autor: skaranie boskie » 05 maja 2013, 12:21
Zadałaś masę pytań, Glo.
Myślę, że w miarę rozwoju dyskusji padną odpowiedzi na wszystkie. Albo przynajmniej próby odpowiedzi. Ja pokuszę się (pomimo wstępnego zakazu) o odniesienie do Boga zaprzęgniętego w służbę pewnych grup ludzi.
Im jest potrzebny. Bez niego nie doszliby do swoich stanowisk, bogactw, władzy na ludźmi. Nie dotyczy to tylko znanego z naszego podwórka KRK, ale również wszystkich innych instytucji, które sobie stworzyły Boga na swój obraz i podobieństwo. Boga chciwego, pełnego pychy i żądzy władzy, łasego na pochlebstwa i wiernopoddańcze gesty. Taka antropomorfizacja Boga jest iluzją, jednak - jak każda iluzja - dobrze i łatwo się sprzedaje. Ludzie chcą widzieć w Bogu odpowiednik króla, władcy absolutnego, który nie tylko od nich wymaga posłuszeństwa, ale również przejmuje na siebie odpowiedzialność za życiowe decyzje jednostek. Utopia, ale mająca wzięcie i przynosząca spore zyski. W ogóle wierzenia religijne to najstarsza odmiana show businesu.
Wizja Boga jaką obdarowuje się masy jest nie tylko iluzoryczna. Jest również pełna wewnętrznych sprzeczności. Najbardziej jaskrawym ich przykładem jest twierdzenie, że Bóg jest samą dobrocią. Jeśli nią jest, to jakim cudem dopuszcza do tylu bezeceństw, od zabijania komara począwszy, aż do wojen światowych? Odpowiedź, że to nie Bóg czyni zło, tylko ludzie stoi w kolejnej sprzeczności, zarówno z twierdzeniem, że stworzył ich na swój obraz i podobieństwo, jak i z tym, że nic się nie dzieje bez jego woli. Skoro znowu nic bez jego woli, to gdzie miejsce na wolną wolę człowieka? To tylko kilka sprzeczności.
Od zawsze wiadomo, że ludziom potrzebna jest wiara w cuda. Igrzyska, na wypadek braku chleba. To jakiś fenomen, ale nawet współcześni wolą wierzyć w dogmaty religijne, niż zastanawiać się nad ich sensem. Wierzą w każdy absurd, byle był podany z ambony.
Jeśli masz na myśli takiego Boga, to odpowiem krótko - jego nie ma! I nie jest kwestia wiary, tylko skorzystania z rozumu, którym - ponoć on sam - mnie obdarzył.
A skoro mamy mówić tu o Bogu, to musisz skonkretyzować, co sama rozumiesz pod tym pojęciem. Potem możemy podyskutować dalej.
Zadałaś masę pytań, Glo.
Myślę, że w miarę rozwoju dyskusji padną odpowiedzi na wszystkie. Albo przynajmniej próby odpowiedzi. Ja pokuszę się (pomimo wstępnego zakazu) o odniesienie do Boga zaprzęgniętego w służbę pewnych grup ludzi.
Im jest potrzebny. Bez niego nie doszliby do swoich stanowisk, bogactw, władzy na ludźmi. Nie dotyczy to tylko znanego z naszego podwórka KRK, ale również wszystkich innych instytucji, które sobie stworzyły Boga na swój obraz i podobieństwo. Boga chciwego, pełnego pychy i żądzy władzy, łasego na pochlebstwa i wiernopoddańcze gesty. Taka antropomorfizacja Boga jest iluzją, jednak - jak każda iluzja - dobrze i łatwo się sprzedaje. Ludzie chcą widzieć w Bogu odpowiednik króla, władcy absolutnego, który nie tylko od nich wymaga posłuszeństwa, ale również przejmuje na siebie odpowiedzialność za życiowe decyzje jednostek. Utopia, ale mająca wzięcie i przynosząca spore zyski. W ogóle wierzenia religijne to najstarsza odmiana [i]show businesu[/i].
Wizja Boga jaką obdarowuje się masy jest nie tylko iluzoryczna. Jest również pełna wewnętrznych sprzeczności. Najbardziej jaskrawym ich przykładem jest twierdzenie, że Bóg jest samą dobrocią. Jeśli nią jest, to jakim cudem dopuszcza do tylu bezeceństw, od zabijania komara począwszy, aż do wojen światowych? Odpowiedź, że to nie Bóg czyni zło, tylko ludzie stoi w kolejnej sprzeczności, zarówno z twierdzeniem, że stworzył ich na swój obraz i podobieństwo, jak i z tym, że nic się nie dzieje bez jego woli. Skoro znowu nic bez jego woli, to gdzie miejsce na wolną wolę człowieka? To tylko kilka sprzeczności.
Od zawsze wiadomo, że ludziom potrzebna jest wiara w cuda. Igrzyska, na wypadek braku chleba. To jakiś fenomen, ale nawet współcześni wolą wierzyć w dogmaty religijne, niż zastanawiać się nad ich sensem. Wierzą w każdy absurd, byle był podany z ambony.
Jeśli masz na myśli takiego Boga, to odpowiem krótko - jego nie ma! I nie jest kwestia wiary, tylko skorzystania z rozumu, którym - ponoć on sam - mnie obdarzył.
A skoro mamy mówić tu o Bogu, to musisz skonkretyzować, co sama rozumiesz pod tym pojęciem. Potem możemy podyskutować dalej.