The butterfly effect

[Mchuszmer]

Jurek, przez ten wiersz widzę wąsatą gąsienicę w garniturze. Ma jeszcze muszkę, tyle, że nie potrafiącą usiedzieć w miejscu.
Interpretacja efektu motyla na romantycznym przykładzie, świetny pomysł. Musnęłaś mnie słowem - zgrabnie ujęte. Wiersz ma sporo uroku - weźmy puentę czy porównanie faceta, który zadbał o siebie i się wyszykował, do poczwarki. Chociaż - on schudł i zbrzydł, hm. Może z obawy, niepewności, a może po prostu przyglądnął się uważniej swojemu wyglądowi.
I trzyma się kwiatka, który inaczej mówiąc sam trzyma na powitanie tej, z którą się spotka - i to jest błyskotliwe. Rozbrajające, jak sam uwieszony jest na tym kwiatku, niby na jedynej dopuszczalnej opcji - mocne zdecydowanie. Huragan nam porwie tego owada. W końcu wszystko na jeden bilet, w te lub wewte...
Liczy, ze kobieta spełni jego oczekiwania, jakie żywi na podstawie jej obrazu, który sobie stworzył; ze przybędzie i podbije go niczym Cezar. Zawładnie jego życiem, nadając mu cel - ?
Sporo przecinków. Ale to całkiem uzasadnione jako środek do podkreślenia: efekt - lawina skutków. Raziłoby mnie więc, gdyby nie to, ze na początku i końcu przyhamowują.

[alchemik]

Mchukurwaszmer, myślałem, że mi zjebiesz to wierszydło.
Choć napisane z głębi serca, ale pogmatwane moją pseudofilozofią.

Ale ta wąsata gąsienica w garniturze?

No nie!
Będę się śmiał za każdym razem wracając do tego wiersza.

[Mchuszmer]

Ale przysięgam, ze się starałem. Reszta wciąż w sukurs Ci przychodziła i wybroniła (nawet początek).

[alchemik]

Ale przysięgam, ze się starałem. Reszta wciąż w sukurs Ci przychodziła i wybroniła (nawet początek).

Dzięki Ci Boże, który wyobrażasz sobie, że istniejesz, za innych Protektorów.