
Z gałami rozdziawionymi czytałem jego wiadomość, szokowało mnie, że dwudziestojednolatek wypowiada takie słowa.
Odpowiedziałem mu, że może zamiast zabraniać antykoncepcji i równocześnie aborcji, lepiej uświadamiać młodzież o zagrożeniach płynących ze swobodnego, niekontrolowanego seksu itd. I że jeśli sam chce czekać z seksem do ślubu, to proszę bardzo, ale po co wmawiać innym, żeby tak czynili, takie cuda mieliśmy już w przeszłości i kupę nieszczęść z tym związanych. itp. itd. W pierwszej fazie dyskusji kłóciliśmy się, obrażaliśmy, szybko jednak zorientowałem się, że mam do czynienia z bardzo inteligentnym i oczytanym człowiekiem, który jednak innym kojarzy się jako ciemnogród tylko dlatego, że ma takie a nie inne poglądy. I oto spoglądy skrajnie prawicowe starły się w moim umyśle ze skrajnie lewicowymi (sam jestem zwolenikkiem tezy, że prawda zawsze leży po środu, więc nie będę ani skrajnie z prawa, ani skrajnie z lewa). Ale. Właśnie. Stanąłem na rozdrożu. Nie jestem ateistą. Nie jestem również ideałem praktykującego katolika. Właściwie wiele w tym naszym polskim katolicyźmie spraw doprowadza momentami do szału. Prawdopodobnie jestem agnostykiem, albo jeszcze nikim, ponieważ wciąż poszukuję Boga.
Zadałem więc mu pytanie, dlaczego uważa, że jakaś istota skleiła z gliny człowieka itd. Ciągle powtarzał, "bo w Biblii napisane", więc zaczęliśmy ostry spór na ten temat.
Szczegóły rozmowy w linku:
http://demotywatory.pl/dmail#565664
on to OrzełBiały, ja PtakMarceli.
Problem w tym, gdzie leży prawda? Kto ma rację? Jak to jest z tym naszym katolicyzmem?
Kiedy doszliśmy do rozmów o istocie boskości napisał mi, że dla niego sprawa jest jasna, ponieważ urodził się z poważną wadą oczu, praktycznie nie widzi i wie, że za wstawienictwem Najświętszej Maryi Panny, doznał kalectwa, aby być bliżej Boga (tak mniej więcej się wyraził). Przestałem dyskutować po tej informacji, jeśli się myli, nie chciałem wyprowadzać go z błędu, rozumiem teraz jak ważna dla niego jest wiara i skąd się wzięła.
Jeśli jednak ma rację, to wszyscy jesteśmy w poważnych opałach.