Dobry wieczór Ewo, Anastazjo, Adelo.
bardzo mi miło, drogie Panie, że zechciałyście wstąpić i pochylić się nad moimi "ulotnościami"
Pięknie dziękuję i "najsamprzód" (jak mówi klasyk) śpieszę z usprawiedliwieniem i wyjaśnieniem tego mojego przydługiego milczenia, które nie wynikło z nieuprzejmości - Boże broń! - a tylko z prozaicznego oraz chronicznego niedostatku czasu. Czasu, który nie chce się rozciągnąć, by nadążyć z tym natłokiem wszystkich niecierpiących zwłoki zajęć, jak to bywa - same przecież wiecie - u
kobiety pracującej.
Ewo,
Ewa Włodek pisze:nie wiem, Lucile, ale może "japońskie" nie są potrzebne? Ta wersja mi się podoba...
masz rację, przemyślałam i wprowadzę zmiany wg Twoich uwag. To dookreślenie o jakie bibułki chodzi nie wnosi nic nowego. Jak już wyjaśniałam Fałszerzowi trudno pozbyć mi się "zawodowego skrzywienia", a przecież
japońskie bibułki ważną rolę odgrywają w konserwacji i muzealnictwie - w poezji - niekoniecznie i nieszczególnie

Ewo, ślę serdeczności, życzę miłych snów i merci beaucoup
Anastazjo,
anastazja pisze:
Podoba się Lucile. Tytuł zarąbisty. Pozdrówka.
z radością przeczytałam Twoje słowa.
Serdecznie Cię pozdrawiam i grazie mille, sogni d`oro
Adelo,
Adela pisze:Ciekawy pomysł. Bańki mydlane "nie żyją" długo, ale why not. Czas jest względny, zależy z której strony popatrzeć;)
Wiersz podoba mi się.
A.
właśnie - dla mydlanych baniek, jętek jednodniówek, ulotnych marzeń i jeszcze kilku drobiazgów - czas jest względny.
thank you very much Adelo
Ukłony i pozdrowienia dla Wszystkich "Wizytatorów" od
Lucile
