autor: Gloinnen » 21 maja 2013, 23:10
My nie dyskutujemy o etosie panów z IPNu. Etos to jest coś, czego nie da się, a przynajmniej nie powinno dać się upolitycznić.
Problem zaś w ściganiu zbrodni przez prokuraturę jest taki, że to przecież jeden z organów władzy państwowej, który tej władzy podlega. Natomiast - jak już tutaj argumentował Nilmo - i ja się z nim w tej kwestii zgadzam - władzą w Polsce sterują wciąż ci sami ludzie, te same kręgi. Myślisz, Skaranie, że pozwolą dobrać się swoim kolesiom do dupy? Każdy, kto choć odrobinę zbliżyłby się do prawdy, prędko pożegnałby się z życiem. Najprawdopodobniej media pogadałyby przez kilka dni o dziwnym samobójstwie jakiegoś nadgorliwego prokuratora...
Jeśli zaś mowa jeszcze o Okrągłym Stole - tutaj popieram Nilmo. Do obrad doszło w sytuacji, gdy ówczesna władza oceniła, że:
- gospodarka centralnie planowana jest w stanie kompletnej ruiny i trzeba coś z tym zrobić;
- narasta niezadowolenie społeczne, a na dodatek cały blok wschodni trzeszczy w posadach.
Wybrano więc ze środowisk solidarnościowych ludzi, którzy byli gotowi pójść na układ (czytaj - zdradę), a jednocześnie cieszyli się poparciem rzesz, mieli jakiś tam autorytet, ale byli dalecy od radykalizmu. Ustalono, że ich twarze będą świetną fasadą, a nikomu z dawnej ekipy za nic włos z głowy nie spadnie. W takich warunkach przeprowadzono transformację ustrojową. Wciąż jednak szara eminencja jest nie do ruszenia, mało tego - wciąż właśnie z tej szarej eminencji pochodzi większość decydentów. Gospodarczych też. Kościół sprzedał się za konkordat i teraz jedynie może sobie pobiadolić... Myślisz, Nilmo, że czyja to wina, że mamy taką a nie inną sytuację w Polsce? Dlaczego wyprzedano majątek narodowy obcemu kapitałowi? Dlaczego kwitnie korupcja? Kto kradnie pieniądze emerytów? W innym wątku wspomniałeś, że ludzi niehonorowych należy rozstrzeliwać, a każdy powinien móc wymierzyć sprawiedliwość komuś, kto go skrzywdził (lub jego bliskich). Więc co - jednak lincz? (bądź konsekwentny, chociaż...)
W pewnym sensie płacimy cenę za to, że u nas fikcyjna zmiana rządów dokonała się bezkrwawo, bez samosądu (jak np. w Rumunii) Być może obywatele, naiwnie uznali, że ze zbrodniami popełnionymi przez komunistów "upora się" państwo, po odzyskaniu wolności Ale w michnikowszczyźnie, gdzie "ręka rękę myje" - to niemożliwe. Czy jednak możemy stwierdzić, że nic się już nie da zmienić? Czy wolno nam "odpuścić" w cudzym imieniu? Ja nie muszę niczym moralnie szpanować. Akurat, z racji mojego wieku - są to dla mnie sprawy dość odległe w perspektywie czasowej. Tym bardziej stawiam różne pytania, bo wydaje mi się, że mieliśmy cały czas z "dymaniem" polskiego społeczeństwa na ogromną skalę. Najpierw zbrodnie, potem ich ukrywanie, potem megaoszustwo i zdrada, następnie kpiny z wymiaru sprawiedliwości, wreszcie propagandowy program wyniszczenia tych, którzy mogą jeszcze dać jakieś świadectwo i tych, którzy ich wspierają.
Tak to wygląda. Ja chcę właśnie w imieniu tej części społeczeństwa, która została oszukana, zdradzona, upokorzona kiedyś i jest upokarzana dzisiaj za to, że pamięta - zabrać głos. Nie jest to wymachiwanie szabelką, raczej lustrem. (nomen omen...)
My nie dyskutujemy o etosie panów z IPNu. Etos to jest coś, czego nie da się, a przynajmniej nie powinno dać się upolitycznić.
Problem zaś w ściganiu zbrodni przez prokuraturę jest taki, że to przecież jeden z organów władzy państwowej, który tej władzy podlega. Natomiast - jak już tutaj argumentował Nilmo - i ja się z nim w tej kwestii zgadzam - władzą w Polsce sterują wciąż ci sami ludzie, te same kręgi. Myślisz, Skaranie, że pozwolą dobrać się swoim kolesiom do dupy? Każdy, kto choć odrobinę zbliżyłby się do prawdy, prędko pożegnałby się z życiem. Najprawdopodobniej media pogadałyby przez kilka dni o dziwnym samobójstwie jakiegoś nadgorliwego prokuratora...
Jeśli zaś mowa jeszcze o Okrągłym Stole - tutaj popieram Nilmo. Do obrad doszło w sytuacji, gdy ówczesna władza oceniła, że:
- gospodarka centralnie planowana jest w stanie kompletnej ruiny i trzeba coś z tym zrobić;
- narasta niezadowolenie społeczne, a na dodatek cały blok wschodni trzeszczy w posadach.
Wybrano więc ze środowisk solidarnościowych ludzi, którzy byli gotowi pójść na układ (czytaj - zdradę), a jednocześnie cieszyli się poparciem rzesz, mieli jakiś tam autorytet, ale byli dalecy od radykalizmu. Ustalono, że ich twarze będą świetną fasadą, a nikomu z dawnej ekipy za nic włos z głowy nie spadnie. W takich warunkach przeprowadzono transformację ustrojową. Wciąż jednak szara eminencja jest nie do ruszenia, mało tego - wciąż właśnie z tej szarej eminencji pochodzi większość decydentów. Gospodarczych też. Kościół sprzedał się za konkordat i teraz jedynie może sobie pobiadolić... Myślisz, Nilmo, że czyja to wina, że mamy taką a nie inną sytuację w Polsce? Dlaczego wyprzedano majątek narodowy obcemu kapitałowi? Dlaczego kwitnie korupcja? Kto kradnie pieniądze emerytów? W innym wątku wspomniałeś, że ludzi niehonorowych należy rozstrzeliwać, a każdy powinien móc wymierzyć sprawiedliwość komuś, kto go skrzywdził (lub jego bliskich). Więc co - jednak lincz? (bądź konsekwentny, chociaż...)
W pewnym sensie płacimy cenę za to, że u nas fikcyjna zmiana rządów dokonała się bezkrwawo, bez samosądu (jak np. w Rumunii) Być może obywatele, naiwnie uznali, że ze zbrodniami popełnionymi przez komunistów "upora się" państwo, po odzyskaniu [i]wolności[/i] Ale w michnikowszczyźnie, gdzie "ręka rękę myje" - to niemożliwe. Czy jednak możemy stwierdzić, że nic się już nie da zmienić? Czy wolno nam "odpuścić" w cudzym imieniu? Ja nie muszę niczym moralnie szpanować. Akurat, z racji mojego wieku - są to dla mnie sprawy dość odległe w perspektywie czasowej. Tym bardziej stawiam różne pytania, bo wydaje mi się, że mieliśmy cały czas z "dymaniem" polskiego społeczeństwa na ogromną skalę. Najpierw zbrodnie, potem ich ukrywanie, potem megaoszustwo i zdrada, następnie kpiny z wymiaru sprawiedliwości, wreszcie propagandowy program wyniszczenia tych, którzy mogą jeszcze dać jakieś świadectwo i tych, którzy ich wspierają.
Tak to wygląda. Ja chcę właśnie w imieniu tej części społeczeństwa, która została oszukana, zdradzona, upokorzona kiedyś i jest upokarzana dzisiaj za to, że [i]pamięta[/i] - zabrać głos. Nie jest to wymachiwanie szabelką, raczej lustrem. (nomen omen...)