uwikłanie z gatunku rozkosznych
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- mirek13
- Posty: 849
- Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
A gdzie tu osobiste wycieczki?
Jeśli tak odebrałaś, to przepraszam.
O osobistej opinii przecież napisałem. Nie podoba się - nie ma sprawy.
Wyraziłaś swoją opinię, za co dzięki.
A jaka ona jest, to spróbuję znaleźć.
Jeśli tak odebrałaś, to przepraszam.
O osobistej opinii przecież napisałem. Nie podoba się - nie ma sprawy.
Wyraziłaś swoją opinię, za co dzięki.
A jaka ona jest, to spróbuję znaleźć.
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
To są osobiste wycieczki.mirek13 pisze:Hal, dlaczego Ty znajdujesz się zawsze nie w miejscu i czasie?
Zostaw jakąś Julię i jej zatyczki, gdziekolwiek.
Sprawdź własne.
Niemniej przeprosiny przyjęte. Bo w zasadzie ani mnie to ziębi, ani grzeje.
Bez pozdrowień.
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Strach się wypowiadać. Ale nauczka na przyszłość przynajmniej 

- mirek13
- Posty: 849
- Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Nie żartuj,Stella.
Lubi Mirek, jak się ludzie wypowiadają, a jak jeszcze mądrze, to po prostu... super.
Mogą nie trafić w interpretację, ale fajnie jest poczytać, gdzie się przekierunkowali w odczycie.
Ale tu była jazda po autorze, więc autor odpowiedział.
Lubi Mirek, jak się ludzie wypowiadają, a jak jeszcze mądrze, to po prostu... super.
Mogą nie trafić w interpretację, ale fajnie jest poczytać, gdzie się przekierunkowali w odczycie.
Ale tu była jazda po autorze, więc autor odpowiedział.
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Mirku,
pozwól, że i ja wtrącę swoje trzy grosze. Z góry zaznaczam, że dotyczyć będą tylko wiersza.
Przeczytałam i od razu tekst ułożył mi się w swoisty dialog pomiędzy kochankami.
On, taki bardziej romantyczny. Ona bardziej konkretna.
Jego są pierwsze cztery zwrotki wraz z refrenem „i w nocy i za dnia”.
Jak go określić – no, taki... intelektualny erudyta.
Interesujący, może tylko nazbyt zapatrzony w swoje – nie przeczę ciekawe i bogate - wnętrze.
to tylko kilka słów i nut
a świat zapadał się do dna
głos twój na pokuszenie wiódł
Świat go uwiera, martwi, widzi ten nie liczący się z jednostką konglomerat:
niesprawiedliwości, bólu, obojętności, niepewnej przyszłości, itp.
gdzieś wybierali prezydenta
spadały bomby
była msza
za drogę która nam przypadła kręta
I co robi? Inicjatywę oddaje w ręce kochanki. Bo ona powinna stać się „lekiem na całe zło”.
Nie oceniam – w związkach bywa rożnie – bo właśnie tam nie powinno by monopolu.
Dajemy – bierzemy, bierzemy – dajemy...
więc szarpnij haftki wyrwij ból
oszalej wreszcie tak do cna
takie to czasy
jestem twój
i w nocy
i za dnia
i nie spowiadaj się z niczego
boś ulepiona tak jak ja
z głupoty
marzeń
tak powiedzą
W wierszu jednak ona (w końcu) zniecierpliwiona mówi „aa”
Rozczarowana, nie chodzi jej o te interesujące przemyślenia,
ale akurat w momencie takiej bliskości, wszystkie bolączki świata powinny zejść na drugi plan,
nie tu i nie teraz, więc:
aa
to tak nam wyszło głupio jakoś
ciemno /czarno!!!/ i skradziony księżyc...
dość
bo ktoś się tu okropnie mędrzy
i w rezultacie ich noc, i nie tylko noc - że się tak „grafomańsko” wyrażę - „spowiła litościwa mgła zapomnienia”.
więc rano była mgła
nie ma już nocy
ani dnia
Resume:
Jak widzisz, wiersz zawiera w sobie tyle ładunku, że poświeciłam mu (przyznam z przyjemnością) niedzielny poranek.
I nawet, jeżeli całkowicie „odjechałam” - warto było.
Pozdrawiam
Luc
ile
pozwól, że i ja wtrącę swoje trzy grosze. Z góry zaznaczam, że dotyczyć będą tylko wiersza.
Przeczytałam i od razu tekst ułożył mi się w swoisty dialog pomiędzy kochankami.
On, taki bardziej romantyczny. Ona bardziej konkretna.
Jego są pierwsze cztery zwrotki wraz z refrenem „i w nocy i za dnia”.
Jak go określić – no, taki... intelektualny erudyta.
Interesujący, może tylko nazbyt zapatrzony w swoje – nie przeczę ciekawe i bogate - wnętrze.
to tylko kilka słów i nut
a świat zapadał się do dna
głos twój na pokuszenie wiódł
Świat go uwiera, martwi, widzi ten nie liczący się z jednostką konglomerat:
niesprawiedliwości, bólu, obojętności, niepewnej przyszłości, itp.
gdzieś wybierali prezydenta
spadały bomby
była msza
za drogę która nam przypadła kręta
I co robi? Inicjatywę oddaje w ręce kochanki. Bo ona powinna stać się „lekiem na całe zło”.
Nie oceniam – w związkach bywa rożnie – bo właśnie tam nie powinno by monopolu.
Dajemy – bierzemy, bierzemy – dajemy...
więc szarpnij haftki wyrwij ból
oszalej wreszcie tak do cna
takie to czasy
jestem twój
i w nocy
i za dnia
i nie spowiadaj się z niczego
boś ulepiona tak jak ja
z głupoty
marzeń
tak powiedzą
W wierszu jednak ona (w końcu) zniecierpliwiona mówi „aa”
Rozczarowana, nie chodzi jej o te interesujące przemyślenia,
ale akurat w momencie takiej bliskości, wszystkie bolączki świata powinny zejść na drugi plan,
nie tu i nie teraz, więc:
aa
to tak nam wyszło głupio jakoś
ciemno /czarno!!!/ i skradziony księżyc...
dość
bo ktoś się tu okropnie mędrzy
i w rezultacie ich noc, i nie tylko noc - że się tak „grafomańsko” wyrażę - „spowiła litościwa mgła zapomnienia”.
więc rano była mgła
nie ma już nocy
ani dnia
Resume:
Jak widzisz, wiersz zawiera w sobie tyle ładunku, że poświeciłam mu (przyznam z przyjemnością) niedzielny poranek.
I nawet, jeżeli całkowicie „odjechałam” - warto było.
Pozdrawiam
Luc

Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Ja po Autorze? 
Może za mało obserwujesz forum, by zauważyć, że Stella nie uprawia negatywnej komentatorki, a jedyne cięte komentarze w moim wykonaniu można dostrzec jedynie pod adresem tych, którzy kogoś obrażają. To owszem, wtedy pokazuję ostry język.


Może za mało obserwujesz forum, by zauważyć, że Stella nie uprawia negatywnej komentatorki, a jedyne cięte komentarze w moim wykonaniu można dostrzec jedynie pod adresem tych, którzy kogoś obrażają. To owszem, wtedy pokazuję ostry język.

- mirek13
- Posty: 849
- Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Ja (jak to ja, Ptolemeusz), dziękuję paniom za poświęcony czas i wysiłek intelektualny.
Wydaje mi się, że sztuką jest napisać banalnie o niebanalnych sprawach.
Albo odwrotnie.
Bez kombinacji alpejskich i naukowych struktur.
Nie mam monopolu na interpretację i talent do opisywania rzeczywistości.
Robię to jak umiem, choć czuję się zdecydowanie bardziej, prozaikiem, niż poetą.
Ale z czytelnością prozy w/g statystyk jest ogólnie kłopot.
Dzięki, Stello za poświęcony czas. Miło mi, że nie uważasz go za zmarnowany.
Tobie też, Nebio, dzięki.
Wszystko ma swój czas
i przychodzi kres na kres
Wydaje mi się, że sztuką jest napisać banalnie o niebanalnych sprawach.
Albo odwrotnie.
Bez kombinacji alpejskich i naukowych struktur.
Nie mam monopolu na interpretację i talent do opisywania rzeczywistości.
Robię to jak umiem, choć czuję się zdecydowanie bardziej, prozaikiem, niż poetą.
Ale z czytelnością prozy w/g statystyk jest ogólnie kłopot.
Dzięki, Stello za poświęcony czas. Miło mi, że nie uważasz go za zmarnowany.
Tobie też, Nebio, dzięki.
Wszystko ma swój czas
i przychodzi kres na kres

Ostatnio zmieniony 07 maja 2017, 12:31 przez mirek13, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Nie komentuję hurtem wszystkiego
Musi mi coś zaimponować, poruszyć, zachwycić (do wyboru lub wszystko razem).
Jeszcze raz podkreślam- świetny.

Jeszcze raz podkreślam- świetny.

Re: uwikłanie z gatunku rozkosznych
Dla mnie ekstra! I w formie i w treści. A metrum miodzio.
I wybacz, ale porusze na marginesie temat dyskryminowania tekstów piosenek. Dla mnie dobry tekst to dobry tekst, niezależnie od tego czy jest fraszka, poematem, czy piosenka wlaśnie. Żadna forma nie dyskredytuje autora, dyskredytuje jedynie kiepskie wykonanie. A warsztat tekściarski akurat jest warsztatem wymagającym - bo wiele determinant. I marzą mi się na rynku muzycznym perełki tekściarskie, bo królule tekstowa miałkość i denność. Szkoda, że dobrzy poeci nie chcą się "zniżać" do tej dziedziny.
Pozdrawiam
I wybacz, ale porusze na marginesie temat dyskryminowania tekstów piosenek. Dla mnie dobry tekst to dobry tekst, niezależnie od tego czy jest fraszka, poematem, czy piosenka wlaśnie. Żadna forma nie dyskredytuje autora, dyskredytuje jedynie kiepskie wykonanie. A warsztat tekściarski akurat jest warsztatem wymagającym - bo wiele determinant. I marzą mi się na rynku muzycznym perełki tekściarskie, bo królule tekstowa miałkość i denność. Szkoda, że dobrzy poeci nie chcą się "zniżać" do tej dziedziny.
Pozdrawiam
