Wieńce na ołtarzach, świeczki spływają
do morza. Wraz z Marzanną,
utopioną za grzechy. Rodziców.
—
Pisarze maczają pióra w świeżej krwi
baranków. Niewinnych, więc ronią łzy
rozmazując pieczęcie.
—
A na dnie kamienie u szyi są coraz lżejsze.
Prawie wniebowstąpienie, tylko woda
w butach i piasek skrzypi. Pomiędzy zębami.
Wytrzeszczonymi w uśmiechu.
—
W menu baranina z rusztu.
Cóż za szczęście – nie śmierdzi, wykrwawiona
do ostatniej kropli. Tłuszcz lśni
pomiędzy stronami.
—
Słońce wybucha, wieńce więdną, świeczki
zgaszone. Zgodnie z prawem
następstw: wieczór – kolejny dzień pierwszy.
Także ostatni.
Muzyka w piekle. Requiem /Tryptyk/
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Muzyka w piekle. Requiem /Tryptyk/
"Pisarze maczają pióra w świeżej krwi
baranków...
w menu baranina z rusztu.
Cóż za szczęście - nie śmierdzi, wykrwawiona
do ostatniej kropli. tłuszcz lśni
pomiędzy stronami."
To najmocniej do mnie przemawia,
trochę jak daremna ofiara twórcy - Kaina...

baranków...
w menu baranina z rusztu.
Cóż za szczęście - nie śmierdzi, wykrwawiona
do ostatniej kropli. tłuszcz lśni
pomiędzy stronami."
To najmocniej do mnie przemawia,
trochę jak daremna ofiara twórcy - Kaina...

-
- Posty: 1739
- Rejestracja: 01 paź 2013, 17:40
Re: Muzyka w piekle. Requiem /Tryptyk/
Ciekawy tekst. Najbardziej do mnie przemawia początek - własciwie mógłby on nawet stanowić całość. Piszesz:" Wieńce na ołtarzach, świeczki spływają
do morza. Wraz z Marzanną,
utopioną za grzechy. Rodziców." Super!
do morza. Wraz z Marzanną,
utopioną za grzechy. Rodziców." Super!
