deszcz wyłzawia z witraży
w przyczepność pobocza
na ołów rzucone życie
wyprzedzane na trzeciego
przez zieloną falę
z piersiówki od środka
odbierają pióra
czołówka paradokumentu tożsamości
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
czołówka paradokumentu tożsamości
Ostatnio zmieniony 16 mar 2018, 19:16 przez witka, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
czołówka paradokumentu tożsamości
Odbierają?
Wit(r)aże? Czy fala i życie?
Kombinuję, ale tylko zarys życia wyprzedzanego na trzeciego - niebezpieczna czołówka.
Wit(r)aże? Czy fala i życie?
Świetne!witka pisze: ↑16 mar 2018, 14:56na ołów rzucone życie
Kombinuję, ale tylko zarys życia wyprzedzanego na trzeciego - niebezpieczna czołówka.
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
czołówka paradokumentu tożsamości
Dzięki. Dopiero przyuważyłem literówkę.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
czołówka paradokumentu tożsamości
Witka,
Nic dziwnego, że przez lata uwielbiłam spoglądać na „moje witraże” w każdych warunkach pogodowych. Gdy za oknem szalała ulewa, a rzygulce wyrzucały z hałasem i pluskiem fontanny wody na arkadowy dziedziniec, stawały się jeszcze bardziej niezwykłe; postacie św. Doroty i św. Małgorzaty wydawały się pełne życia.
Pomagały mi w ciężkich chwilach, a także wyciszały, wzmacniały oraz przywoływały natchnienie.
Oj, Witka, jak za rękę poprowadziłeś przez mój paradokument tożsamości.
Tylko nieuporządkowaną mozaiką kolorowo barwionego szkła.
Ołów porządkujący i ramą ograniczający. Ciekawa konkluzja życia.
Pozdrawiam
Lu
to jest świetne, a także walizkę skojarzeń oraz wspomnień otwiera przede mną. W oknie mojej pracowni w Collegium Maius znajdowały się witraże. I to nie byle jakie witraże. Trzy z nich pochodziły z kościoła Mariackiego, z lat 1370 – 1400. Trafiły do Muzeum UJ na początku XX wieku. Pozostałe, tego samego autorstwa mistrza Mikołaja zwanego, vitreater de Cracovia nadal zdobią okna w absydzie bazyliki Mariackiej. W prezbiterium natomiast znajdują się witraże wykonane przez Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego.
Nic dziwnego, że przez lata uwielbiłam spoglądać na „moje witraże” w każdych warunkach pogodowych. Gdy za oknem szalała ulewa, a rzygulce wyrzucały z hałasem i pluskiem fontanny wody na arkadowy dziedziniec, stawały się jeszcze bardziej niezwykłe; postacie św. Doroty i św. Małgorzaty wydawały się pełne życia.
Pomagały mi w ciężkich chwilach, a także wyciszały, wzmacniały oraz przywoływały natchnienie.
Oj, Witka, jak za rękę poprowadziłeś przez mój paradokument tożsamości.
Witraże także mocowane są w ołowiu, gdyby nie on, czym byłyby?
Tylko nieuporządkowaną mozaiką kolorowo barwionego szkła.
Ołów porządkujący i ramą ograniczający. Ciekawa konkluzja życia.
Pozdrawiam
Lu