nie nie dlatego skróciłam, ze i w prozie lubię mieć mało - tylko dlatego, że tego wymagała konstrukcja tekstu. Bo o czym jest Twoje opowiadanie, i jakie przeslanie niesie? Ano, takie, że ludzie są niedoskonali, skłóceni, że więcej wnich "pokreconego" zła, niż zwyklego dobra, i więcej - antywartości niż wartości. I jako takich widzą nas jacyś Oni - Inni. A chcieliby nas - zmienić, dla naszego dobra i z ogólnym pożytkiem, skooro nagradzają zwykłe nie mieszanie się do tego, co złe. Twoje opowiadanie - to - z punktu widzenia gatunku literackiego - baśń z morałem, którym jest prastary motyw górowania dobra nad złem. I tym tropem szłam - prosto i konkretnie, choć i trak mojej wersji daleko jest do jakiej-takiej jakości, bo trzymałam się Twojego "szimmla", nie włacząjąc - swojego.Bonsai(Tomasz Socha) pisze: Ewo, bardzo skróciłaś . Widzę, że i w prozie lubisz mieć mało
A teraz błędy - z mojego punktu widzenia: tak prowadzisz narrację, jak byś prowadził zakochanego faceta na pierwszą randkę, ale nie najkrótszą drogą do Tej Wymarzonej, lecz przez ślepe odwórka, kręte uliczki, krok do przodu, dwa - do tyłu i w ogóle od bramy do muru. W końcu - znudzi się, pogubi, machnie ręką i pójdzie na wódkę do najbliższej knajpy, bo uzna, że skoro droga do Panny - taka do bani, to i nie warto iśc dalej, bo na jej końcu - nijaka dziewoja czeka, więc i czasu szkoda, i atłasu. A te kręte uliczki - to wszystkie drobiazgowe opisy koszul, peruk guzików i tak dalej - niczego nie noszące do akcji. To wszystkie anachronizmy (statek (charakter cywilny) - to nie to samo, co okręt (charakter wojskowy) chociażby) nielogoczniości składniowe i sytuacyjne (nie zdarzało się raczej, żeby kapitan statku czy okrętu jadł razem z załogą, no, chyba, że - ekscentryk jakiś), z których w założeniu miałoby wynikać coś innego, niż wynika w trakcie lektury. To wszystke dygresje i wątki poboczne. No i kolkwializmy, które fajne są, jak się odnoszą do prostych marynarzy (gdyby była taka potrzeba), ale całkiem nie trafione w kontekście Onej-Szafirowej (przykład: "mówiła jak najęta")...
Nie obraź się, ale tak to widze...