I jak dla mnie - jest to bardzo dobry, oddziałujący na emocje utwór.

Glo.
niz wersje nocnaznów się boję .....dobrych monet
Wiersz rozpoczyna się nawiązaniem do "Hymnu" Juliusza Słowackiego, mamy tutaj do czynienia z apostrofą do Boga, swoistą modlitwą i czymś, co można określić "krzykiem rozpaczy" (uwaga na patos!), co podkreślają słowa "gubię oddech". Zapowiada to, iż czytelnik będzie świadkiem intymnej rozmowy peela z Bogiem."Gubienie oddechu" może mieć wiele odniesień. Nierzadko takie uczucie towarzyszy ściskającemu za gardło smutkowi. Czasem - wiąże się ono z niepokojem, wręcz strachem. Odnoszę wrażenie, że peel czuje się zamknięty w jakiejś matni, otoczony negatywnymi doznaniami, zarówno ze strony psyche, jak i ciała.Arti pisze:smutno mi boże gubię oddech
Bardzo podoba mi się ten obraz "zamierającego świata", zastygającego w bezruchu. W tym miejscu ładnie budujesz napięcie, budzisz ciekawość, co dalej, zatrzymujesz na moment myśl odbiorcy. To znieruchomienie świata mnie kojarzy się ze znalezieniem się na jakimś dnie. Wszystko traci sens. Rzeczywistość staje się wroga, peel traci z nią realny kontakt. Dla niego czas stanął w miejscu, wszystko się zatrzymało - właśnie na tym uczuciu smutku i lęku. Doskonale rozumiem takie stany. Ten obraz może również sugerować oczekiwanie peela na jakąś przemianę, na to, aż coś się wreszcie wydarzy, przełamie impas.Arti pisze: świat nagle zamarł w środku nocy
Przesuwam się schodek niżej i mamy kolejny, nakładający się na poprzedni, obraz, stanowiący według mnie powrót do modlitwy. Teraz można próbować odgadnąć, na co czeka peel. Prosi Boga o zabranie - zabranie do siebie? O śmierć? W każdym razie to wołanie o jakąś interwencję, o wyrwanie z nieznośnego kręgu cierpienia (desperacja, strach).Arti pisze:w środku nocy zabierz
Bardzo zastanawiający fragment. Uzupełnia w jakimś sensie poprzedni - a ja to interpretuję dla odmiany tak: teraz to Bóg ma coś zabrać sprzed oczu peela: może właśnie ten świat, będący źródłem bólu, martwy świat, który przytłacza i osacza? Podmiot już nie chce nic widzieć, nic odczuwać, pragnie odciąć się od realu. Nie widzi najmniejszego powodu, dlaczego miałby uczestniczyć dalej w spektaklu życia, skoro wywołuje to w nim jedynie frustracje, przynosi rozczarowania?Arti pisze:zabierz
sprzed oczu po co patrzeć
Jeżeli poszukamy innej ścieżki (inna delimitacja, )zobaczymy, że peel sam siebie ocenia bardzo surowo: jestem żałosny, płaczę, zawsze tak się kończy, to moja słabość, nie potrafię inaczej. Znów mi się ciśnie na klawiaturę moje ulubione słowo: weltschmerz w najczystszej postaci. I jest w tym także nuta gorzkiej drwiny skrytej w słowach "jak zwykle". Peel wewnętrznie nie godzi się z tym, że pozwala sobie na takie załamanie, próbuje ironizować, pyta się - "po co patrzeć jak zwykle płaczę". Z jednej strony - szamotanie się z samym sobą, z drugiej - wołanie o pomoc - a gdzieś pośrodku - dotkliwa potrzeba ucieczki.Arti pisze:patrzeć jak zwykle płaczę
Nie mogę już wytrzymać tego wewnętrznego napięcia, ciężaru życia, wszystkiego, co mną tak bardzo wstrząsa. Tak to odbieram.Arti pisze:płaczę że nie mogę
Kojarzy mi się z narkotykami i chyba to jest wreszcie klucz do wiersza, który pozwoli dojść do rdzenia, a potem z powrotem uogólnić drobiazgowe rozważania.Arti pisze:wybieram
białe pragnę przebić
Tutaj być może narkotyki okazują się czymś więcej niż tylko anestetykiem. Mogą one otworzyć przed peelem tzw. "sztuczne raje", dać złudzenie bycia w niebie. Tak, jakby podmiot zdawał sobie sprawę, że tylko w ten sposób może osiągnąć obiecywany przecież (po śmierci) błogostan. Poprzez oszustwo, którym jest ponarkotykowy odlot. To jedyna możliwość dla niego.Arti pisze:oszukać wartę do twych niebios
Interesujący obraz zapętlenia i błędnego koła. Opisujesz odczucie (które skądinąd bardzo dobrze znam, choć zapewne nie w kontekście dragów) bycia uwięzionym w samym sobie. Takie odnoszę wrażenie. Peel jest niewolnikiem własnych stanów psychofizycznych, uczuć, fizjologii (chociażby tego płaczu), swoich uwarunkowań, słabości, nawyków. I nie bardzo widzi możliwość oderwania się od tych obciążeń, skoro "prześwit zbyt odległy".Arti pisze:lecz nawet prześwit
zbyt odległy a niewolnictwo wraca z męką
Próba ucieczki. I znów - odczyt bardziej dosłowny - peel wychodzi zaspokoić swoją aktualną potrzebę sięgnięcia po narkotyk. Przełamuje inercję i strach, bo wie, że czeka - zapamiętany przeze mnie z innego wiersza - bardzo kuszący sześcian odlotów.Arti pisze:z męką wychodzę z domu
Nie chciałabym trywializować, ale peelowi chyba zabrakło po prostu kasy.Arti pisze:znów się boję
zapominając dobrych monet
niby jest tylko białe i czarneKojarzy mi się z narkotykami i chyba to jest wreszcie klucz do wiersza,