Bosfor
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Bosfor
Ostatni raz spojrzała: to lapis-lazuli
kiedyś było jej dachem, dziś – tylko wspomnieniem,
od czasu, jak wśród murów z szarego kamienia
doświadczyła niewoli, dotkliwszej od bólu.
Teraz wzrok odebrała gęsta, szorstka juta,
której z powiek nie zetrą skrępowane dłonie.
Uderzenie, szarpnięcie – ktoś ją musiał podnieść,
żeby wdeptać w dno łódki, skuloną pod butem.
Jak kamień w dół opada, przerażona, żywa,
zanim płuca rozerwie bezlitosna toca,
na gardle zadzierzgnięta jedwabna cięciwa.
W górę - bańki powietrza – ostatnie mgławice,
nim się zamknie nad cichą, bezwładnie leżącą,
sklepienie jej grobowca – słone i błękitne.
kiedyś było jej dachem, dziś – tylko wspomnieniem,
od czasu, jak wśród murów z szarego kamienia
doświadczyła niewoli, dotkliwszej od bólu.
Teraz wzrok odebrała gęsta, szorstka juta,
której z powiek nie zetrą skrępowane dłonie.
Uderzenie, szarpnięcie – ktoś ją musiał podnieść,
żeby wdeptać w dno łódki, skuloną pod butem.
Jak kamień w dół opada, przerażona, żywa,
zanim płuca rozerwie bezlitosna toca,
na gardle zadzierzgnięta jedwabna cięciwa.
W górę - bańki powietrza – ostatnie mgławice,
nim się zamknie nad cichą, bezwładnie leżącą,
sklepienie jej grobowca – słone i błękitne.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Bosfor
Zauważyłem, że Ewa ostatnio polubiła sonety.
Nie wiem, czy to dobrze dla niej. Wiem, że dobrze dla sonetów...

Nie wiem, czy to dobrze dla niej. Wiem, że dobrze dla sonetów...



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Bosfor
Podoba mi się sonet, Ewuś, bo tworzy bardzo plastyczny obraz, ale podyskutowałabym na temat tej "niewoli, dotkliwszej od bólu". 
Biorąc pod uwagę życie kobiet w haremach. I to, że topienie w Bosforze było karą za niewierność.
Miłego


Biorąc pod uwagę życie kobiet w haremach. I to, że topienie w Bosforze było karą za niewierność.
Miłego


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: Bosfor
Chłodny, wyważony, niemal reporterski sonet, a na pewno piękny.
Myślę,że warto kontynuować ten styl. W końcu sonety są rodzajem obrazów.

Myślę,że warto kontynuować ten styl. W końcu sonety są rodzajem obrazów.

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Bosfor
ano, Aniu, takich horrorów było co-nieco, a skończyły się ponoć dopiero po rewolucji Ataturka...Ania ayalen pisze: Ewunia, horrorem polecialas.



zawsze lubiłam sonety, Skaranie, kiedyś nawet - próbowałam, a ostatnio zainspirował mnie do nich Gość z PP i Jego "Magiczny las". Spróbowałam ponownie - i zakoweniowało mi. Oby nie do przesytu...skaranie boskie pisze: Zauważyłem, że Ewa ostatnio polubiła sonety


och, Mila, harem - to było w sumie paskudne życie: z pozoru - fajne, ciekawe, z nic-nie-robieniem, leżeniem, pachnieniem i objadaniem się słodyczami, popijanymi kawą i sorbetem. A na prawdę - nuda, intrygi, ciche zabójstwa, miłość lesbijska, nie koniecznie dobrowolna - ot, patologia, bo inaczej być nie mogło, gdyż harem - to nie jest "naturalna formacja". Więc przyjmuję zakład, że niejedna dziewczyna z haremu, jeśli wcześniej żyła w normalnej społeczności, z możliwością samodzielności w ramach swojej grupy etnicznej czy rodziny, mogła po zamknięciu w haremie czuć ogromną presję, i czuła. Jak wspominają niektórzy badacze tematyki - nierzadkie były wśrod kobiet haremowych zalamania, depresje i samobójstwa właśnie na tym tle. A co do utopienia w Bosforze za niewierność - wystarczał pozór niewierności, wystarczyła zwykła animozja ze strony agi haremowego czy którejś z "kadine", żeby zwykła "odałyk" wylądowała w worku w zatoce...Tak to widzę, ale mogę się mylić, oczywiście...Miladora pisze: ale podyskutowałabym na temat tej "niewoli, dotkliwszej od bólu".
Biorąc pod uwagę życie kobiet w haremach. I to, że topienie w Bosforze było karą za niewierność




sonet był zawsze forma liryczną, a ja - że lubię eksperymenty, to sobie pozwalam na "sonet epicki". Cieszę się, Sox, że nie zganiłes eksperymentu...Sokratex pisze: Chłodny, wyważony, niemal reporterski sonet,


Kochani, slicznie Wam dziękuję za obecność, za dany czas i za cenne uwagi oraz dobre słowo o moim obrazku...
moc ciepła Wam posyłam...
Ewa
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Bosfor

Bo przecież wiersz powyżej sam za siebie mówi .
Jakby rósł w ogrodzie Leona .
Z uszanowaniem L.G.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Bosfor
Masz rację co do życia w haremie, Ewuś - wiadomo, jak to wyglądało.Ewa Włodek pisze:Więc przyjmuję zakład, że niejedna dziewczyna z haremu, jeśli wcześniej żyła w normalnej społeczności, z możliwością samodzielności w ramach swojej grupy etnicznej czy rodziny,
Ale ja się zastanawiałam nad tym w kontekście pozycji kobiety w ówczesnym społeczeństwie i w tamtych czasach.
Nie były aż takie "wolne" i samodzielne, i w ich mentalności od urodzenia zakodowana była niższa ranga i podległość mężczyznom. Do dzisiaj to pokutuje w Turcji.
Dlatego czy aż tak bardzo "cierpiały" w tej niewoli?
Owszem, niektóre z nich na pewno, zwłaszcza kobiety uprowadzone z innych rejonów świata, ale większość przystosowywała się, ponieważ w zasadzie nie miały wyobrażenia innego życia - życia, o którym by mogły samodzielnie decydować.
Ale przyjmuję, że Twój wiersz mówi właśnie o takiej nieprzystosowanej kobiecie.

Aha - "spojrzała/odebrała" - wpadło mi w ucho.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Bosfor
właśnie, Mila, te uprowadzone a wychowane w innej kulturze, a w dodatku - nieprzystosowane, czyli te, którym ciężko byłoby zarówno w europejskim klasztorze, jak i w haremie. Bywały takie, i chyba nie aż tak rzadko...Miladora pisze: Ewa Włodek pisze:
Więc przyjmuję zakład, że niejedna dziewczyna z haremu, jeśli wcześniej żyła w normalnej społeczności, z możliwością samodzielności w ramach swojej grupy etnicznej czy rodziny,
Masz rację co do życia w haremie, Ewuś - wiadomo, jak to wyglądało.
Ale ja się zastanawiałam nad tym w kontekście pozycji kobiety w ówczesnym społeczeństwie i w tamtych czasach.
Nie były aż takie "wolne" i samodzielne, i w ich mentalności od urodzenia zakodowana była niższa ranga i podległość mężczyznom. Do dzisiaj to pokutuje w Turcji.
Dlatego czy aż tak bardzo "cierpiały" w tej niewoli?
Owszem, niektóre z nich na pewno, zwłaszcza kobiety uprowadzone z innych rejonów świata, ale większość przystosowywała się, ponieważ w zasadzie nie miały wyobrażenia innego życia - życia, o którym by mogły samodzielnie decydować.
Ale przyjmuję, że Twój wiersz mówi właśnie o takiej nieprzystosowanej kobiecie





och, Leonie, ten Twój ogród...Leon Gutner pisze: Bo przecież wiersz powyżej sam za siebie mówi .
Jakby rósł w ogrodzie Leona .

Najmilsi, cudnie Wam dziekuję za to, że jesteście, za Wasz czas i za najlepsze słowa...
uśmiechy Wam posyłam..
Ewa
- Abi
- Posty: 1093
- Rejestracja: 02 lis 2011, 11:57
Re: Bosfor
Ewa,
podaj schemat rymów,
bo nie mogę się przecisnąć... :-]
podaj schemat rymów,
bo nie mogę się przecisnąć... :-]
???Ostatni raz spojrzała: to lapis-lazuli
kiedyś było jej dachem, dziś – tylko wspomnieniem,
od czasu, jak wśród murów z szarego kamienia
doświadczyła niewoli, dotkliwszej od bólu.
Teraz wzrok odebrała gęsta, szorstka juta,
której z powiek nie zetrą skrępowane dłonie.
Uderzenie, szarpnięcie – ktoś ją musiał podnieść,
żeby wdeptać w dno łódki, skuloną pod butem.
Jak kamień w dół opada, przerażona, żywa,
zanim płuca rozerwie bezlitosna toca,
na gardle zadzierzgnięta jedwabna cięciwa.
W górę - bańki powietrza – ostatnie mgławice,
nim się zamknie nad cichą, bezwładnie leżącą,
sklepienie jej grobowca – słone i błękitne.