"Domek w lesie" cz.3 - "Piknik"
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
"Domek w lesie" cz.3 - "Piknik"
do początku
w poprzednim odcinku
- Z właścicielem spotkamy się na miejscu - powiedział Karol, pakując do auta wypchaną po brzegi torbę z jedzeniem. - Na razie mapa i nawigacja!
Planowali zostać dłużej i urządzić coś w rodzaju pikniku. Nika uwielbiała grillować, nie obeszło się więc bez specjalnego oprzyrządowania, które zakupili po okazyjnej cenie w markecie właśnie na tego typu wycieczki w plener, on zaś wcisnął na tylne siedzenie wiatrówkę i sprzęt do wędkowania.
- Zlecą się wszystkie lisy z okolicy - rzekł Karol, wsiadając do forda wypełnionego aromatem mocno czosnkowej kiełbasy.
Kiedy wyjechali z miasta, ruch na szosie zmalał. Większość weekendowiczów udawała się o tej porze roku w zupełnie innym kierunku. Z rzadka tylko doganiał ich warkot jakiegoś auta. Jak to bywa wiosną, ranek tętnił życiem. Po przejechaniu paru kilometrów zatrzymali się w przydrożnej zatoczce, by dokładnie przestudiować mapę i ustawić nawigację. Nika wysiadła z samochodu i z niepokojem spojrzała na północ. Przez te kilkanaście minut podróży miała wrażenie, że ktoś ich śledzi. Szosa była jednak pusta. Miasta na szczęście nie było już widać, znikły nawet wieże katedry. Odetchnęła z ulgą. Strachy jakieś, a tu taki piękny, świeży poranek, pomyślała, nabierając powietrza w płuca. Świergot ptaków mieszał się z szumem drzew, tworząc miłą dla ucha melodię. Zamknęła oczy i wsłuchała się w ten niezwykły koncert, tak rzadki w jej szybkim, pełnym hałasu, życiu.
- A jednak go zabrałaś! - usłyszała tubalny głos męża dobiegający z auta. - I zrozum tu kobiety...
Otworzyła oczy. Karola wyraźnie coś rozbawiło. Coś? A może... Boże, tylko nie to! Poczuła nagły ucisk w brzuchu. Przeczucie? Nie, teraz była pewna. Szybko podeszła do samochodu, pochyliła się i zajrzała przez opuszczoną szybę do wnętrza. A więc miała rację! Mimo to widok przedmiotu leżącego na przednim siedzeniu zmroził jej krew w żyłach. W promieniach słońca połyskiwała bursztynowa figurka. Minionego wieczoru Nika była tak podekscytowana wyjazdem, że całkiem zapomniała o rodzinnej pamiątce, tymczasem niezwykły amulet babci Franciszki postanowił jechać z nimi na gapę.
- Kto się czubi, ten się lubi - powiedział Karol, eksponując rząd równiutkich zębów. - Witaj z powrotem w rodzinie, wilczku!
Milczała przez chwilę, potem westchnąwszy, osunęła się na ziemię. Nie zemdlała, nadal była wszystkiego świadoma, po prostu nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Usiadła na wilgotnej ziemi i zaczęła się śmiać.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Karol, wychylając głowę przez okno. - Dziwnie się zachowujesz...
- Dziwnie? Zważywszy na okoliczności trzymam się świetnie, wspaniale, bombastycznie! - skandowała, próbując powstrzymać śmiech. - Ja dopiero teraz zaczynam rozumieć ostatnie słowa babki: "Nikuś, zaufaj wilczkowi, a on cię nie opuści". Wtedy wydawały mi się głupie, niedorzeczne, naiwne, jak z pieprzonej bajki o gadających kamykach, a teraz... Karol, ja tej figurki nie przyniosłam do samochodu.
- Ja też nie - szepnął prawie, a potem dodał głośniej - ale na pewno da się to jakoś wytłumaczyć. Któreś z nas zrobiło to automatycznie, bez udziału świadomości, to się zdarza, szczególnie ludziom czymś mocno zaaferowanym... A my właśnie tacy jesteśmy! Mocno zaaferowani...
- Karol, posłuchaj... - przerwała mu, ocierając twarz rękawem bluzy - Z tym bursztynem coś jest nie tak. Nie wiem co, ale na samą myśl o nim dostaję gęsiej skórki i pomieszania zmysłów. Boję się tego cholerstwa jak diabli, z drugiej strony intuicja podpowiada mi, że nic nam nie grozi. Zastanawiam się tylko nad jednym, figurka jest w mojej rodzinie od wieków, dlaczego akurat teraz się uaktywniła. Powiedz, co takiego niezwykłego się dzieje?
- Jesteś pewna, że w ogóle coś się dzieje? Może po prostu zgarnęłaś bursztyn z biurka wraz z mapą? - obracając w palcach figurkę, przekonywał tonem sceptyka. - Twoja babka nie żyje od pięciu lat, przez dziesięć chorowała na schizofrenię, przez ostatni rok nie poznawała ani ciebie, ani nikogo z rodziny, miała halucynacje, plotła od rzeczy, a ty przejmujesz się jej słowami?
Przejmowała się i to bardzo, aż ściskało mocno w piersi, a nogi i ręce drżały, jakby ktoś podłączył je do prądu. Strach sparaliżował ją zupełnie, do tego pojawił się nerwowy śmiech. Zawsze tak reagowała pod wpływem stresu. Karol znał ją wystarczająco dobrze i wiedział doskonale, że sytuacja jest poważna, mimo to próbował pocieszyć żonę, pozornie bagatelizując problem. Była to jego najczęstsza strategia, zazwyczaj skuteczna, tym razem Nika nie dała się zwieść.
- Włożymy bursztyn do schowka i na czas podróży zapomnimy o nim - powiedziała cicho. - Będziemy dobrze się bawić, a potem... kto wie, może kupimy ten domek.
- To mi się podoba, Nikuś! Ruszamy na spotkanie przygody - tonem dobrodusznego dziadka chwalącego wnuczkę Karol zamknął temat, wrzucając bursztyn na półkę przy kierownicy.
Usiadła na siedzeniu pasażera i popatrzyła na mapę. Mimo że plan był dosyć dokładny, niełatwo było odnaleźć drogę dojazdową do miejsca, gdzie stał domek. Karol kierował się wskazówkami znajomego, ale i tak miał problem z ustawieniem nawigacji. Nerwowo naciskał guziki, patrzył na ekranik urządzenia, aż w końcu zrezygnował, zaklął i rzucił bezużyteczny sprzęt na tylne siedzenie. Byli zdani na mapę. Nika widziała przed sobą dużą plamę jasnej zieleni. To puszcza, gdzieś tam jest nasz nowy dom, myślała z ekscytacją. Przeczuwała nadchodzące zmiany. Nie mogła powstrzymać radości, jednocześnie czujnie zerkała w stronę schowka.
- Komórka Staszka milczy. Pewnie tam nie ma zasięgu - oznajmił Karol. - Musimy trafić do celu sami.
Wkrótce ruszyli dalej na południe. Szosa wiła się wśród pól pokrytych o tej porze delikatną zielenią. Mijali wioski bądź pojedyncze domki, brzozowe zagajniki i sosnowe bory. Gdy zjeżdżali z głównej trasy na leśną piaszczystą drogę i zawieszenie forda podejrzanie zaskrzypiało, Nika obejrzała się. Patrzyła na niknący skrawek światła z niejasnym uczuciem lęku. Powoli pogrążali się w mrok puszczy.
w następnym odcinku
w poprzednim odcinku
- Z właścicielem spotkamy się na miejscu - powiedział Karol, pakując do auta wypchaną po brzegi torbę z jedzeniem. - Na razie mapa i nawigacja!
Planowali zostać dłużej i urządzić coś w rodzaju pikniku. Nika uwielbiała grillować, nie obeszło się więc bez specjalnego oprzyrządowania, które zakupili po okazyjnej cenie w markecie właśnie na tego typu wycieczki w plener, on zaś wcisnął na tylne siedzenie wiatrówkę i sprzęt do wędkowania.
- Zlecą się wszystkie lisy z okolicy - rzekł Karol, wsiadając do forda wypełnionego aromatem mocno czosnkowej kiełbasy.
Kiedy wyjechali z miasta, ruch na szosie zmalał. Większość weekendowiczów udawała się o tej porze roku w zupełnie innym kierunku. Z rzadka tylko doganiał ich warkot jakiegoś auta. Jak to bywa wiosną, ranek tętnił życiem. Po przejechaniu paru kilometrów zatrzymali się w przydrożnej zatoczce, by dokładnie przestudiować mapę i ustawić nawigację. Nika wysiadła z samochodu i z niepokojem spojrzała na północ. Przez te kilkanaście minut podróży miała wrażenie, że ktoś ich śledzi. Szosa była jednak pusta. Miasta na szczęście nie było już widać, znikły nawet wieże katedry. Odetchnęła z ulgą. Strachy jakieś, a tu taki piękny, świeży poranek, pomyślała, nabierając powietrza w płuca. Świergot ptaków mieszał się z szumem drzew, tworząc miłą dla ucha melodię. Zamknęła oczy i wsłuchała się w ten niezwykły koncert, tak rzadki w jej szybkim, pełnym hałasu, życiu.
- A jednak go zabrałaś! - usłyszała tubalny głos męża dobiegający z auta. - I zrozum tu kobiety...
Otworzyła oczy. Karola wyraźnie coś rozbawiło. Coś? A może... Boże, tylko nie to! Poczuła nagły ucisk w brzuchu. Przeczucie? Nie, teraz była pewna. Szybko podeszła do samochodu, pochyliła się i zajrzała przez opuszczoną szybę do wnętrza. A więc miała rację! Mimo to widok przedmiotu leżącego na przednim siedzeniu zmroził jej krew w żyłach. W promieniach słońca połyskiwała bursztynowa figurka. Minionego wieczoru Nika była tak podekscytowana wyjazdem, że całkiem zapomniała o rodzinnej pamiątce, tymczasem niezwykły amulet babci Franciszki postanowił jechać z nimi na gapę.
- Kto się czubi, ten się lubi - powiedział Karol, eksponując rząd równiutkich zębów. - Witaj z powrotem w rodzinie, wilczku!
Milczała przez chwilę, potem westchnąwszy, osunęła się na ziemię. Nie zemdlała, nadal była wszystkiego świadoma, po prostu nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Usiadła na wilgotnej ziemi i zaczęła się śmiać.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Karol, wychylając głowę przez okno. - Dziwnie się zachowujesz...
- Dziwnie? Zważywszy na okoliczności trzymam się świetnie, wspaniale, bombastycznie! - skandowała, próbując powstrzymać śmiech. - Ja dopiero teraz zaczynam rozumieć ostatnie słowa babki: "Nikuś, zaufaj wilczkowi, a on cię nie opuści". Wtedy wydawały mi się głupie, niedorzeczne, naiwne, jak z pieprzonej bajki o gadających kamykach, a teraz... Karol, ja tej figurki nie przyniosłam do samochodu.
- Ja też nie - szepnął prawie, a potem dodał głośniej - ale na pewno da się to jakoś wytłumaczyć. Któreś z nas zrobiło to automatycznie, bez udziału świadomości, to się zdarza, szczególnie ludziom czymś mocno zaaferowanym... A my właśnie tacy jesteśmy! Mocno zaaferowani...
- Karol, posłuchaj... - przerwała mu, ocierając twarz rękawem bluzy - Z tym bursztynem coś jest nie tak. Nie wiem co, ale na samą myśl o nim dostaję gęsiej skórki i pomieszania zmysłów. Boję się tego cholerstwa jak diabli, z drugiej strony intuicja podpowiada mi, że nic nam nie grozi. Zastanawiam się tylko nad jednym, figurka jest w mojej rodzinie od wieków, dlaczego akurat teraz się uaktywniła. Powiedz, co takiego niezwykłego się dzieje?
- Jesteś pewna, że w ogóle coś się dzieje? Może po prostu zgarnęłaś bursztyn z biurka wraz z mapą? - obracając w palcach figurkę, przekonywał tonem sceptyka. - Twoja babka nie żyje od pięciu lat, przez dziesięć chorowała na schizofrenię, przez ostatni rok nie poznawała ani ciebie, ani nikogo z rodziny, miała halucynacje, plotła od rzeczy, a ty przejmujesz się jej słowami?
Przejmowała się i to bardzo, aż ściskało mocno w piersi, a nogi i ręce drżały, jakby ktoś podłączył je do prądu. Strach sparaliżował ją zupełnie, do tego pojawił się nerwowy śmiech. Zawsze tak reagowała pod wpływem stresu. Karol znał ją wystarczająco dobrze i wiedział doskonale, że sytuacja jest poważna, mimo to próbował pocieszyć żonę, pozornie bagatelizując problem. Była to jego najczęstsza strategia, zazwyczaj skuteczna, tym razem Nika nie dała się zwieść.
- Włożymy bursztyn do schowka i na czas podróży zapomnimy o nim - powiedziała cicho. - Będziemy dobrze się bawić, a potem... kto wie, może kupimy ten domek.
- To mi się podoba, Nikuś! Ruszamy na spotkanie przygody - tonem dobrodusznego dziadka chwalącego wnuczkę Karol zamknął temat, wrzucając bursztyn na półkę przy kierownicy.
Usiadła na siedzeniu pasażera i popatrzyła na mapę. Mimo że plan był dosyć dokładny, niełatwo było odnaleźć drogę dojazdową do miejsca, gdzie stał domek. Karol kierował się wskazówkami znajomego, ale i tak miał problem z ustawieniem nawigacji. Nerwowo naciskał guziki, patrzył na ekranik urządzenia, aż w końcu zrezygnował, zaklął i rzucił bezużyteczny sprzęt na tylne siedzenie. Byli zdani na mapę. Nika widziała przed sobą dużą plamę jasnej zieleni. To puszcza, gdzieś tam jest nasz nowy dom, myślała z ekscytacją. Przeczuwała nadchodzące zmiany. Nie mogła powstrzymać radości, jednocześnie czujnie zerkała w stronę schowka.
- Komórka Staszka milczy. Pewnie tam nie ma zasięgu - oznajmił Karol. - Musimy trafić do celu sami.
Wkrótce ruszyli dalej na południe. Szosa wiła się wśród pól pokrytych o tej porze delikatną zielenią. Mijali wioski bądź pojedyncze domki, brzozowe zagajniki i sosnowe bory. Gdy zjeżdżali z głównej trasy na leśną piaszczystą drogę i zawieszenie forda podejrzanie zaskrzypiało, Nika obejrzała się. Patrzyła na niknący skrawek światła z niejasnym uczuciem lęku. Powoli pogrążali się w mrok puszczy.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 01 sty 2016, 21:14 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 9 razy.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
"powietrze"Strachy jakieś, a tu taki piękny, świeży poranek, pomyślała, nabierając w płuca powietrza.
Napisałbym ...nabierając powietrze w płuca.
Rozkręca się pomalutku i bardzo oszczędnie (pod względem długości tekstu)...

- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Dziękuję, Gorgiasz:) Dorzucę w takim razie do tego fragmentu jeszcze parę zdań, ale wieczorem. Pomyślałam sobie, że krótsze fragmenty prędzej zostaną przeczytane, ale chyba nie o to chodzi - krócej a częściej. Może rzadziej a więcej? Chyba rzadziej, więcej, lepiej...
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2016, 11:23 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Widzi mi się - co tak.Może rzadziej a więcej? Chyba rzadziej, więcej, lepiej...

- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Z tym powietrzem to chyba jednak autorka miała rację:
http://sjp.pwn.pl/slowniki/nabiera%C4%87.html (po lewej stronie, pod Synonimami).
nabierać - kogo? czego? -> powietrza. Podobnie mówimy: nabierać (trochę) wody, a nie całą wodę.
Do tekstu odniosę się później.
http://sjp.pwn.pl/slowniki/nabiera%C4%87.html (po lewej stronie, pod Synonimami).
nabierać - kogo? czego? -> powietrza. Podobnie mówimy: nabierać (trochę) wody, a nie całą wodę.
Do tekstu odniosę się później.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Patka, piszę intuicyjnie. Może powinnam bardziej jej zaufać? W pisaniu raczkuję, kiedy więc ktoś bardziej doświadczony wskazuje usterkę gotowa jestem przytaknąć, nawet jeśli mi coś zgrzyta.
Gorgiaszu, a więc będzie rzadziej, więcej, hm... ale czy lepiej?
Karolkuuuu, a co się stało z tamtą dziewczyną, miłośniczką horroru, co? Pochlebiasz mi z tym nazewnictwem:)
Gorgiaszu, a więc będzie rzadziej, więcej, hm... ale czy lepiej?
Karolkuuuu, a co się stało z tamtą dziewczyną, miłośniczką horroru, co? Pochlebiasz mi z tym nazewnictwem:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Komentujący też może się mylić, więc lepiej, jeśli zapala ci się czerwona lampka: nie, on mówi źle, upewnić się, poszukać odpowiedzi w necie, książkach itp. Albo poczekać na wypowiedzi innych.Alicja Jonasz pisze:Patka, piszę intuicyjnie. Może powinnam bardziej jej zaufać? W pisaniu raczkuję, kiedy więc ktoś bardziej doświadczony wskazuje usterkę gotowa jestem przytaknąć, nawet jeśli mi coś zgrzyta.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
Masz rację, Patka:) Zdam się na intuicję, a potem samokształcenie:) dziękuję
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: "Domek w lesie" - cz.3 "Piknik"
.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2016, 11:24 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.