autor: Sede Vacante » 20 wrz 2012, 19:50
Brakuje mi bardzo, jednak kompletnie nie mam czasu na to, a szkoda, bo to jest coś niesamowitego. Wrażliwego, uczuciowego, prawdziwego.
Ale fizycznie po prostu nie mam czasu.
Kiedyś na Woodstocku poznałem jedną dziewczynę i rozmawialiśmy o tym, potem napisała mi po festiwalu, długi, pachnący perfumami list i do dziś jest mi głupio, że po tych wszystkich słowach na Woodstocku o pięknie pisania listów...nie odpisałem jej.
Nie miałem czasu, miałem straszny hardkor w życiu wtedy, masę problemów i jakoś nie znalazłem siły w sobie.
Ale fakt faktem, w stosunkach międzyludzkich, oprócz rozmowy na żywo, nie ma nic moim zdaniem szlachetniejszego, niż pisanie listów.
Poruszyłeś/aś bardzo dobry temat do rozważań, wręcz niekończący się temat "poprzedniej epoki". Ja nazywam to(zresztą to nie tylko ja, to już pewne większe grupy ludzi) "Born in PRL".
Temat rzeka, sto procent emocji.

Brakuje mi bardzo, jednak kompletnie nie mam czasu na to, a szkoda, bo to jest coś niesamowitego. Wrażliwego, uczuciowego, prawdziwego.
Ale fizycznie po prostu nie mam czasu.
Kiedyś na Woodstocku poznałem jedną dziewczynę i rozmawialiśmy o tym, potem napisała mi po festiwalu, długi, pachnący perfumami list i do dziś jest mi głupio, że po tych wszystkich słowach na Woodstocku o pięknie pisania listów...nie odpisałem jej.
Nie miałem czasu, miałem straszny hardkor w życiu wtedy, masę problemów i jakoś nie znalazłem siły w sobie.
Ale fakt faktem, w stosunkach międzyludzkich, oprócz rozmowy na żywo, nie ma nic moim zdaniem szlachetniejszego, niż pisanie listów.
Poruszyłeś/aś bardzo dobry temat do rozważań, wręcz niekończący się temat "poprzedniej epoki". Ja nazywam to(zresztą to nie tylko ja, to już pewne większe grupy ludzi) "Born in PRL".
Temat rzeka, sto procent emocji.
:ok: