autor: Gloinnen » 06 lip 2012, 20:02
Popieram w 100% @psika. Możemy spojrzeć na kwestię instytucji religijnych na świecie z czysto rynkowego punktu widzenia. Jeżeli jest popyt na usługi typu śluby, chrzty, komunie, pogrzeby kościelne, czy też jakiekolwiek inne rytuały (niekoniecznie związane akurat z obrzędowością chrześcijańską) i ludzie są gotowi za to płacić, to nie widzę powodu, dlaczego by ci, co potrafią, nie mieliby na tym zarabiać. A że straszą piekłem, obiecują zbawienie duszy, życie wieczne - no to co z tego? Wolno im. Tak samo, jak koncernom farmaceutycznym wolno sprzedawać sproszkowane zielsko i wmawiać, że dzięki temu będziemy mieli serce jak dzwon, albo mega-erekcję na zawołanie, itp. Reklama i marketing. Podobnie w przypadku kościoła - chwytliwe hasła pod określony target i co w tym w gruncie rzeczy złego?
Zresztą - czym się różni propaganda kościelna od działań mediów publicznych bądź prywatnych, dziennikarze od panów w sutannach? Kto nam każe kupować gazety, abonament telewizyjny? A oni za nasze własne pieniądze wmawiają nam, jak mamy myśleć, które poglądy są słuszne, a które nie... Wszystko opiera się na czystej ekonomii i wykorzystywaniu tego, że każdy odczuwa jakiś niedostatek - materialny, metafizyczny, umysłowy?
Kto Ci bronił, Skaranie, zostać księdzem i trzepać kasę na tym, że ludzie boją się śmierci? I czym to się różni na przykład od bycia dentystą i trzepania kasy na tym, że kogoś boli ząb? Albo od bycia autorem bestsellerów i trzepania kasy na tym, że ludzie lubią uciekać od szarzyzny w świat fikcji?
Zżymanie się na religię i kościół to tak, jakby walczyć z reklamami w TV, ze sprzedawaniem złudzeń w formie cudownych preparatów na odchudzanie i leczeniem przez dotyk. Wszyscy niby wiedzą, że to pic na wodę fotomontaż. A wszyscy wierzą, kupują, płacą. No i dobrze. Ich pieniądze, ich interes.
Popieram w 100% @psika. Możemy spojrzeć na kwestię instytucji religijnych na świecie z czysto rynkowego punktu widzenia. Jeżeli jest popyt na usługi typu śluby, chrzty, komunie, pogrzeby kościelne, czy też jakiekolwiek inne rytuały (niekoniecznie związane akurat z obrzędowością chrześcijańską) i ludzie są gotowi za to płacić, to nie widzę powodu, dlaczego by ci, co potrafią, nie mieliby na tym zarabiać. A że straszą piekłem, obiecują zbawienie duszy, życie wieczne - no to co z tego? Wolno im. Tak samo, jak koncernom farmaceutycznym wolno sprzedawać sproszkowane zielsko i wmawiać, że dzięki temu będziemy mieli serce jak dzwon, albo mega-erekcję na zawołanie, itp. Reklama i marketing. Podobnie w przypadku kościoła - chwytliwe hasła pod określony target i co w tym w gruncie rzeczy złego?
Zresztą - czym się różni propaganda kościelna od działań mediów publicznych bądź prywatnych, dziennikarze od panów w sutannach? Kto nam każe kupować gazety, abonament telewizyjny? A oni za nasze własne pieniądze wmawiają nam, jak mamy myśleć, które poglądy są słuszne, a które nie... Wszystko opiera się na czystej ekonomii i wykorzystywaniu tego, że każdy odczuwa jakiś niedostatek - materialny, metafizyczny, umysłowy?
Kto Ci bronił, Skaranie, zostać księdzem i trzepać kasę na tym, że ludzie boją się śmierci? I czym to się różni na przykład od bycia dentystą i trzepania kasy na tym, że kogoś boli ząb? Albo od bycia autorem bestsellerów i trzepania kasy na tym, że ludzie lubią uciekać od szarzyzny w świat fikcji?
Zżymanie się na religię i kościół to tak, jakby walczyć z reklamami w TV, ze sprzedawaniem złudzeń w formie cudownych preparatów na odchudzanie i leczeniem przez dotyk. Wszyscy niby wiedzą, że to pic na wodę fotomontaż. A wszyscy wierzą, kupują, płacą. No i dobrze. Ich pieniądze, ich interes.