Kiedyś zabraknie rzeczy, będziemy ronić łzy.
Prawdziwej rozpaczy.
Rzewność zaleje męski pierwiastek,
w trzeciej szufladzie, obok skarpet.
Kobiety w bieliźnie opiętej na pośladkach
będą zapraszać na łyk herbaty.
Beznadziejnie.
Nikt już nie napisze poematu, najlichszego erotyka.
Prawda ciała zastąpi słowa.
Te ostatnie sczezną.
Pomijając może modły mizoginów
o powiększenie fallusa.
I utwardzonych w wierze o plagi.
Wszelkie, na czyjekolwiek głowy.
A ty zaczniesz się bać jej ust. O wiele za późno.
Skazany na zatracenie.
Lub ledwie wzmiankę w brudnopisie.
Fantasmagorie. Wróżenie z zewnętrzności
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Fantasmagorie. Wróżenie z zewnętrzności
Czy człowiek wreszcie z powrotem nauczy się być sobą?Marcin Sztelak pisze:Kiedyś zabraknie rzeczy, będziemy ronić łzy.
Prawdziwej rozpaczy.
Czemu beznadziejnie?Marcin Sztelak pisze:Kobiety w bieliźnie opiętej na pośladkach
będą zapraszać na łyk herbaty.
Beznadziejnie.
Zastanawiam, się, czego symbolem są te kobiety. Herbata kojarzy się z pewnym towarzyskim rytuałem. Ale nie pasuje do erotycznego klimatu (bielizna). To zderzenie dwóch światów - mieszczaństwa i bohemy - w jednym obrazie. Czy chcesz pokazać, jak bardzo ten podział stał się w dzisiejszych czasach nieostry? Że zawsze był sztuczny? Że konwenanse już nie mają znaczenia? Ale jednak pomimo zerwania z nimi - nie ma nadziei.
Powracasz do motywu z pierwszej strofy. Łzy = słabość. Upadek człowieka. Tutaj - idziesz dalej. Opisujesz utratę siły sprawczej, drzemiącej w człowieku. W końcu słowa mają moc twórczą. U. Eco opisywał, jak przemożnie język sprawuje władzę nad ludźmi. Ty pokazujesz swoistą anarchię, opartą na "prawdzie ciała" (instynkty, popędy).Marcin Sztelak pisze:Nikt już nie napisze poematu, najlichszego erotyka.
Prawda ciała zastąpi słowa.
Te ostatnie sczezną.
Według jakiego klucza wybrane te wyjątki?Marcin Sztelak pisze:Pomijając może modły mizoginów
o powiększenie fallusa.
I utwardzonych w wierze o plagi.
Wszelkie, na czyjekolwiek głowy.
Powiększenia fallusa - ok, pasują do tych instynktów.
A plagi? Może chodzi tutaj o podkreślenie charakterystycznych dla wszelkich okresów schyłkowych tendencji apokaliptycznych. W epokach tzw. "przełomów", gdy ludziom towarzyszyło poczucie załamania się zastanego porządku świata, zawsze pojawiały się nurty, które głosiły nieuchronność nadchodzących dies irae.
Ciekawi mnie, co/kto kryje się za zaimkiem "jej".Marcin Sztelak pisze:A ty zaczniesz się bać jej ust. O wiele za późno.
To "zatracenie" zabrzmiało strasznie patetycznie. Pewnie dlatego, że cały wiersz ma dość podniosły wydźwięk. Oczywiście "zatracenie" może mieć wiele wymiarów. Jednakże w kontekście poprzednich wersów wydaje mi się jak najbardziej dosłowne. Jeżeli "ona" to Śmierć (tak mi się skojarzyło), to wszystko staje się jasne.Marcin Sztelak pisze:Skazany na zatracenie.
Lub ledwie wzmiankę w brudnopisie.
"Wzmianka w brudnopisie" przełamuje ten patos. Na szczęście. Tylko czy świat dzieje się "na brudno"? Czy żyjemy "na brudno"? A jak umieramy? może właśnie jedna jedyna śmierć jest "na czysto"? (To byłby ciekawy wątek na osobny wiersz.)
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Fantasmagorie. Wróżenie z zewnętrzności
Powiem tylko, że odkryłaś kim jest ona... Dziś już nie pamiętam dlaczego ten wiersz, a "dlaczego" to ważne pytanie jeśli chodzi o poezje, pewnie ktoś przeszedł na tak zwaną drugą stronę, a zawsze to mną wstrząsa - nie jesteśmy nieśmiertelni, a nie znasz dnia, ani godziny to bardzo wymijająca odpowiedź...
Pozdrawiam, dość przygnębiony.
Pozdrawiam, dość przygnębiony.