właśnie o to chodzi, jeszcze kopniaka powinien dostać. Wszyscy jesteśmy Jezusami.Nilmo pisze:A odruch serca...nie rób ze mnie aż takiego samarytanina...w moim działaniu istotną była chęć pozbawienia 250 zł, za kilka minut wiercenia, typa, który się dorabia na nieszczęściu starszych, często ubogich ludzi. Kobieta tylko na tej mojej awersji do sukinsyństwa ślusarza skorzystała. Ze mnie, jak widzisz, Jezusa nigdy nie będzie.
Jej świątynia
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Jej świątynia
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Jej świątynia
poczytałam cię z uwagą, Nilmo. Znam takie "sanktuaria", znam takie przedmioty, których wyrzucenie równałoby się profanacji. Są jak relikwie. I nie ważne, czy jest to nagromadzenie rzeczy, wyglądających jak graty i szpargały, czy ustawione z pietyzmem stare fotografie i bibeloty, których dotykały dłonie tych, co odeszli. W które tknięta została energia dawnych właścicieli. Tak, to jest, i tego się nie zmieni. Jeśli tylko w granicach zdrowego rozsądku - to wszystko w porządku...
Miło Cię było poczytać, na prawdę...
pozdrawiam najserdeczniej...
Ewa
Miło Cię było poczytać, na prawdę...
pozdrawiam najserdeczniej...
Ewa
-
Nilmo
Re: Jej świątynia
Dziękuję Wam raz jeszcze.
Ewo..jeśli to wykracza poza granice zdrowego rozsądku, to ma też swoją nazwę -"zespół Diogenesa”", co świadczy o tym że nie są to jakieś wyjątkowe przypadki. Z własnych obserwacji, ja widzę to jako plagę. Bardziej lub mniej uciążliwą. Spotykam się z tym niemal wszędzie. Moja mama nie ma syfu w domu, ale "kiedyś", po pamiątki Jej życia będzie trzeba zamówić przynajmniej mały kontener.
U teściów widzę to samo. Stary drewniany karnisz wypaczony od wilgoci - nie wyrzucaj. Ten karnisz zrobił pan X, który już nie żyje, biurko na 1/4 pokoju mogące się przyśnić tylko w najkoszmarniejszych snach - tego w żadnym wypadku. To biurko dał mi Mrożek i mam nawet na to papier, (boże niech tylko nie zacznie w poszukiwaniach wyciągać tych papierów. teraz jak Mrożek wykitował, to i bomba atomowa tego biurka nie ruszy)...ten regał to z "Przekroju" jeszcze( czarny maszkaron PRL-u, po ciężkich walkach wyniosłem jedynie na strych)...ta komoda, to nasz pierwszy mebel, a te łóżka drewniane...Boże ile ja się za nimi wystałam..te materace...toż to z trawy morskiej, a nie ta chemia co teraz...
I tak to wygląda. Może na starość i mnie to dopadnie. Na wszelki wypadek, po sezonie wyrzucam wszystkie podkoszulki, pomimo że - ten mogłby być "po domu", a tamten do malowania czy remontów...
Przypuszczam że to "zbieractwo" bierze się z tego iż ludziom starszej daty, przedmioty łatwiej przywracają wspomnienia, jak fotografie. Pamiętam, jak teść szukając tam czegoś, wyjął kiedyś z kilku opakowań i woreczków, sweter swojej mamy. Podsunął mi pod nos i mówi- patrz, jeszcze nią pachnie. To bardzo kochane, takie wspomnienia...i w tym problem...bo z jednej strony człowiek musi mieć przestrzeń życiową, (a zazwyczaj nie ma magazynów) z drugiej grzech wyrzucać na śmietnik wspomnienia, prawda?
Pozdrawiam.
Ewo..jeśli to wykracza poza granice zdrowego rozsądku, to ma też swoją nazwę -"zespół Diogenesa”", co świadczy o tym że nie są to jakieś wyjątkowe przypadki. Z własnych obserwacji, ja widzę to jako plagę. Bardziej lub mniej uciążliwą. Spotykam się z tym niemal wszędzie. Moja mama nie ma syfu w domu, ale "kiedyś", po pamiątki Jej życia będzie trzeba zamówić przynajmniej mały kontener.
U teściów widzę to samo. Stary drewniany karnisz wypaczony od wilgoci - nie wyrzucaj. Ten karnisz zrobił pan X, który już nie żyje, biurko na 1/4 pokoju mogące się przyśnić tylko w najkoszmarniejszych snach - tego w żadnym wypadku. To biurko dał mi Mrożek i mam nawet na to papier, (boże niech tylko nie zacznie w poszukiwaniach wyciągać tych papierów. teraz jak Mrożek wykitował, to i bomba atomowa tego biurka nie ruszy)...ten regał to z "Przekroju" jeszcze( czarny maszkaron PRL-u, po ciężkich walkach wyniosłem jedynie na strych)...ta komoda, to nasz pierwszy mebel, a te łóżka drewniane...Boże ile ja się za nimi wystałam..te materace...toż to z trawy morskiej, a nie ta chemia co teraz...
I tak to wygląda. Może na starość i mnie to dopadnie. Na wszelki wypadek, po sezonie wyrzucam wszystkie podkoszulki, pomimo że - ten mogłby być "po domu", a tamten do malowania czy remontów...
Przypuszczam że to "zbieractwo" bierze się z tego iż ludziom starszej daty, przedmioty łatwiej przywracają wspomnienia, jak fotografie. Pamiętam, jak teść szukając tam czegoś, wyjął kiedyś z kilku opakowań i woreczków, sweter swojej mamy. Podsunął mi pod nos i mówi- patrz, jeszcze nią pachnie. To bardzo kochane, takie wspomnienia...i w tym problem...bo z jednej strony człowiek musi mieć przestrzeń życiową, (a zazwyczaj nie ma magazynów) z drugiej grzech wyrzucać na śmietnik wspomnienia, prawda?
Pozdrawiam.
-
Sokratex
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: Jej świątynia
Bardzo dobra... proza poetycka do złączonego wiersza 
Warto może pójść w tym kierunku i to ją zrobić głównym obrazem?
Połączyć wiersz z prozą w coś na zasadzie haibunu - przykłady, jak zwykle lepsze i gorsze, w internecie:
http://tinyurl.com/q9y7pqq
Wracając zaś do samego wiersza, warto oczyścić go nieco z rymów:
pokorny / siostry
zblakła / Kacpra
świątynia / relikwiach
workach / modłach
Pozdrawiam.
Warto może pójść w tym kierunku i to ją zrobić głównym obrazem?
Połączyć wiersz z prozą w coś na zasadzie haibunu - przykłady, jak zwykle lepsze i gorsze, w internecie:
http://tinyurl.com/q9y7pqq
Wracając zaś do samego wiersza, warto oczyścić go nieco z rymów:
pokorny / siostry
zblakła / Kacpra
świątynia / relikwiach
workach / modłach
Pozdrawiam.
-
Nilmo
Re: Jej świątynia
Dziękuję Sokratex, pomyślę o propozycji.
A w kwestii rymów..może i warto oczyścić, ale widzisz to są moje reklamówki z sentymentami. Nie znajdziesz u mnie wiersza w których by rymów porozrzucanych tu i ówdzie nie było. Jest to mój jak najbardziej świadomy zabieg, który mam nadzieję "upłynnia" czytanie, a mi pozwala definitywnie z rymami nie zrywać, bo to one kazały mi się zakochać w poezji. Byłbym niewdzięcznikiem.
O ile się orientuję wiersz biały nie toleruje rymów, ale wiersz wolny i owszem. A ja kocham wolność...bardzo. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.
A w kwestii rymów..może i warto oczyścić, ale widzisz to są moje reklamówki z sentymentami. Nie znajdziesz u mnie wiersza w których by rymów porozrzucanych tu i ówdzie nie było. Jest to mój jak najbardziej świadomy zabieg, który mam nadzieję "upłynnia" czytanie, a mi pozwala definitywnie z rymami nie zrywać, bo to one kazały mi się zakochać w poezji. Byłbym niewdzięcznikiem.
O ile się orientuję wiersz biały nie toleruje rymów, ale wiersz wolny i owszem. A ja kocham wolność...bardzo. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.
-
czochrata
Re: Jej świątynia
tak,to prawda- koment Twój zaiste urzekający!cieszę się,że przeczytałam wraz z wierszem 