świeżość kwitnącej łąki. O świcie szept wiatru,
zaśniony w dziennym blasku błysk księżycowych pełń.
Więc w smutek twój popłynę, w twój zapach pójdę. Więc...
idę przez sen na skróty - szalony i głupi
przyprowadzam ci brzozy w rozdartej koszuli:
spójrz, ile już tej bieli w twój smutek anieli,
ile dmuchawców, nieba i modrych przestrzeni...
A ty - milczysz, w granity obrócona rzeźba.
Ty - woda zamarznięta, jaskółka podniebna,
rozpalony na brzegu namiętności ogień.
Tym dalej mi do ciebie, im bliżej podchodzę:
w zielony poszum lasów i księżycowych pełń
przez smutek, zapach płynę, lecz wszędzie nie ma cię...
---
https://youtu.be/eyfxD-iQe4k