci, a rzecz nie dzieje sie, szczesliwie, za Piasta - zatem wszystko gra.
Wydlubalam:
Zmienilabym szyk: Ledwie nadążała za przewodnikiem i grupą podobnych do niej biedaków, szukających dla siebie lepszej przyszłości po drugiej stronie granicy.skaranie boskie pisze:Ledwie nadążała za przewodnikiem i grupą podobnych do niej biedaków, po drugiej stronie granicy szukających dla siebie lepszej przyszłości.
Przed ostatnim "i" dorzucilabym przecinek.skaranie boskie pisze:Że nie najgorzej płacą i do tego dają dobrze zjeść i się wyspać.
Dlaczego musi sama i to akurat pieszo? A jak w drodze znajdzie towarzyszy? Albo kolejny mily wozak zaproponuje podwózke, to co - powinna odmówic?skaranie boskie pisze:Musi tam dotrzeć sama, pieszo.
Niby jasne, niby wiadomo. Moze: uprosila bauera, by takze i já przyjál?skaranie boskie pisze:Jej starsza siostra, Jadwiga, od dwóch lat pracuje tam w gospodarstwie. Uprosiła bauera, żeby ją przyjął.
skaranie boskie pisze:Zmrok zapadał coraz szybciej. Ciepły, wczesnowiosenny dzień dobiegał końca.
Za szybko mi to leci. Chwila odpoczynku, krótka drzemka, a noc minela jak z bicza strzelil?skaranie boskie pisze: Było dość chłodno, zbliżał się kwietniowy poranek.
Brakuje czegos, zdecydowanie.
Czyzby jakas czarodziejska brama? A za niá szaro-buro-ponuro i w dodatku jesiennie?skaranie boskie pisze:Powoli podniosła się z ziemi i ruszyła drogą, zostawiając za sobą pierwsze oznaki budzącego się dnia.
Chcialabym to zobaczyc... Pomyslmy. 1. Wóz zaladowany - kierunek i cel podrózy: targ, 2. Skoro: konie (plural), to znaczy, ze mocno wyladowany, 3. Skoro mocno wyladowany, to znaczy, ze i konie silne, moze pociágowe - i co, mam nagle uwierzyc, ze to udomowione, a raczej uwsione Araby?skaranie boskie pisze:Pomógł wgramolić się umęczonej dziewczynie na wóz i pognał konie.
Wiadomo.skaranie boskie pisze:On wytłumaczył jej, którędy musi iść, żeby ominąć większe miasta, gdzie łatwo mogłaby wpaść w ręce policji, i podzielił się swoim śniadaniem.
skaranie boskie pisze:Sto kilometrów pieszej wędrówki przez obcy, często wrogi kraj.
Hm. Nie sprawdzalam na mapie polozenia miejscowosci wymienionych przez Ciebie, ale jakos mi sie to nie klei - kto normalny ryzykowalby dlugi marsz przez DDR-y, gdyby mógl "wyprostowac" droge po stronie polskiej? Zielona granica to zielona granica, kazda jest dobra. Wspominasz, ze musiala sie udac " wzdłuż Odry na północ", ale dlaczego akurat po bardziej niebezpiecznej stronie, tym bardziej, ze znala doslownie dwa slowa na krzyz?skaranie boskie pisze:Maria znała cel swojej wyprawy - maleńka wieś, jakieś dwadzieścia kilometrów przed Odrą.
Tyle ode mnie, czekam na ciág dalszy i pozdrawiam,
J.

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Zwyczajne życie /1/
Jestem ciekawa dalszej części. Choć bardzo zdumiał mnie czas pracy w Niemczech? Czyżby to były lata czterdzieste. W czasie wojny, niejeden polak zgłaszał się na ochotnika do folwarków niemieckich, z powodu nędzy i głodu.
Pozdrawiam
Pozdrawiam

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /1/
To nie są lata czterdzieste. W latach czterdziestych, nie było niemieckich miejscowości przed Odrą, patrząc od strony polskiej. W następnych odcinkach, na pewno przybliżę czas akcji.anastazja pisze:bardzo zdumiał mnie czas pracy w Niemczech? Czyżby to były lata czterdzieste. W czasie wojny, niejeden polak zgłaszał się na ochotnika do folwarków niemieckich, z powodu nędzy i głodu.
Masz rację. Nikt by nie ryzykował, gdyby w czasie trwania opowieści istniał twór o wspomnianej nazwie. Maria zapuściła się ok. stu kilometrów w głąb Niemiec, z czego zaledwie ostatnie dwadzieścia miała wędrować na północ, wzdłuż Odry. Oczywiście nazwy miejscowości są, jak najbardziej, prawdziwe, choć dziś mało kto je pamięta. W pewnym momencie historii, trochę je bowiem zmieniono. Ale o tym w kolejnych odcinkach, które na pewno nastąpią.411 pisze: kto normalny ryzykowałby długi marsz przez DDR-y, gdyby mógł "wyprostować" drogę po stronie polskiej?
Co do twoich uwag, 411, odnoszących się do samej konstrukcji wypowiedzi, przyznaję, że kilka wartych jest zastanowienia, jednak, moim zdaniem, nie wszystkie. Zajmę się tym.
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Zwyczajne życie /1/
Czyli rzecz dzieje sie jeszcze wczesniej.skaranie boskie pisze:Masz rację. Nikt by nie ryzykował, gdyby w czasie trwania opowieści istniał twór o wspomnianej nazwie.
Nie wiem, moze zle mysle, ale moze nie byloby zle skromne wprowadzenie, zarysowanie czasoprzestrzeni? Jakis drobny "naglówek" przy rozdziale, albo ze dwa zdania wyjasniajáce nam, czytelnikom - co i kiedy?
U, np, Ewy dzieje sie to niejako "samo" - czytasz o kolczugach, czy bandzie UPA i juz wszystko wiesz. Albo duzo.
Z drugiej strony, piszesz:
wiec nie pozostaje nam nic innego, jak cierpliwie poczekac...skaranie boskie pisze:W następnych odcinkach, na pewno przybliżę czas akcji.
No to dawaj mie tu w trymiga nastepná czesc!

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /1/
Byłoby i zapewne nastąpi.411 pisze:Nie wiem, moze zle mysle, ale moze nie byloby zle skromne wprowadzenie, zarysowanie czasoprzestrzeni?
W kolejnych odcinkach nawet padną daty.
Ten rozdział jest swego rodzaju prologiem, wstępem do całości, która - mam nadzieję - poprowadzi przez manowce historii i ludzkich losów, nieodłącznie z nią związanych.
Ale nie uprzedzajmy wypadków...
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl