#25
Post
autor: tetu » 16 sie 2017, 23:32
Dla mnie bardzo przewrotna jest pierwsza strofa i właściwie ona zaabsorbowała całe moje skupienie wokół wiersza.
"na obrzeżach mojej astrofizyki
wessało światło"
pomyślałam; ciemność, brak nadziei i czarna dziura w jakiej się peel znalazł, czyli próżnia? nie do końca, aczkolwiek światło rozchodzi się w próżni, a tu go wessało, nie ma światła, nie ma nadziei.
dalej
"dźwięk
dobiegał zza grubej ściany próżni"
a tu z kolei; skoro za śaciną była próżnia , to nie mógł dobiegać zza niej dźwięk bo dźwięk w próżni się nie rozchodzi.
Dlaczego piszę, że przewrotna bo pomijając drugą cząstkę
"bo nic
znaczy gdzieś jest słońce
światło
muzyka"
i tu jakby ożyła nadzieja na lepsze jutro, pojawiły się drgania, które bardzo słabo wyczuwalne uwolniły tę muzykę, tylko pytanie czy ktoś ją usłyszy? co jest prawdą, a co kłamstwem? no właśnie. Puenta w bardzo wyrazisty sposób, kpiący, ironiczny podsumowała naszą egzystencję. Oczywiście wiersz pomimo tych wszystkich ludzko-astrofizycznych przykładów czytam bardzo osobiście. Podoba mi się tutaj. Zająłeś mi sporo czasu Miro:) pozdrawiam