senny upał - czas zamarł - powietrze gorące
podmuch nagle zatańczył wirując wokoło
zasępiło się chmurnie niebo marszczy czoło
horyzont posępnieje pomrukując złością
dudni groźnie w oddali rozbrzmiewa wściekłością
terroryzując echem straszy siną trwogą
gniewne oczy błyskawic szałem płoną srogo
świat opanował półmrok czerń lękiem zniewala
w porywach atakuje rozsierdzona fala
wiatr oszalał w rozpaczy wzbijając tumany
gonią go zimne krople chowa grzbiet smagany
opętany w panice precz unosi wszystko
sunie grzmiąca potęga i chmur kłębowisko
coraz bliżej i bliżej - mknie potworna siła
zgrozą rozrywa ciszę - w trwodze się zaszyła
ryk z jazgotem po kątach dmąc rozstawia liście
runęła ściana z szumem - tłucze zamaszyście
miota czarcie płomienie - tajfun między ściany
wpadł z hukiem szalejącym - strachem obłąkanym
oślepiającym błyskiem razi rozwścieczony
ryk grozy z jękiem echa - szarpie sypiąc gromy
rozdygotanym szałem straszliwym łoskotem
rwie drzewa przewalając łomot za łomotem
pastwi się groźnie dudniąc miotając płomienie
i drży ziemia w posadach – obłęd z przerażeniem
zionie piekło otwarte mknąc straszy pożogą
przetacza ogień z hukiem napawając trwogą
gniewny mrok i łez tony chmury idą nisko
panika - grzmot potężny – lęk ogarnia wszystko
z ognistym jadem węże straszny cios za ciosem
z sykiem blady strach sypie – jęk - popłoch z chaosem
tłucze wściekle kalecząc niweczy i rani
rozdzierający koszmar okrutnej otchłani
ścieląc lodem odchodzi rwie w oddali ciszę
lecz wystraszone echo wciąż grozę kołysze
z ulgą oddycha ziemia liżąc swoje rany
słońce znowu wychyla uśmiech zakochany
radośnie pozdrawiając do ziemi się wdzięczy
czarując naszyjnikiem różnobarwnej tęczy
Dodano -- 11 lip 2014, 22:08 --
To były moje, pierwsze wypociny
