Patka pisze:barteczekm pisze:Byłaby żywa i dopełniałaby przekaz a tak staje się jak łacina - stała ale martwa.
ŻE CO?!
Rozumiem, że to stwierdzenie "że co" nie dotyczy porównania - martwa jak łacina, bo łacina jest językiem martwym.
A co do reszty to na wymienianym już wcześniej przykładzie - "donikąd"
Jeśli użyjesz zdania
"ta rozmowa prowadzi donikąd" - wyraz "donikąd" zapisany poprawie pod względem ortograficznym nadaje sens temu zdaniu w ten sposób, że rozumiemy je chociażby tak - ta rozmowa nie ma sensu.
Jeśli jednak użyjesz takiego zdania
"ta rozmowa prowadzi do nikąd" - popełniasz błąd ortograficzny w zapisie lecz znaczeniowo przekazujesz coś więcej niż, że czynność rozmawiania nie ma sensu. Wskazujesz, że do czegoś prowadzi - nikąd jako czegoś znaczeniowo określonego. Dodatkowo jeśli jest to w kontekście jakiejś dłuższej wypowiedzi, której głównym nurtem jest nazwanie tego "nikąd" taki zapis z błędem ortograficznym nabiera kolosalnego znaczenia dla zrozumienia intencji autora. W mowie zrobisz po protu pauzę między "do" a "nikąd" w piśmie trzymając się twardo zasad ortografii zaburzasz przekaz i istotę całego wywodu.
Można to rozwiązać różnorako. Chociażby poprzez słowotwórstwo. Jak chociażby u Heideggera -
Dasein. Tłumaczone z uporem przez niektórych na "fenomen w znaczeniu zwykłym" Jednak to nie jest "fenomen w znaczeniu zwykłym", bo gdyby był to by tak Heidegger napisał, to Dasein - coś co nie da się przetłumaczyć, bo jest swoiste i jednostkowe i tylko w kontekście całości tekstu jakim jest "Bycie i czas"
Ale to filozofia i słowotwórstwo. W poezji ma to miejsce nawet często ale i w tekstach prozatorskich jest możliwe i nie musi kończyć się słowotwórstwem.
Ponownie przywołam to "donikąd"
Wyobraź sobie, że chcesz napisać powieść w której:
1. chcesz opisać jakiś stan, miejsce, coś co ma wyróżnik znaczeniowy, jakieś cechy konstytutywne.
2. Chcesz dać czytelnikowi dużą swobodę odnośnie jego własnej wyobraźni co do tego czegoś a jednak chcesz wyznaczyć jakieś ramy.
3. Tym czymś ma być "nikąd" ale nie chcesz nadawać nazwy własnej "Nikąd" poprzez użycie dużej litery.
W tym działaniu zostawiasz pole dla doświadczeń osobistych czytelnika, bo każdy jakoś sobie to "nikąd" definiuje. Patrząc przez pryzmat swoich subiektywnych doświadczeń każdy często blisko znaczeniowo dla ogółu ale zawsze inaczej.
Czy taka proza jest wykonalna? Oczywiście można to zrobić i jest to zdecydowanie wykonalne - trzeba tylko odpowiednio poprowadzić fabułę.
I teraz sobie wyobraź, że wchodzi w to korektor stosujący twarde zasady ortograficzne i poprawia wszystkie "do nikąd", "z nikąd" na donikąd i znikąd - całkowicie rozwala tym przekaz.
Oczywiście takie dyskusje nad ortografią w przypadku u/ó czy rz/ż nie są sensowne, ale przy pisaniu czegoś razem lub oddzielnie tak. I tak jak pisałem w mowie robi się tylko pauzę. I tu masz odpowiedź na pytanie dotyczące również ułomności pisma jako kodu z zasadami ortograficznymi.