elka pisze:od spadania w dół ratują mnie tylko
wysokie obcasy
mogę w nich na dodatek paradować po mieście
i otwierać się
na zamknięte okiennice
muszę jednak uważać na szyny
żeby się nie wykoleić
od nadmiaru chaosu i hałasu
na szczeblach wzajemnej adoracji
w gabinecie cieni
przecież w każdej chwili
może dojść do awarii windy
No jak mogłam, Elu, przegapić Twój liryk ; )
W wysokich obcasach po szynach? Parowóz, metro, tramwaj w gabinecie cieni? Oczywiście metafora.
Parada podmiotu z konieczności ( bo ucieczka od spadania w trampki do poziomu ziemi) w założonych szpilach, zaczyna się na ulicy miasta, gdzie peelka może otwierać się na zamknięte okiennice.
Ale czemu chce, żeby one je widziały? Freud jak nic ; )
Później, aby nie wpaść w sidła TWA, ostrożna jazda po szynach, na koniec peelka wchodzi do piętrowca, spokojnie, bo wysokość obcasa gwarantuje wyjście z zatrzymanej windy.
Starałam się, jak widzisz, znaleźć spójność w wątku mądrej, przewidującej, wyemancypowanej kobiety.
Jakbym siebie widziała
