Molestowanie słów 5
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Molestowanie słów 5
od początku
w poprzednim odcinku
Chwała niebiosom, ciężar spadł z głowy, prawie rozbijając się o wybłyszczony parkiet.
Wszystko jakby wracało do normy.
Prawie zapomniałam, aż któregoś dnia po godzinach pracy, zjawił się mój fan, jego zamiary czytałam z twarzy jak z książki, oczywiście się nie zawiodłam. Trafił akurat gdy foliowałam "Wzgórze błękitnego snu", a później chocholi taniec, wokół stolika w wiadomym celu, stał się nauczką na przyszłość. "Czyż nie dobija się koni"- powiedział, koniecznie musisz przeczytać, Glorio - tak mnie nazywał.
Przeczytałam.
Od tej chwili w oczach szefa zagościła śmierć, nie powiem żebym była zachwycona.
Niestety, różne incydenty powtarzały się coraz częściej, więc opowiedziałam o sytuacji w pracy, rodzicom. Po naradzie plemiennej, ojciec zakopał topór, który głęboko zapuścił korzenie. Na alarm, przyciskiem ukrytym w regale, obok biurka świeciłam czerwoną żarówkę na zewnątrz biblioteki, to był umówiony znak, wtedy kto żyw gnał, w obronie mojej godności.
Nigdy nie pozwoliłam, aby dotknął mnie nawet jednym palcem.
W kadrach poprosiłam o zmianę godzin pracy, niestety to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, wtedy przyjeżdżał wieczorem, a ja byłam w jeszcze większym niebezpieczeństwie, za to czerwony sygnał działał w piorunującym tempie.
Nerwowa praca niestety negatywnie wpływała na samopoczucie. Strach potęgował się zwłaszcza zimą, kiedy dni były krótsze, a szef zaglądał częściej. Tradycją stał się ustawiony na środku biblioteki duży stół z książkami do foliowania i chocholi taniec, a później taniec z szablami.
Był to jedyny sposób, aby mnie nie dotknął, gonitwa wokół, zawsze była bezcelowa, ale chroniła mnie skutecznie przez cztery lata, wszystko jednak ma swój kres.
Pewnego razu hormony wzięły górę, szef lamparcim skokiem pokonał stół, schwytał mnie jak zwierzę, zaczął obmacywać i targać za włosy, nie wytrzymałam, trzasnęłam gościa w twarz, niewiele brakowało...
Po wnikliwej analizie za i przeciw, złożyłam prośbę o rozwiązanie umowy o pracę. Czekałam kiedy szef pójdzie na urlop, i jak wystraszona pantera biegłam korytarzem do kadr. Po burzliwej dyskusji, kadrowa była bardzo zdziwiona, nie miała bladego pojęcia, zresztą gdy opowiedziałam dlaczego odchodzę wszyscy mi bardzo współczuli, wtedy dowiedziałam się, że w takiej sytuacji nie jestem pierwsza, pewnie nie ostatnia.
Cóż, nie potrafiłam pracować pod stałą presją, i obawą, a nuż ... zdecydowałam - w taki oto sposób zakończyłam karierę, w pewnej filii bibliotecznej. Wychodząc z biura natknęłam się na dyrektora, będącego niby na urlopie, który już znał moją decyzję - podszedł i bezczelnie zapytał : przeczytałaś - "Czyż nie dobija się koni" odpowiedziałam - moja sprawa, miałam ochotę znowu strzelić go w łeb, uśmiechnął się szyderczo mówiąc - to zapamiętaj, Glorio, zapamiętaj... i odszedł.
Hura wolność, wybiegłam z bunkra, mimo chłodnej aury na zewnątrz byłam bardzo szczęśliwa.
Na otarcie łez, otrzymałam nagrodę pieniężną, niby z okazji jakiegoś święta.
Dyrektor również odszedł, dzisiaj pewnie chyłkiem błądzi martwymi alejami w poszukiwaniu mniej płochliwych anielic.
Pozytyw z pierwszej pracy, to mnóstwo przeczytanych książek, ze szczególnym naciskiem na "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego i chocholi taniec, od którego zaczęła się historia.
Wspomnę jeszcze o powieści "Czyż nie dobija się koni" i dance macabre, dzisiaj strach pomyśleć, co roiło się w głowie erotomana.
Wtedy sobie przyrzekłam - szefem tylko kobieta.
Koniec.
w poprzednim odcinku
Chwała niebiosom, ciężar spadł z głowy, prawie rozbijając się o wybłyszczony parkiet.
Wszystko jakby wracało do normy.
Prawie zapomniałam, aż któregoś dnia po godzinach pracy, zjawił się mój fan, jego zamiary czytałam z twarzy jak z książki, oczywiście się nie zawiodłam. Trafił akurat gdy foliowałam "Wzgórze błękitnego snu", a później chocholi taniec, wokół stolika w wiadomym celu, stał się nauczką na przyszłość. "Czyż nie dobija się koni"- powiedział, koniecznie musisz przeczytać, Glorio - tak mnie nazywał.
Przeczytałam.
Od tej chwili w oczach szefa zagościła śmierć, nie powiem żebym była zachwycona.
Niestety, różne incydenty powtarzały się coraz częściej, więc opowiedziałam o sytuacji w pracy, rodzicom. Po naradzie plemiennej, ojciec zakopał topór, który głęboko zapuścił korzenie. Na alarm, przyciskiem ukrytym w regale, obok biurka świeciłam czerwoną żarówkę na zewnątrz biblioteki, to był umówiony znak, wtedy kto żyw gnał, w obronie mojej godności.
Nigdy nie pozwoliłam, aby dotknął mnie nawet jednym palcem.
W kadrach poprosiłam o zmianę godzin pracy, niestety to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, wtedy przyjeżdżał wieczorem, a ja byłam w jeszcze większym niebezpieczeństwie, za to czerwony sygnał działał w piorunującym tempie.
Nerwowa praca niestety negatywnie wpływała na samopoczucie. Strach potęgował się zwłaszcza zimą, kiedy dni były krótsze, a szef zaglądał częściej. Tradycją stał się ustawiony na środku biblioteki duży stół z książkami do foliowania i chocholi taniec, a później taniec z szablami.
Był to jedyny sposób, aby mnie nie dotknął, gonitwa wokół, zawsze była bezcelowa, ale chroniła mnie skutecznie przez cztery lata, wszystko jednak ma swój kres.
Pewnego razu hormony wzięły górę, szef lamparcim skokiem pokonał stół, schwytał mnie jak zwierzę, zaczął obmacywać i targać za włosy, nie wytrzymałam, trzasnęłam gościa w twarz, niewiele brakowało...
Po wnikliwej analizie za i przeciw, złożyłam prośbę o rozwiązanie umowy o pracę. Czekałam kiedy szef pójdzie na urlop, i jak wystraszona pantera biegłam korytarzem do kadr. Po burzliwej dyskusji, kadrowa była bardzo zdziwiona, nie miała bladego pojęcia, zresztą gdy opowiedziałam dlaczego odchodzę wszyscy mi bardzo współczuli, wtedy dowiedziałam się, że w takiej sytuacji nie jestem pierwsza, pewnie nie ostatnia.
Cóż, nie potrafiłam pracować pod stałą presją, i obawą, a nuż ... zdecydowałam - w taki oto sposób zakończyłam karierę, w pewnej filii bibliotecznej. Wychodząc z biura natknęłam się na dyrektora, będącego niby na urlopie, który już znał moją decyzję - podszedł i bezczelnie zapytał : przeczytałaś - "Czyż nie dobija się koni" odpowiedziałam - moja sprawa, miałam ochotę znowu strzelić go w łeb, uśmiechnął się szyderczo mówiąc - to zapamiętaj, Glorio, zapamiętaj... i odszedł.
Hura wolność, wybiegłam z bunkra, mimo chłodnej aury na zewnątrz byłam bardzo szczęśliwa.
Na otarcie łez, otrzymałam nagrodę pieniężną, niby z okazji jakiegoś święta.
Dyrektor również odszedł, dzisiaj pewnie chyłkiem błądzi martwymi alejami w poszukiwaniu mniej płochliwych anielic.
Pozytyw z pierwszej pracy, to mnóstwo przeczytanych książek, ze szczególnym naciskiem na "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego i chocholi taniec, od którego zaczęła się historia.
Wspomnę jeszcze o powieści "Czyż nie dobija się koni" i dance macabre, dzisiaj strach pomyśleć, co roiło się w głowie erotomana.
Wtedy sobie przyrzekłam - szefem tylko kobieta.
Koniec.
Ostatnio zmieniony 24 paź 2016, 19:42 przez Gajka, łącznie zmieniany 1 raz.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Molestowanie słów 5
Stół i przycisk - dwa ciekawe rekwizyty, drugi bardziej konwencjonalny, kojarzy się z bankiem i napadem, ale ucieczka wzdłuż blatu, i to przez cztery lata, naprawdę interesujące rozwiązanie.
Trochę się śmieję, bo raczej takie uciekanie w realu czy tekstach służy obrazowaniu początku flirtu, a tu spełniło rolę o wiele bardziej istotną.
Rozumiem, że to koniec historii.
Była wina, nie było kary, chyba że zaliczyć bieganie martwego bohatera alejami cmentarnymi, no w zasadzie nie zasłużył na godziwe odejście, erotoman jeden.
Brakuje tu i ówdzie przecinków, ale z odcinka na odcinek narracja coraz bardziej płynna i kompozycyjnie fragmenty bez zarzutu.

Trochę się śmieję, bo raczej takie uciekanie w realu czy tekstach służy obrazowaniu początku flirtu, a tu spełniło rolę o wiele bardziej istotną.
Rozumiem, że to koniec historii.
Była wina, nie było kary, chyba że zaliczyć bieganie martwego bohatera alejami cmentarnymi, no w zasadzie nie zasłużył na godziwe odejście, erotoman jeden.
Brakuje tu i ówdzie przecinków, ale z odcinka na odcinek narracja coraz bardziej płynna i kompozycyjnie fragmenty bez zarzutu.

-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Molestowanie słów 5
Ekuś pięknie dziękuję
Czasem życie wymusza takie a nie inne zachowanie, w moim przypadku nie było innej alternatywy, a gość nie był zbyt nachalny - do czasu.
Poprawiłam, mam problem z interpunkcją, ale może kiedyś opanuję.
Wbrew pozorom - trudny temat



Czasem życie wymusza takie a nie inne zachowanie, w moim przypadku nie było innej alternatywy, a gość nie był zbyt nachalny - do czasu.
Poprawiłam, mam problem z interpunkcją, ale może kiedyś opanuję.
Wbrew pozorom - trudny temat

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Molestowanie słów 5
Trochę spłyciłam, wiem że to obrzydliwe jest, i można dawać jakieś przemądrzałe rady, ale ja nie będę.
Uniknęłaś patosu moralizatorskiego, zainteresowałaś... no to czas na kolejne pisanie.

Uniknęłaś patosu moralizatorskiego, zainteresowałaś... no to czas na kolejne pisanie.


-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Molestowanie słów 5
Ekuś, spokojnie możesz pisać co chcesz, nie jestem przewrażliwiona na swoim punkcie.
Każda merytoryczna uwaga jest bardzo cenna, przede wszystkim uczy, a to bardzo ważne.
Wiadomo, jeśli wstawiam do publicznej oceny, muszę się także liczyć z krytyką

Każda merytoryczna uwaga jest bardzo cenna, przede wszystkim uczy, a to bardzo ważne.
Wiadomo, jeśli wstawiam do publicznej oceny, muszę się także liczyć z krytyką


- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Molestowanie słów 5
O matko, nie Gajko, spłyciłam problem molestowania, a nie odbiór opka.
Wiem, nie jesteś z tych, co mają się za geniuszy

Wiem, nie jesteś z tych, co mają się za geniuszy

-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Molestowanie słów 5
Ekuś - było minęło, nie jestem megalomanką





- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Molestowanie słów 5
Gajko - do tekstów w odcinkach mamy osobny dział: Ciąg Dalszy Nastąpi. Wszystkie części przenoszę właśnie tam, jednocześnie doklejam ci linki, o których zapomniałaś.
Za późną reakcję przepraszam, rzadko zaglądam ostatnio do prozy.
Za późną reakcję przepraszam, rzadko zaglądam ostatnio do prozy.
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Molestowanie słów 5
Patko - dziękuję i pozdrawiam



- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: Molestowanie słów 5
No cóż, słowami "szefem tylko kobieta" zamknęłaś wszystko i domyślam się, że znudziło Cię pisanie. Mogłaś z tego zrobić ciekawy serial - szkoda.
Właściwie to możesz kontynuować, bo możesz trafić szefową o odmiennej opcji seksualnej i są następne odcinki.
Pewnie nie uwierzysz, że moja koleżanka miała taką sytuację
Brawa za odwagę.

Właściwie to możesz kontynuować, bo możesz trafić szefową o odmiennej opcji seksualnej i są następne odcinki.
Pewnie nie uwierzysz, że moja koleżanka miała taką sytuację

Brawa za odwagę.
