Bajka o spełnianiu marzeń

Proza w pigułce, drabble.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Bajka o spełnianiu marzeń

#1 Post autor: Patka » 19 kwie 2015, 22:51

Za górami, za lasami, tam gdzie zwykle mieszkają królewny, żyła sobie w miarę urodziwa i całkiem mądra dziewczyna o imieniu Kate Zu. Mimo elementarnych braków w nauce, udało jej się przejść przez wszystkie klasy aż do ostatniej liceum, co więcej - zdała bez trudu maturę. Odbierając upragniony papierek, cieszyła się jak dziecko, bo też tylko tak potrafiła cieszyć się Kate Zu. Pognała czym prędzej do domu. Na szczęście ojciec na moment przestał pić, mógł więc uważnie wysłuchać jedynaczki. Na widok nieco niższych procentów niż on zwykle spożywał podniósł butelkę wódki wysoko, pod sam sufit i wykrzyknął:
- Zocha! Katula się wyprowadza!
Po niecałej sekundzie do pokoju wbiegła zdyszana niczym maratończyk po wyścigu pulchna kobieta o rzadkich, tłustych włosach. Najmniejszy wysiłek mógł być dla niej tragiczny w skutkach, o czym ojciec Kate Zu dobrze wiedział i wykorzystywał przy najmniejszej okazji.
- O Boże, o Boże! - męczyła się przez kilka minut Zocha, a dokładnie Zosiainda Zu. Usiadła ciężko na kanapie, przygniatając pustą puszkę. - Dziecko... - zwróciła swoją spoconą twarz w stronę córki. - Dziecko...
Zanim wypowiedziała kolejne słowa, upadła cielskiem na podłogę.
- Za bycie półsierotą dają większe stypendium, co, heh? - zaśmiał się ojciec Kate Zu.

*

Ojciec Kate Zu nazywał się Sławomiromirro Zu i nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Ożenił się z tą, która wybrali mu rodzice, bo po wieloletnich przygodach przestał sobie i swoim męskim zmysłom ufać. Zwykle trafiały mu się wyjątkowe zdziry i dziwki ukrywające się w skórze niewiniątek, bardzo mocnej i wyjątkowo odpornej na wszelkie urazy. Tylko raz, może dwa - sam nie pamiętał - spotkał na swojej drodze piękne, inteligentne, dowcipne, bystre, elokwentne, miłe, urocze, zaradne dziewczę. Niestety! Dziewczę to uciekało czym prędzej w popłochu, gdy tylko się dowiadywało o uwielbieniu Sławomiromirra Zu do alkoholu. Nie, nie, Sławomiromirro Zu nie zaczął pić przez kobiety. Pił już niemal od przedszkola, poczynając rzecz jasna od słabszych trunków typu mleko z kropelką wiśniówki, które z czasem zmieniły się na pełnowartościowy alkohol. Już ożeniony pił tyle, ile się dało, by wspomóc oczy podczas nieczęstych na szczęście widzeń z żoną. Zosiainda Zu, od zawsze otyła i słaba, najbezpieczniej czuła się na kanapie u siebie, w pokoju, do którego Sławomiromirro Zu miał wstęp tylko wtedy, gdy niósł talerz z jedzeniem. Ostatecznym wybawieniem od nie tak wymarzonego życia okazała się jedyna córka, kochana Kate Zu. Po raz pierwszy poczuł, że dobrze zrobił, wysyłając dziewczynę na drogie korepetycje.
- Córko, siadaj - powiedział kilka dni po pogrzebie żony. - Czeka nas poważna rozmowa.
- Nie piłeś dziś?
- Ja? Trochę... Prawie nie czuję, heh. - Puknął się w głowę, jak by chciał dać do zrozumienia, że rzeczywiście nic nie czuje. - Główka pracuje na najwyższych obrotach. Twoja też musi pracować, no nie przyszła studentko? Wybrałaś już miasto, kierunek?
- Więc... - Kate Zu nabrała głębokiego oddechu. - Chcę pojechać do Kozińca...
- Porządne miasto. Szlachetne, z tradycją. Wujka stamtąd miałem, dobry chłop. Powiesili go.
- I mają dobry uniwersytet. Jeden z lepszych w okolicy - wtrąciła Kate Zu niepewnie.
- Taki zielony?
- Że budynek zielony? Tak.
- A kierunek? Albo nie mów! Sam zgadnę. - Sławomiromirro Zu zastanawiał się długo, w końcu wykrzyknął. - Zarządzanie Naturą, tak? Kierunek idealny dla młodej dziewczyny.
- Nie, myślałam o czym innym.
- Zoogimnastyka?
- Nie, nie to.
- Barbarzyńcologia?
- Nie, tato...
- Dobra, powiedz sama. Za żadne skarby nie zgadnę.
Kate Zu wzięła kolejny, jeszcze głębszy oddech i powiedziała:
- Chcę zostać uniwersytecką prostytutką.
Sławomiromirro Zu naraz ujrzał oczyma wyobraźni, jak jego kochana córka praktykuje na studentach o jędrnych ciałach i nieustającym pożądaniu w oczach. Odkręcił butelkę wódki, wypił połowę. Namyślił się, spojrzał w jeden bok, potem w drugi, potem na zdjęcie małej Kate Zu bawiącej się w piaskownicy, i wypił drugą połówkę. Wzrok powędrował dalej, na kolejne zdjęcie przedstawiające dopiero co wykąpaną, otuloną w ręcznik dziewczynkę śmiejącą się szczerbato do aparatu. Wziął następną butelkę, znów wypił na dwa razy. Trzeciej nie zdążył nawet dotknąć, gdyż z hałasem padł na podłogę.
- Jako sierota to już na pewno dostanę stypendium! - zawołała Kate Zu i wyszła z domu spełniać marzenia.

karolek

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#2 Post autor: karolek » 19 kwie 2015, 23:06

Nie jest to dobry utwór Patko. Nie ma żadnych bliższych charakterystyk oprócz jakichś sztampowych opisów. Jeśli ma być groteska, to też trzeba się postarać, wbrew pozorom groteska także ręce i nogi ma. Chyba zbyt szybko chciałaś pochwalić się błyskotliwym zakończeniem, ale i ono nie jest nader błyskotliwe...

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#3 Post autor: Patka » 20 kwie 2015, 10:29

Wiedziałam, że ci się nie spodoba, karolku. Ba - wiedziałam też, że pierwszy skomentujesz. ;)

Tak czy siak dziękuję, tłumaczyć się nie będę, bo i tak to nic nie zmieni.
Chociaż... może jedno:
karolek pisze:Nie jest to dobry utwór Patko
w domyśle - dla ciebie. :) Takie kategoryczne opinie lepiej zostawić dla prawdziwych krytyków literackich (choć może i oni używają odpowiednich zaimków...)

karolek

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#4 Post autor: karolek » 20 kwie 2015, 13:32

Patka pisze:w domyśle - dla ciebie. Takie kategoryczne opinie lepiej zostawić dla prawdziwych krytyków literackich (choć może i oni używają odpowiednich zaimków...)

Ja Ciebie oszczędziłem. Ale chyba nie warto było. Popatrz lepiej na swoje komentarze w których piszesz, że utwór nudny i nieciekawy i taki twój właśnie jest obiektywnie rzecz biorąc, bo ja animozjami się nie kieruję.

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#5 Post autor: nie » 20 kwie 2015, 15:30

Pierwsze zdanie to kompletnie nie ta bajka, moim zdaniem nie pasuje tam.
Reszta bez zarzutu - fajny pomysł i wykonanie; dobre zakończenie, wzór się domyka i wyjaśnia działanie - motywację bohaterki, metodę i rezultat.

Pozdro.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#6 Post autor: Patka » 20 kwie 2015, 16:00

Dzięki, nie. :) Od pierwszego zdania się zaczęło, więc jakoś nie chciałam go wyrzucać, ale pomyślę nad zmianą. Tekst w zamierzeniu miał być inny, dłuższy i miał być taką pseudo-bajką (roboczy tytuł to "Nie-bajka", ale wolałam zmienić na przewrotniejszy)

karolku - co mają moje komentarze do twojego komentarza? Nie musisz nikogo oszczędzać, to sprawa autora, jak zareaguje na krytykę, czy go rozśmieszy, zasmuci czy wkurzy. A "dokomentowanie" tekstu w ramach odwetu uważam za dziecinne posunięcie.

Awatar użytkownika
lczerwosz
Administrator
Posty: 6936
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
Lokalizacja: Ursynów

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#7 Post autor: lczerwosz » 20 kwie 2015, 16:33

Uproszczenia niczym w filmie o kowbojach. Jeden strzela, drugi pada. Nikt nie dba o trupy. Tu przynajmniej był pogrzeb, choć nie wiadomo, kto go zorganizował i sfinansował. Wszystko jest tak uproszczone, że nie ma mowy, aby o tym powiedzieć choć słów parę.
Podoba mi się surrealizm pociągnięty aż do przesady, co czyni tekst bardziej symbolicznym i uniwersalnym. Jednak wódka i butelki są rzeczywiste i namacalne. Sugerowałbym oderwanie się od standardowych metod odurzania.
Swego czasu w szpitalu miałem okazję poznać kloszarda z przepalonym przełykiem. Wypił jaki zajzajer zamiast pure-alkoholu i biedak nie mógł ani jeść, ani pić. Miał w brzuchu dziurkę z lejkiem, tzw. przetokę. Siostra miłosierdzia na etacie pielęgniarki dyplomowanej wlewała mu przez ów lejek czysty spirytus salicylowy, innego nie mogło zapotrzebować w szpitalu.
Tak więc jest w tekście trochę nieprzystających do siebie elementów, z innej zupełnie schemy. Dziewczynka zdała bez trudu maturę, rzecz w tym środowisku niesłychana. Może posiłkowała się swoim ślicznym ciałkiem, nie tylko rozumkiem, który nie był, zdaje się, za duży. Ale taki przekaz zepsułby końcową siurpryzę.

Przy okazji kawał o Jasiu:
Jasiu spotyka dawnego nauczyciela, ten wypytuje: - No i jak ci Jasiu idzie
- No znakomicie panie profesorze
- Skończyłeś szkołę?
- Tak, świetnie!
- Co robisz teraz?
- Wykładam chemię panie profesorze
- Jasiu ty? Gdzie, na uniwersytecie?
- W Tesco, na półki!

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#8 Post autor: Patka » 20 kwie 2015, 17:03

Zdała, bo się uczyła pilnie, wiedząc, że jeśli nie zda, zostanie co najwyżej uliczną prostytutką. ;) Tak można sobie dopowiedzieć albo inaczej, jak kto woli. Wszystkiego w tekście tłumaczyć nie będę. :)

Dziękuję za krytykę i pochwały, Leszku. :)

Awatar użytkownika
lczerwosz
Administrator
Posty: 6936
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
Lokalizacja: Ursynów

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#9 Post autor: lczerwosz » 20 kwie 2015, 17:09

Acha, ulicznica to gorsza kurwa niż studentka dupodajka. Ciekawe, czy stróż zamiatający trotuar jest gorszy niż woźny z gimnazjum. Też zamiatający.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Bajka o spełnianiu marzeń

#10 Post autor: Patka » 20 kwie 2015, 18:08

No ba! :jez:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”