Jak ruda tłusta kura
łypiąc brązowym okiem
przez błękit katarakty
liczyła pieniądze.
Przemykała bokiem,
aby nikt nie widział
w jakiej chowa książce
swoją krwawicę.
Zostały po niej
pończochy -
oczka nie lecące,
beret,
apaszka,
botki,
rękawice.
Mann muss sparen
mawiała
wydzielając racje
żywnościowe
na śniadanie
obiad
kolację.
Pokazywała palcem
gdzie walczyć z bałaganem
I kiedy już wymiotłam
z domu wszystkie śmierci
umarła
zwyczajnie, nad ranem.
I fertig.
Cmentarzyk rodzinny. Teściowa
-
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 lis 2011, 22:15
-
- Posty: 284
- Rejestracja: 13 maja 2012, 13:17
Re: Cmentarzyk rodzinny. Teściowa
Sarkastyczny obraz starej kutwy... Wszystko rozumiem. Brakuje mi w wierszu jakiejś metafory, choć niby jej cienką ramę zakładasz w "niemieckości" języka "mamusi".
Pozdrawiam, uśmiecham się, choć to pewnie nieprzyzwoite
Ps. "nielecące" już trzeba pisać łącznie
Pozdrawiam, uśmiecham się, choć to pewnie nieprzyzwoite

Ps. "nielecące" już trzeba pisać łącznie

z.
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Cmentarzyk rodzinny. Teściowa
Boże chroń przed teściową w takim wydaniu. Satyra, być może mało poetycka, ale mnie się podoba.
-
- Posty: 284
- Rejestracja: 13 maja 2012, 13:17
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Cmentarzyk rodzinny. Teściowa
Dobrze, że moja przyzwoita.
Dobry wiersz.

Dobry wiersz.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"