autor: alchemik » 03 wrz 2017, 13:54
Uszanowanie czyjegoś światopoglądu, to wyraz szerokiego spojrzenia na świat.
Uszanowanie nie oznacza dzielenia poglądów. Możemy szanować i atakować przez dyskusję.
Osobistym przykładem dochodzenia do światopoglądu teistycznego, a wręcz katolickiego, co jest ekstremalną inszą inszością, są moje obydwie młodsze siostry. W progeniturze moich rodziców ja jeden zostałem ochrzczony. Choć nigdy nie zmuszany do przyjmowania takich czy innych sakramentów. Ojciec był raczej wolnomyślicielem, co przerzuciło się na mnie. Naciski różne w życiu miałem, a jakże, głównie od kobiet mojego życia, które wyznawały fundamentalistyczne przekonania religii chrześcijańskiej.
Tymczasem, gdy ja pozostałem w wolnomyślicielstwie, szukając Boga na swój sposób, moje siostrzyczki w wieku dojrzałym zwróciły się do kościoła katolickiego, przyjmując chrzest i pozostałe sakramenty. Nie wnikam czym to zostało podyktowane i szanuję ich wybory.
Teraz jeżeli chodzi o różnej maści naukowców. Wielu z nich prowadzi całkiem sprzeczne ze swoim światopoglądem religijnym badania naukowe. Ich przynależność do nurtów religijnych wcale nie przeszkadza im w karierze. Zastanawia mnie jednak ta dysocjacja, sposób godzenia się w sobie.
Z kolei narzucanie wiary innym i nazywanie tego apostolstwem jest według mnie z gruntu złe. Jak nic macza w tym paluchy Adwersarz, Szatan, Lucyfer czy też inny Azazel. Stąd chyba ta mętność przekazu kazań Rydzyka.
Z tego co wiem wiarę powinno przekazywać się empatią i dobrocią. Powinno się zaciekawiać, ale nie naciskać, albo szantażować ogniami piekielnymi.
Uszanowanie czyjegoś światopoglądu, to wyraz szerokiego spojrzenia na świat.
Uszanowanie nie oznacza dzielenia poglądów. Możemy szanować i atakować przez dyskusję.
Osobistym przykładem dochodzenia do światopoglądu teistycznego, a wręcz katolickiego, co jest ekstremalną inszą inszością, są moje obydwie młodsze siostry. W progeniturze moich rodziców ja jeden zostałem ochrzczony. Choć nigdy nie zmuszany do przyjmowania takich czy innych sakramentów. Ojciec był raczej wolnomyślicielem, co przerzuciło się na mnie. Naciski różne w życiu miałem, a jakże, głównie od kobiet mojego życia, które wyznawały fundamentalistyczne przekonania religii chrześcijańskiej.
Tymczasem, gdy ja pozostałem w wolnomyślicielstwie, szukając Boga na swój sposób, moje siostrzyczki w wieku dojrzałym zwróciły się do kościoła katolickiego, przyjmując chrzest i pozostałe sakramenty. Nie wnikam czym to zostało podyktowane i szanuję ich wybory.
Teraz jeżeli chodzi o różnej maści naukowców. Wielu z nich prowadzi całkiem sprzeczne ze swoim światopoglądem religijnym badania naukowe. Ich przynależność do nurtów religijnych wcale nie przeszkadza im w karierze. Zastanawia mnie jednak ta dysocjacja, sposób godzenia się w sobie.
Z kolei narzucanie wiary innym i nazywanie tego apostolstwem jest według mnie z gruntu złe. Jak nic macza w tym paluchy Adwersarz, Szatan, Lucyfer czy też inny Azazel. Stąd chyba ta mętność przekazu kazań Rydzyka.
Z tego co wiem wiarę powinno przekazywać się empatią i dobrocią. Powinno się zaciekawiać, ale nie naciskać, albo szantażować ogniami piekielnymi.