i czesze włosy martwych traw szukając w nich legendy.
W wyblakły wzrok złocisty blask dorzucasz gestem magii,
znajdujesz witkę, która drży w gęstwinie pnączy drętwych.
Tylko rozerwij lepiący kokon niech fruną dźwięki,
łagodna nuta obudzi słowa co w bluszczu senne.
Zamkniętym piąstkom daj jasny promień, otworzą kielich
i na opuszkach zawiśnie dotyk czarownej Luthien.
Gdy zmyje z twarzy znużoną maskę prowadź przez kładkę.
Nad uroczyskiem jaśnieją okna w buszu zieleni
a ich mieszkańcy mówią, gdzie strumień ma swój początek.
Spójrz, Athel Loren otwiera wrota czasoprzestrzeni.
W prześwitach słońca i barw feerii znów jestem elfem.
Poznaję oczy, dłonie i gesty z dalekich przedmieść.
Wtulam się w kamień, który wciąż szepce dawną legendę.
Tu, kroplą wiary wskrzeszona spocznę, w moim Lothlorien.
Dla Glo i Jana za inspirację


2013