słodycze w Dłużniowie
lubiłem kogel-mogel z jaj od kur zanadzonych
pośród krzaków jak tutejsza miłość
dziewczęta wcześnie kłosiły się w niezżętym życie
kobiety były podbierane w stogach domłacanej słomy Pana
siostra włożyła pod poduszkę dwie kromki z wypasioną śmietaną
posypaną większą niż zazwyczaj porcją cukru
dla ostatniego w rodzinie wierzącego w Mikołaja
za pazuchą mam wypiekany przez Mamę chleb
zaklinanie Łaski
dwa lata to dobra różnica wieku
czterolatka zlizywała mie wymiana
z ręki do ręki cukier za garść grzywy
pierwsza kochanka
która rozstąpiła się przy upadku
odkwietnik
w grządkach
maciejki wylęgły się
pierwsze dziewczyny
po mamie lubię
zapach konwalii
domyka oczy
w dzwonkach
spokojne biją serca
powrósło
przystawiały się piersi
wyłożona jak pszenica obok
sypnęła ziarnem na zakwas
do wszystkich bochenków
w miejscu gdzie kiedyś był cmentarz cholerny
księżyc z Urzędu wiązał nasz cień
Berenika
oswojony fiord
podpływa po
lizawkę z moich oczu
wpleciony w trzy letnie
wieczory twój warkocz
nie ma końca
Podwórkowiec
Tamaryszek otrząsa
się z deszczu . Łaska
wystawiona do wiatru.
Księżyc szpera
za jeszcze
jednym pacierzem.
Grzęda Sokalska
cień żywotników wyrosłych z ludzi
którzy także udają się na tej ziemi
tylko siostry przezimowały ze wszystkim
co im wzeszło już na pierwszej miedzy
trzy okna
Maryśka ma siedmdziesiąt pięć lat
pól wieku temu wycofał się rak
z genomem dżungli jak jej ogród
przez Skype'a wpadają dzieci i wnuki
do poiskania z win tego świata
modli się w oknie ma bezpośrednie łącze
odpala się księżyc sięgam za jego
niewidoczną stronę po niewyciągnięte losy
nie przegrywam siostrze
można się zwierzyć i poniewczasie
ostatnia surogatka
jesienią głeboko przeorana
najżyźniejsza ciepła twarz
jeszcze w doniczkach
kobieta grzebiąca
gaworzą stokrotki
rozkopuje się pięc arów edenu
na przelotne kwaśne deszcze
babcia Irena
dziadek do smierci pozostał w partyzantce
a kury w konspiracji znosiły jaja
na sukienczynę albo nową szalinówkę
do zadowolenia potrzebował sześciu rzeczy
na szczęście niejednocześnie
żyła w cieniu lasu pomiędzy amboną a kłusownikami
Epitafium
odchodzili w cieple słońce o tej porze
przesypuje smak owoców w kielichy polewa kwiatom
Pan Bóg wiąże koniec z końcem
powrósłami masze cienie
wyłuszczane z ławki pod chałupą
Poliptyk
-
- Posty: 505
- Rejestracja: 31 maja 2016, 8:47
- Lokalizacja: Stolnica
Re: Poliptyk
... się czyta.... perełek cały przetak... 
