Rycina i dagerotyp
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Rycina i dagerotyp
dawno
chwaty te wasze konie,
gracko robicie bronią,
za swoją krew – łeb ścięty
dziś fawor skrzy się, mieni,
jutro – pysk pełen ziemi,
a po was – cóż – my, zstępni
1863
Francuz zwerbował – rozpiera duma!
Z bieli – to tylko twój znak pułkowy.
Nie skłamiesz słowa! Bodajbyś umarł,
niżbyś miał z boju zratować głowę!
Czarny żuawie,
wrzaskiem się dławisz,
krew wsiąkła w ziemię,
zachowałeś twarz.
forma – stylizowana na „Marszu żuawów” Włodzimierza Wolskiego
chwaty te wasze konie,
gracko robicie bronią,
za swoją krew – łeb ścięty
dziś fawor skrzy się, mieni,
jutro – pysk pełen ziemi,
a po was – cóż – my, zstępni
1863
Francuz zwerbował – rozpiera duma!
Z bieli – to tylko twój znak pułkowy.
Nie skłamiesz słowa! Bodajbyś umarł,
niżbyś miał z boju zratować głowę!
Czarny żuawie,
wrzaskiem się dławisz,
krew wsiąkła w ziemię,
zachowałeś twarz.
forma – stylizowana na „Marszu żuawów” Włodzimierza Wolskiego
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Rycina i dagerotyp
Jakoś całkiem ostatnio mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tematyki wojennej.
Ty prezentujesz temat w formie nieco sfolkloryzowanej, jeżeli można w ten sposób rzecz ująć. Twoje teksty wpisują się w tradycję pieśni żołnierskich, gdzie w zasadzie wszelkie niebezpieczeństwa traktowało się "na wesoło", a dzielni wojownicy odważnie patrzyli w oczy czyhającej na nich na polach bitewnych kostuchy. W pewnym sensie ta "wesołość" była formą odreagowania stresu, uwolnieniem się od strachu, próbą poradzenia sobie z wewnętrznymi niepokojami. Hedonizm zresztą rekompensował trudy wojaczki - trochę działał w tym aspekcie mechanizm swoistej psychologicznej homeostazy.
To dawniej, gdy wojna była rzeczywiście sprawą "męską", a krew przelewali tylko (lub głównie) żołnierze. Oczywiście, wiązało się z tym ryzyko zostania zabitym, ale w jakimś sensie można było pogodzić się z tym, że żołnierze na wojnie giną i uznać to za krwawy, lecz uzasadniony wyższą racją bilans.
Folklorystyczny, niemal sielski obraz wojaczki, w każdym razie lekki w formie, o tyle mnie niepokoi, że zdaje się pokazywać wojnę jako coś atrakcyjnego, jako przygodę sowizdrzała, a nie jako serię okropności, zbrodni, jako źródło wielu dramatów, tragedii...
A czytałam ostatnio sporo o Powstaniu Warszawskim i związanych z nim rzeziach,o wszelkich formach zorganizowanego ludobójstwa, o losach Polaków na Kresach Wschodnich (w czasie II wojny światowej), o tym, jacy naprawdę byli "żołdacy", dalecy od wizerunku ułana grzecznie pukającego do okna panienki... I jeszcze o innych rzeczach, których nawet nie chcę tutaj przywoływać, bo musiałabym sobie jeszcze raz przypomnieć...
W związku z tym - po raz pierwszy w życiu - powiem NIE tematyce wiersza i NIE - takiej zwodniczej i infantylnej konwencji. Rycinowej właśnie, jakby możliwe było pominięcie/zapomnienie/wymazanie/odżegnanie się od tego, co nie jest ryciną, a prawdziwym doświadczeniem ludzi - jednostek i całych dotkniętych wojną społeczności.
Pozdrawiam,

Glo.
Ty prezentujesz temat w formie nieco sfolkloryzowanej, jeżeli można w ten sposób rzecz ująć. Twoje teksty wpisują się w tradycję pieśni żołnierskich, gdzie w zasadzie wszelkie niebezpieczeństwa traktowało się "na wesoło", a dzielni wojownicy odważnie patrzyli w oczy czyhającej na nich na polach bitewnych kostuchy. W pewnym sensie ta "wesołość" była formą odreagowania stresu, uwolnieniem się od strachu, próbą poradzenia sobie z wewnętrznymi niepokojami. Hedonizm zresztą rekompensował trudy wojaczki - trochę działał w tym aspekcie mechanizm swoistej psychologicznej homeostazy.
To dawniej, gdy wojna była rzeczywiście sprawą "męską", a krew przelewali tylko (lub głównie) żołnierze. Oczywiście, wiązało się z tym ryzyko zostania zabitym, ale w jakimś sensie można było pogodzić się z tym, że żołnierze na wojnie giną i uznać to za krwawy, lecz uzasadniony wyższą racją bilans.
Folklorystyczny, niemal sielski obraz wojaczki, w każdym razie lekki w formie, o tyle mnie niepokoi, że zdaje się pokazywać wojnę jako coś atrakcyjnego, jako przygodę sowizdrzała, a nie jako serię okropności, zbrodni, jako źródło wielu dramatów, tragedii...
A czytałam ostatnio sporo o Powstaniu Warszawskim i związanych z nim rzeziach,o wszelkich formach zorganizowanego ludobójstwa, o losach Polaków na Kresach Wschodnich (w czasie II wojny światowej), o tym, jacy naprawdę byli "żołdacy", dalecy od wizerunku ułana grzecznie pukającego do okna panienki... I jeszcze o innych rzeczach, których nawet nie chcę tutaj przywoływać, bo musiałabym sobie jeszcze raz przypomnieć...
W związku z tym - po raz pierwszy w życiu - powiem NIE tematyce wiersza i NIE - takiej zwodniczej i infantylnej konwencji. Rycinowej właśnie, jakby możliwe było pominięcie/zapomnienie/wymazanie/odżegnanie się od tego, co nie jest ryciną, a prawdziwym doświadczeniem ludzi - jednostek i całych dotkniętych wojną społeczności.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Rycina i dagerotyp
Temat dobry jak każdy inny i czerpiesz z niego ostatnio sporo .
Ale Leo chyba woli cię w innych klimatach .
W tych krótkich solidnych starannych formach co kiedyś ...
Tym niemniej - czytam z ciekawością .
Z ukłonem L.G.
Ale Leo chyba woli cię w innych klimatach .
W tych krótkich solidnych starannych formach co kiedyś ...
Tym niemniej - czytam z ciekawością .
Z ukłonem L.G.
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Rycina i dagerotyp
skoro tak odczytałaś, Glo, to może znaczyć, że wybrałam nie najlepsza konwencję, żeby przekazać swoją myśl. Bo nie zamierzałam wojny pokazywac od strony śpiewki biwakowej czy okazjonalnej przygody spod hasła "daj, panienko, wody łyk..."Gloinnen pisze: Folklorystyczny, niemal sielski obraz wojaczki, w każdym razie lekki w formie, o tyle mnie niepokoi, że zdaje się pokazywać wojnę jako coś atrakcyjnego, jako przygodę sowizdrzała, a nie jako serię okropności, zbrodni, jako źródło wielu dramatów, tragedii...
A czytałam ostatnio sporo o Powstaniu Warszawskim i związanych z nim rzeziach,o wszelkich formach zorganizowanego ludobójstwa, o losach Polaków na Kresach Wschodnich (w czasie II wojny światowej), o tym, jacy naprawdę byli "żołdacy", dalecy od wizerunku ułana grzecznie pukającego do okna panienki... I jeszcze o innych rzeczach, których nawet nie chcę tutaj przywoływać, bo musiałabym sobie jeszcze raz przypomnieć...
A myśl była prosta, tyle tylko, że może prosta - dla mnie, a nie postarałam się wystarczająco, żeby była prosta również dla Czytających: stare, rodzinne fotografie i inne pamiątki zainspirowały mnie do wierszowanych wspomnień-migawek o przodkach, którzy walczyli w rozmaitych bitwach różnorakich wojen. I najczęściej w nich ginęli, albo wychodzili okaleczeni. I nie było w ich historiach nic z sielskości, nic z folkloru. Zwykle - mogiły, i nawet dziatwy po ich nie bywało, a jeśli - to rzadko...
Może popełniłam błąd, wykorzystując jako wzór wiersz Wolskiego, faktycznie - "hurraoptymistyczny", a napisany przecież dla najbardziej straceńczej formacj powstańczej, jaka uczestniczyła w Powstaniu Styczniowym. "Żuawi śmierci" Rochebruna nie schodzili z pola...
Zaś jak zachowywali sie żołdacy? Cóż, historia ludzkości - to historia wojen i okrucieństwa niewyobrażalnego...
Dziekuję Ci najpiękniej, że zaglądnęłaś i podzieliłaś się ze mną swoją refleksją. To ważne - bo może faktycznie chciałam dobrze, a wyszło - nie koniecznie...



Leonie, myślę, że ten temat na razie wyczerpałam, i niebawem wrócę do innych treści i form. Ale miło mi, ze jednak znajdujesz i tu coś dla Siebie...Leon Gutner pisze: Temat dobry jak każdy inny i czerpiesz z niego ostatnio sporo .
Ale Leo chyba woli cię w innych klimatach .



samo ciepło posyłam Wam, moi Najmilsi...
Z uśmiechami,
Ewa
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Rycina i dagerotyp
Tym razem i moja osoba, mówi NIE, Ewunia...
Nie chowaj urazy
Nie chowaj urazy

Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Rycina i dagerotyp
ależ, Ewo, czy ktoś widział z mojej strony - urazę za ocenę? Broń Boże! To przeciez wiersz - i może się podobać, i może nie podobać - to kwestia i przekazu, i odbioru. A ocena, uwagi - pozytywne czy negatywne, zawsze pomagają - w każdym razie - mnie, bo wtedy zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd i jak go ewentualnie naprawić...e_14scie pisze: Nie chowaj urazy



Pięknie Ci dziękuję, że zaglądnęłaś, poczytałaś i podzieliłaś się ze mną Swoim zdaniem.
Usmiechy dołaczam...
Ewa
- P.A.R.
- Posty: 2093
- Rejestracja: 06 lis 2011, 10:02
Re: Rycina i dagerotyp
chyba czas na Łyska z pokładu Idy
albo może coś jeszcze bliższego skóry
sam nie wiem...

albo może coś jeszcze bliższego skóry
sam nie wiem...

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Rycina i dagerotyp
to już prędzej Lotna, P.A.R-ze, bo kasztanka marszałka - to by zaś profanacja była chyba?P.A.R. pisze: chyba czas na Łyska z pokładu Idy
albo może coś jeszcze bliższego skóry
sam nie wiem...


Coś bliższego skóry - powiadasz? Może i kiedyś się nadarzy...


Dzięki pięknościowe za to, żeś kuknął, luknął i rzekł słowo. A tak po prawdzie - to byłam bardzo ciekawa Twojego komentarza względem tego tekstu. A po jego przeczytaniu - sama nie wiem...

Pozdróweczki liczne a serdeczne, z uśmiechami, posyłam...
Ewa
Re: Rycina i dagerotyp
mam pytanie, po co tu jest w środku to
1863
a tak wiersz piękny
1863
a tak wiersz piękny

-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Rycina i dagerotyp
to rok Iskierkoiskierka pisze:po co tu jest w środku to
1863

czas akcji znaczy
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl