Fałszerz komunikatów pisze:No cóż, nikt nie idzie do tego typu pracy w ciemno. Nikt nie obiecuje, że to będą wczasy.
Ale problem leży zupełnie gdzie indziej.
Jeżeli mogła powstać kategoria nadludzi i podludzi, to w takim samym aspekcie możemy postrzegać kategorię "zasobów ludzkich" (coś jak owe rzymskie "narzędzia mówiące"), czy też "ludzkiego czynnika produkcji", gdzie pewne kategorie społeczne - pracownicy najemni - przestają już być ludźmi.
Oczywiście przejawia się to w ekstremalnym natężeniu w Trzecim Świecie.
Aha, z tą dobrowolnością to bym uważała, ponieważ każdy gdzieś musi pracować, aby przeżyć. Nie funkcjonujemy już, niestety, w epoce gospodarki naturalnej, ale rynkowej. Z jednej strony więc istnieje przymus zarabiania na życie, z drugiej - wykorzystanie tego faktu, aby stworzyć kategorię - no właśnie: podludzi? human resources?
Hasło w poincie w/w wiersza jest o tyle ciekawe, że wolność w świecie kapitalistycznym jest taką samą utopią, jak gdzie indziej.
Człowiek - w rzeczy samej - nie ma żadnego wyboru, ponieważ wszystkie decyzje życiowe musi podejmować w oparciu o różne rynki.
Tyle jest wart, ile za niego zapłacą.
Liberalizm, to taka sama dyktatura, jak każda inna. Ludzie mają prawo robić to, na co mają ochotę jedynie w ściśle wytyczonych obszarach, podlegających kontroli tych, którzy na tym, co dzieje się w tych obszarach - po prostu zarabiają.