#14
Post
autor: Malwina » 02 lis 2012, 11:34
Na ósmym piętrze ładne widoki,
chociaż czasami wychodzą bokiem.
Mieszkań powiadam całkiem jest sporo,
naszykowali różnym autorom.
Co chwilę wchodzi nowy lokator,
ciekawe ile płacą mu za to.
Pobędzie chwilę, gdy się rozgości,
pora w dół spadać, rachować kości.
A tak ogólnie całkiem przyjemnie,
byle nie chcieli żartować ze mnie.
I wszystkie szpile, słuszne uwagi,
równo wlepiali, jak zupie maggi.
Mnie tam na ósmym jest komfortowo,
wyżej nie mogę, problemy z głową.
Dobrze, że winda rzadko się psuje,
wsiadam, naciskam i odlot czuję.
Jeden raz tylko coś się zepsuło,
w środku poeta, pióro się czuło.
Napisał chyba hymn na dzień dobry,
to było wtedy, gdy przyszły bobry.
Linę przegryzły, zniszczyły klatkę,
ja miałam wtedy we śnie zapadkę.
Koniecznie muszę pójść do doktora,
całkiem możliwe, że jestem chora.
Język zapada się nagle we śnie,
że też nie wpadłam ja na to wcześniej.
Doktor wyleczy, będę znów zdrowa,
a winda jak tam… jeździ jak nowa.
Liny potężne, klatka wygodna,
można na ósme szybować co dnia.
Podobno raczą tam alkoholem,
ja mineralną na razie wolę.
A tak na serio czas szybko leci,
zwłaszcza, gdy wokół sami poeci.
Adminom życzę pomysłów nowych,
by przyprawiały o zawrót głowy.
Szczerych przyjaźni w tym smutnym świecie,
żeby poeta wierzył poecie.
Nie znam nic ponad niezwykłe słowo,
zasiejesz dzisiaj, jutro zjesz owoc.
Tak mi się plecie, jak to kobiecie,
w jesienny ranek, trochę zaspanej.
Ale już kończę całuję w czółko,
na wiosnę wzlecę znowu jaskółką.
Nie można życia brać zbyt serio,
to grozi nudą i histerią.
Przymrużam zwykle jedno oko
i jest od razu względny spokój. /moje/