- wiosną
rzucaliśmy teczki do stóp
jenerałowi Sowińskiemu
wsparty na drewnianej nodze
groźnie marszczył brwi
znad armaty
- któż mógł być bardziej godny zaufania?
(do dzisiaj tak sądzę)
wyzwoleni od wiedzy
zrywaliśmy pełne buźki
baziek na wyścigi
park stawał się
przez chwilę
dżunglą okrzyków zachwytu
były to nasze pierwsze
w miarę uczciwe
potyczki o serca
ukochanych księżniczek
matki stawiały wieczorem gałązki
w wielkich wazonach
uśmiechały się
do wracających z pracy ojców
patrzyli sobie w oczy
cieplej niż maj
jesienią
spod okna starego człowieka
kradłem róże
to była dopiero kwintesencja odwagi!
nie daj Boże wpaść w pomarszczone łapska
tego rozhisteryzowanego okrutnika...
śmierć na miejscu!
jeszcze jedna upolowana nienawiść do świata!
ale byłem nad podziw sprytny i przebiegły
kazałem na przykład dzwonić chłopakom do drzwi
i w tym samym momencie ciach!
a właściwie trach!
razem z korzeniami
bo
na ciach nie było czasu
strasznie niebezpieczne
były te moje eksplozje odwagi i brawury
przeciwnik dostał w nogi pod samym Monte Casino
podobno wciąż trzymał prawdziwy pistolet
lecz
ileż pierwszych zazdrości
w spojrzeniach konkurentów
kryło się na wycieraczkach drzwi!
kładłem te ciężko zdobyte kwiaty
dzwoniłem
i uciekałem
wszystkie przyszłe sławne aktorki i żony
czarujących miliarderów były zachwycone
rano dumnie pozwalały nam nieść tornistry
i nie odzywając się w drodze do szkoły
myślały
który to?
Już tych dwoje nie śpiewa, walca już nie tańczy.
On do domu codziennie coraz później wraca -
znów zebranie, to kursy, dodatkowa praca,
jej przynosi jedynie zapach pomarańczy.
Już z tych dwojga co chwilę któreś bywa chore -
do kanapek jej wstawać nie chce się co rano,
zupę grzeje na obiad bez przerwy tą samą,
na ból głowy uskarża się ciągle wieczorem.
On, człowiek złota rączka, co ludziom pomaga,
więc wczoraj u sąsiadki zasiedział się długo,
gdy w łazience zakładał, jak tłumaczył... udo?
Ona włos do przyjaciół od rana układa -
rumieni się i wzdycha, patrzy na zegarek,
z szuflady fotografie wyciągnęła stare.
pełne tragedii są pielęgniarki!
wszystko się przy nich dokańcza
a
człowiek umiera w piekielnym ogniu
i głupio
jak to?
żona ileś tam lat i nic
nagle
podchodzi taka młoda kręcąc dupą i...
(bo zapomniała na przykład różowych?)
bez uprzedzenia się nachyla
proszę!
ten z boku
co to założył się o następne 10 dni
umiera
a mi się to kurwa nie podoba!
- tak samo jak wam ta kurwa
zresztą
co się okazuje?
nagle najważniejsza w życiu
staje się szczoteczka do zębów
jakiś sparciały ręcznik i pidżama
poza tym można zostawić
w domu całe życie
i po co było tak kochać?
http://tinyurl.com/czlj3oq
- wiosną
kwiaty
-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
kwiaty
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: kwiaty
Przeczytałem pierwsza zwrotkę i...pięknie, wzruszająco. Melancholijnie mi się zrobiło. Cudowna opowieść.
Bardzo ładnie prowadzone słowa, ciekawie i przede wszystkim tak, że głęboko poruszają wrażliwość tęskniących za beztroską.
Więc dlaczego nie przeczytałem reszty?
Gdy zobaczyłem jakie to długie, przeraziłem się. Pomyślałem sobie, że tak pięknie opisana historia, jeśli rozciągnięta w poezji na tak wiele strof, pewnie straci na magii gdzieś w połowie. Aż tyle "gadania"?
Mogę mylić się zupełnie, absolutnie.
Ale nie chcę sprawdzać. Pierwsza zwrotka "ululała" mnie słodko i z nią chce pozostać.
Zwyczajnie nie lubię długich form.
Bardzo ładnie prowadzone słowa, ciekawie i przede wszystkim tak, że głęboko poruszają wrażliwość tęskniących za beztroską.
Więc dlaczego nie przeczytałem reszty?
Gdy zobaczyłem jakie to długie, przeraziłem się. Pomyślałem sobie, że tak pięknie opisana historia, jeśli rozciągnięta w poezji na tak wiele strof, pewnie straci na magii gdzieś w połowie. Aż tyle "gadania"?
Mogę mylić się zupełnie, absolutnie.
Ale nie chcę sprawdzać. Pierwsza zwrotka "ululała" mnie słodko i z nią chce pozostać.
Zwyczajnie nie lubię długich form.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
Re: kwiaty
Sede, ja to.na wyrywki probuje, zarzucam okiem i.wylawiam. Sokrates nam.sie skonfudowal jakos?
-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: kwiaty
W takim razie obiecuję nie pisać tu przez najbliższe dni,Sede Vacante pisze:Przeczytpozdrawiamałem pierwsza zwrotkę i...pięknie, wzruszająco. Melancholijnie mi się zrobiło. Cudowna opowieść.
Bardzo ładnie prowadzone słowa, ciekawie i przede wszystkim tak, że głęboko poruszają wrażliwość tęskniących za beztroską.
Więc dlaczego nie przeczytałem reszty?
Gdy zobaczyłem jakie to długie, przeraziłem się. Pomyślałem sobie, że tak pięknie opisana historia, jeśli rozciągnięta w poezji na tak wiele strof, pewnie straci na magii gdzieś w połowie. Aż tyle "gadania"?
Mogę mylić się zupełnie, absolutnie.
Ale nie chcę sprawdzać. Pierwsza zwrotka "ululała" mnie słodko i z nią chce pozostać.
Zwyczajnie nie lubię długich form.
abyś miał czas spokojnie doczytać kolejne zwrotki

Żartuję. Dziękuję Sede i pozdrawiam.
Dodano -- 11 lut 2013, 22:34 --
A tak mnie jakoś naszłoAnia ayalen pisze:Sede, ja to.na wyrywki probuje, zarzucam okiem i.wylawiam. Sokrates nam.sie skonfudowal jakos?


-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: kwiaty
Krótkie, też łatwe do zapamiętania i pozbawione polskich znaków.Ania ayalen pisze:to teraz jestes Konfuciux
Niestety, mało oryginalne - na pewno konta na google już bym sobie nie założył: http://tinyurl.com/bq56evu